19-minutowy lot przewodniczącej Komisji Europejskiej

Choć z roku na rok przybywa pozytywnych inicjatyw największych linii lotniczych, które coraz częściej inwestują w ekologiczne i nowoczesne rozwiązania oraz władz państwowych dążących do odgórnego ograniczenia krajowych lotów krótkodystansowych na rzecz transportu kolejowego, wciąż nie brakuje sytuacji, które zaprzeczają całej idei poprawy jakości życia w trosce o środowisko. Bez względu na słuszność i skuteczność działań podejmowanych w imię dbałości o otaczający nas świat, zastanawiać może postępowanie światowych przywódców, którzy w obecności kamer telewizyjnych nakłaniają ludzi do rewolucyjnych zmian, a w kuluarach postępują w kontrze do głoszonych ideałów.

Światowe media, m.in. brytyjski dziennik The Telegraph, niemiecki Bild i belgijski The Brussels Time, zauważyły, że przytłaczająca większość włodarzy państw uczestniczących w szczycie klimatycznym dotarła do Glasgow prywatnymi odrzutowcami, które niewiele mają wspólnego z ekologicznymi rozwiązaniami. Ten zarzut można jednak szybko odeprzeć trafnym spostrzeżeniem, że Glasgow położone jest w północnej części Wysp Brytyjskich, więc odrzucenie lotniczego środka transportu mogłoby przysporzyć organizatorom wydarzenia wiele problemów natury organizacyjnej. Ponadto, Komisja Europejska, jakby przygotowana na falę krytyki, zdążyła już pochwalić się zastosowaniem ekologicznego paliwa w maszynach wykonujących loty na szkocki szczyt klimatyczny. Z drugiej strony, ciężko przejść obojętnie wobec widocznych i oczywistych nadużyć światowych przywódców, którzy niejednokrotnie stawiają swój komfort i wygodę ponad troskę o środowisko.

Media powołują się m.in. na zarejestrowane w ostatnich miesiącach loty przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Szczególną uwagę zwraca trasa wykonana prywatnym odrzutowcem z Wiednia do Bratysławy. Odległość między obiema stolicami wynosi niespełna 50 kilometrów w linii prostej, a szefowa KE spędziła w powietrzu 19 minut. Tę samą trasę można by było pokonać pociągiem w nieco ponad godzinę. Unijni przedstawiciele starali się wytłumaczyć działania von der Leyen argumentując je obawą przed zakażeniem koronawirusem w przypadku skorzystania z transportu publicznego oraz napiętym harmonogramem spotkań przewodniczącej. Problem jest jednak większy i nie dotyczy jedynie szefowej Komisji Europejskiej. Dziennik "The Telegraph" podaje również przykład nagminnego wykorzystywania prywatnych odrzutowców przez unijnych pracowników na 30-minutowej trasie z belgijskiej Brukseli do francuskiego Strasbourga przy okazji cyklicznych sesji w Parlamencie Europejskim. Oba miasta, w których znajdują się sale plenarne Parlamentu Europejskiego, dzieli nieco ponad 400 kilometrów drogi.

Jednym z głównych problemów, z którym mierzy się współczesne społeczeństwo jest bez wątpienia kwestia zanieczyszczenia środowiska. To właśnie kwestia walki i troski o środowisko jest głównym tematem debaty publicznej. Cieszyć mogą działania podejmowane m.in. przez linie lotnicze, które w ostatnich latach regularnie dążą do ograniczenia emisji szkodliwych substancji podczas operacji lotniczych. Takich inicjatyw nie brakuje. Cieżko jednak oczekiwać rewolucyjnych zmian od prostych obywateli, gdy światowi przywódcy najpierw ochoczo rozmawiają o zbliżającej się katastrofie klimatycznej i z zapałem szukają często nierealnych rozwiązań, a później wygodnie rozsiadają się w fotelu luksusowego odrzutowca i z jego okien przyglądają się dziejącej się na naszych oczach katastrofie. Z perspektywy ptaka... przez całych piętnaście minut lotu.