Kolejny incydent. Białoruś wstrzymała start Lufthansy
Na lotnisku w Mińsku wstrzymano start samolotu Lufthansy. Powodem miało być zagrożenie atakiem terrorystycznym. Ostatecznie samolot wystartował z dwugodzinnym opóźnieniem.
Reklama
W poniedziałek (24.05) popołudniu w porcie lotniczym obsługującym stolicę Białorusi wstrzymano odprawę pasażerów lotu LH1487 linii lotniczych Lufthansa, który miał odlecieć do Frankfurtu.
Wylot zaplanowany na godzinę 14:20 czasu lokalnego został wstrzymany z powodu informacji o zagrożeniu terrorystycznym – informują władze lotniska. Pasażerom kazano wysiąść z samolotu, z którego wyładowano także wszystkie bagaże. Port lotniczy poinformował, że otrzymał anonimowego maila z informacją, że na pokładzie samolotu znajduje się bomba.
– W związku z otrzymaną wiadomością, obecnie realizowane są procedury dotyczące przeszukania pojazdu powietrznego i wszystkich rzeczy, które będą nim przewożone. Przepraszamy również pasażerów za wstrzymanie rejsu z przyczyn od nas niezależnych – poinformowali przedstawiciele portu lotniczego w Mińsku państwową agencję prasową Biełta.
– Potwierdzamy, że lokalne władze otrzymały ostrzeżenie dotyczące bezpieczeństwa lotu LH1487 MSQ-FRA. Samolot jest obecnie przeszukiwany, a pasażerowie i bagaże ponownie sprawdzane. Będą opóźnienia. Przepraszamy za niedogodności. Bezpieczeństwo jest dla Lufthansy zawsze najwyższym priorytetem – potwierdził informacje białoruskiego lotniska sam przewoźnik.
W chwili publikacji niniejszego artykułu, rejs LH1487 znajduje się już w polskiej przestrzeni powietrznej i zmierza do Frankfurtu. Lot obsługuje maszyna Airbus A319-112 (D-AIBD).
Informacja o problemach samolotu Lufthansy na lotnisku w Mińsku wywołała poruszenie wśród europejskich mediów z powodu niecichnącego echa niedzielnego (23.05) incydentu z udziałem maszyny Ryanaira, która została przez białoruskie władze zmuszona do awaryjnego lądowania w Mińsku. Powodem miała być informacja o bombie, która szybko okazała się nieprawdziwa. Na pokładzie przebywał białoruski opozycjonista Roman Protasiewicz, który został zatrzymany. Prezes Ryanaira, Michael O'Leary, nazwał to wydarzenie przerażającym aktem piractwa sponsorowanego przez państwo. Dodał także, że najprawdopodobniej na pokładzie znajdowało się kilku agentów KBG.
Fot.: materiały prasowe, Wikimedia Commons