Warszawa: Kolejny fałszywy alarm bombowy
Służby po raz drugi w ciągu tygodnia sprawdzały wiarygodność informacji o rzekomej bombie znajdującej się na pokładzie jednej z maszyn lądujących na lotnisku Chopina w Warszawie.
Reklama
W sobotę (10.04) wieczorem na warszawskim Lotnisku Chopina wszczęta została akcja ratunkowo-saperska po informacji o bombie znajdującej się na pokładzie samolotu Embraer E195LR (SP-LNP) realizującego rejs LO754 z Kijowa–Boryspol.
Maszyna wylądowała w Polsce o godz. 18:37. Na płytę lotniska wysłano kilka radiowozów, karetek pogotowia, a także pojazdy służb lotniskowych oraz techniczne.
– Do lotniska wpłynęła anonimowa informacja, tak samo jak w Wielkanoc, o tym że na pokładzie samolotu może być bomba. Tak samo jak tydzień temu, służby lotniskowe podjęły działania, żeby to sprawdzić. Nie możemy lekceważyć żadnego sygnału – poinformował Piotr Rudzki, rzecznik prasowy Portu Lotniczego im. Fryderyka Chopina w Warszawie.
Jak informował portal tvn24.pl, samolot stał na części płyty oddalonej od infrastruktury, z włączonymi silnikami, przez ponad trzy godziny. W tym czasie sprawdzonych i odprowadzonych do autobusów zostało 70 pasażerów. Akcja zakończyła się około godz. 22:45, a żadnego ładunku wybuchowego nie odnaleziono.
W niedzielę (4.04) służby ratunkowe zostały postawione w stan gotowości po informacji o bombie na pokładzie należącego do Turkish Airlines Airbusa A319 (TC-JLZ), obsługującego lot TK1765 ze Stambułu. Tak samo jak za drugim razem, przed lądowaniem maszyny służby portu lotniczego otrzymały anonimowy telefon o bombie znajdującej się na pokładzie.
Pasażerowie skarżyli się wówczas, że przez cały czas nie wiedzieli, co się dzieje, a o ewentualnym zagrożeniu dowiedzieli się z mediów. Ostatecznie żadne materiały wybuchowe nie zostały odnalezione.
Fot.: materiały prasowe, Warsaw First Aid Squad