Kłopoty samolotu Enter Air w Afryce
Marek Stus
Samolot Enter Air wykonujący czarterowy rejs z Mombasy do Warszawy przymusowo lądował w Etiopii. Pasażerowie twierdzą, że doszło do pożaru. Przewoźnik wskazał, że przyczyną pojawienia się dymu w bagażniku był najprawdopodobniej z jeden z bagaży.
Reklama
Polscy turyści nie mogą powrócić do kraju z wczasów w Kenii. Boeing 737-800, który wczoraj (17.09) miał ich zabrać do Warszawy miał awarię i po krótkim locie musiał wylądować na lotnisku w Addis Abebie. Na pokładzie było 167 osób, które obecnie przebywają w Etiopii. Pasażerowie feralnego rejsu relacjonują, że problemy rozpoczęły się już w Mombasie. Na pokładzie samolotu miało dojść do pożaru, a w jego gaszenie zaangażowana została straż pożarna. Następnie samolot Enter Air wystartował, ale wkrótce potem załoga poinformowała o problemach technicznych i konieczności awaryjnego lądowania w etiopskiej stolicy.
Wystąpienie problemów potwierdził w oświadczeniu przesłanym tvn24.pl przewoźnik, ale zaprzeczył, że została wykonana procedura awaryjnego podejścia do lądowania w Addis Abebie oraz, że jego przyczyną był pożar na pokładzie. Rzeczywistym powodem przerwania rejsu do Warszawy miały być błędne wskazania jednego z silników Boeinga. Po turystów wysłany został do Etiopii drugi samolot. Linia poinformowała zarazem, że przed startem z Mombasy w istocie pojawiło się podejrzenie samozapłonu jednego z załadowanych do luku bagaży. Sytuacja została jednak szybko opanowana i nie miała wpływu na bezpieczeństwo lotu.
Czarterowy lot Enter Air do Mombasy odbywał się na zlecenie biura podróży Rainbow Tours. Na pokładzie przebywali również klienci TUI Polska, które dysponuje własną pulą miejsc na tych rejsach.
wiolka
jjemiolo
spotter10