Znana linia powraca do latania
Południowoafrykańskie linie South African Airways wznowią regularne operacje lotnicze po kilkunastu miesiącach przerwy. Pierwsze rejsy zostały zaplanowane już na wrzesień br.
Reklama
Dotychczasowa historia linii to pasmo porażek biznesowych, gigantycznych długów i równie wielkiej pomocy publicznej, która od lat płynie strumieniami do firmy w celu podtrzymania jej funkcjonowania. Mimo że rząd RPA wielokrotnie zapowiadał już zaprzestanie wspierania deficytowego przewoźnika narodowego, za każdym razem wycofywał się ze swoich deklaracji i uruchamiał nowe środki. Jeszcze przed wybuchem pandemii South African Airways znalazły się w stanie upadłości, a wstrzymanie lotów w marcu 2020 roku tylko pogłębiło dramatyczną sytuację linii. W konsekwencji przewoźnik ogłosił, że zamierza zwolnić wszystkich pracowników i podjąć przygotowania do likwidacji. Jednak w kolejnych miesiącach rząd RPA zdecydował o udzieleniu South African Airways wsparcia w łącznej wysokości przekraczającej astronomiczną kwotę 30 mld randów.
Obecnie po długiej przerwie zarząd South African Airways zdecydował o powrocie do realizowania regularnych lotów. Rozpoczną się one 23 września br., a już za kilka dni do sprzedaży trafią pierwsze bilety. Klienci linii posiadający vouchery wystawione w zamian za rejsy anulowane z powodu pandemii oraz mile zgromadzone w programie lojalnościowym Voyager będą je mogli wymieniać na nowe przeloty od 7 września br.
- Sektor lotniczy przechodzi obecnie wyjątkową próbę i jesteśmy świadomi trudnych wyzwań, które czekają nas w nadchodzących tygodniach. Dziękujemy RPA za wsparcie, jakie otrzymaliśmy w doprowadzeniu nas do miejsca, w którym jesteśmy dzisiaj. Ponieważ jesteśmy teraz gotowi do startu, postrzegamy to jako krok milowy dla South African Airways i całego kraju - powiedział przy tej okazji pełniący obowiązki prezesa linii, Thomas Kgokolo.
W pierwszej kolejności przewoźnik zaoferuje połączenia z Johannesburga do Akry, Harare, Kapsztadu, Kinszasy, Lusaki i Maputo. Kolejne kierunki pojawią się w jego rozkładach stopniowo, w zależności od rynkowego zapotrzebowania i sytuacji epidemicznej w poszczególnych państwach.
Fot. M. Stus