Trudna sztuka prognozowania
Niedawno Michael O'Leary, prezes Grupy Ryanair po raz kolejny zaskoczył lotnicze środowisko przedstawiając swoją prognozę ruchu lotniczego w Europie na najbliższego lata. Stwierdził, że ruch powróci do poziomu z 2019 już w roku 2022.
Reklama
To prognoza drastycznie różna od
dotychczas przedstawianych przez najważniejsze organizacje lotnicze. O'Leary postawił przy tym jeden
warunek - porty lotnicze muszą wykazać się odwagą finansową i zaproponować liniom lotniczym
bardzo znaczny zniżki od opłat. Prezes drugiej największej w naszym regionie linii lotniczej Wizz Aira, József Varadi w niedawnym wywiadzie dla Pasazer.com nie był aż takim optymistą.
Stwierdził, że tylko najlepszym tanim liniom europejskim wystarczą dwa lata, aby wrócić do
normalności, czyli poziomu ruchu sprzed pandemii. Przewoźnikom tradycyjnym zajmie to
kilkukrotnie dłuższy okres.
Z punktu widzenia kluczowych decyzji strategicznych podejmowanych przez linii i porty lotnicze nie ma ważniejszej kwestia niż ta, która dotyczy tempa wychodzenia z zapaści popytowej oraz pytania, co będzie później, jak będzie kształtował się wzrost oraz jak zmieni się struktura ruchu.
Przypomnijmy najważniejsze, wieloletnie prognozy ruchu przygotowane już w czasie pandemii:
Prognozowanie to nie sztuka dla sztuki. Na nich oparte są najważniejsze decyzje biznesowe i inwestycyjne. W tak trudnych i bezprecedensowych czasach odpowiedzialni decydenci:
Stwierdzenie Wilda pokazuje, że zdaje oni sobie sprawę z ryzyka związanego z ultra szybkim uruchomieniem projektu CPK na poważnie. Może okazać się, że prognozy tego nie uzasadnią. Czy w tej sytuacji sekwencja wydarzeń nie powinna być taka – najpierw prognozy, a potem ogromne wydatki? A nie tak, jak obecnie, prognoz nie ma, a wydatki rosną...
Z punktu widzenia kluczowych decyzji strategicznych podejmowanych przez linii i porty lotnicze nie ma ważniejszej kwestia niż ta, która dotyczy tempa wychodzenia z zapaści popytowej oraz pytania, co będzie później, jak będzie kształtował się wzrost oraz jak zmieni się struktura ruchu.
Przypomnijmy najważniejsze, wieloletnie prognozy ruchu przygotowane już w czasie pandemii:
- IATA, w lipcu 2020 prognozowała, że globalny ruch lotniczy powróci do poziomu z roku 2019 dopiero w roku 2024. Chodzi tu o ruch mierzony w pasażero-kilometrach (RPK). Jeżeli chodzi o liczbę pasażerów to powinno się to stać nieco wcześniej. Ta dysproporcja wynika z założenia, że ruch na średnim dystansie będzie rósł szybciej niż ten na połączeniach interkontynentalnych. Dotyczy to w szczególności tras krajowych – USA, Chiny.
- Według organizacji europejskich portów lotniczych – ACI Europe, przygotowanej również w lipcu 2020 roku, ruch lotniczy na naszym kontynencie powinien powrócić do poziomu sprzed pandemii w roku 2024.
- Według znacznie nowszej prognozy Eurocontrol rok 2024 to wariant optymistyczny. Wariant wyważony to osiągnięcie w roku 2024 indeksu 92 proc. Oczywiście musimy tu pamiętać, że chodzi o liczbę operacji. Jeżeli nastąpi przewidywane powszechnie zjawisko zwiększenia udziału w rynku tanich linii operujących znacznie większymi samolotami to indeks liczby pasażerów powinien być istotnie wyższy.
W przypadku O'Learego mamy, naszym zdaniem, do czynienia z typowym dla niego
naciskiem na lotniskowych partnerów. Chodzi o swoistą presję na europejskie porty - sytuacja bardzo szybko
wróci do normy, jeżeli odważnie obniżycie swoje opłaty dla nas. Jeżeli tego nie zrobicie, to będziecie
odpowiedzialni za powolny wzrost ruchu poczynając od roku 2021. O'Learego nie
interesuje rynek przewozów interkontynentalnych oraz ruch wyżej płatny, w tym biznesowy. A
według powszechnych opinii te rynki będą wracały do normy wolniej. Tak, między innymi,
wypowiadał się prezes Grupy Lufthansy.
Zastanawiając się nad wieloletnimi prognozami ruchu musimy zdawać sobie sprawę, że jesteśmy sytuacji bezprecedensowej. W normalnych czasach prognozy były oparte na analizach trendów i danych historycznych. Wzmacniano je analizami ogólno-ekonomicznymi. Teraz większość ekspertów uważa, że nie będzie już, jak było, że rynki zmienią się strukturalnie. Ale jak? Tu niestety prognozy mogą okazać się, przynajmniej częściowo, błędne. Dlatego bezpieczne jest podejście zaprezentowane przez Eurocontrol, czyli prognozy wariantowe.
Zastanawiając się nad wieloletnimi prognozami ruchu musimy zdawać sobie sprawę, że jesteśmy sytuacji bezprecedensowej. W normalnych czasach prognozy były oparte na analizach trendów i danych historycznych. Wzmacniano je analizami ogólno-ekonomicznymi. Teraz większość ekspertów uważa, że nie będzie już, jak było, że rynki zmienią się strukturalnie. Ale jak? Tu niestety prognozy mogą okazać się, przynajmniej częściowo, błędne. Dlatego bezpieczne jest podejście zaprezentowane przez Eurocontrol, czyli prognozy wariantowe.
Prognozowanie to nie sztuka dla sztuki. Na nich oparte są najważniejsze decyzje biznesowe i inwestycyjne. W tak trudnych i bezprecedensowych czasach odpowiedzialni decydenci:
- Nie powinni przyjmować wariantów optymistycznych, jako podstawowych, choćby dlatego, że decyzje te prawie zawsze nie będą odporne na warianty pesymistyczne, a często nawet na warianty wyważone,
- Każda poważna decyzja powinna być odporna na wariant pesymistyczny.
Stwierdzenie Wilda pokazuje, że zdaje oni sobie sprawę z ryzyka związanego z ultra szybkim uruchomieniem projektu CPK na poważnie. Może okazać się, że prognozy tego nie uzasadnią. Czy w tej sytuacji sekwencja wydarzeń nie powinna być taka – najpierw prognozy, a potem ogromne wydatki? A nie tak, jak obecnie, prognoz nie ma, a wydatki rosną...