Gość Pasażera: József Váradi (Wizz Air)

24 listopada 2020 09:00
1 komentarz
Sprawnie zarządzane linie budżetowe odbudują ruch pasażerski pięć razy szybciej niż ich państwowi konkurenci, twierdzi prezes Wizz Aira w rozmowie z Pasazer.com.
Reklama
Z Józsefem Váradim, prezesem Wizz Aira od ponad 17 lat, rozmawiamy o ekspansji w Europie Zachodniej, wpływie pandemii na branżę, scenariuszach powrotu do normalności i znaczeniu rynku polskiego dla węgierskiego przewoźnika.

Pasazer.com: Czy mógłby pan skomentować nową strategię Wizz Aira, czyli ekspansję w Europie Zachodniej. Ta ekspansja odbywa się w trudnych czasach, w trakcie pandemii. Czy Wizz Air planuje otworzyć kolejne bazy w Europie Zachodniej?


József Váradi: Po pierwsze chciałbym podkreślić, że nasza strategia pozostaje niezmienna. Jesteśmy skoncentrowani na Europie Środkowo-Wschodniej. Tak jak wcześniej informowaliśmy będziemy rozwijać się na zachodzie i na wschodzie, ale trzon naszego biznesu pozostaje w Środkowo-Wschodniej Europie. Czasy pandemii przyniosły klika nowych szans na rozwój nie tylko w Europie Zachodniej. Jest normalne, że, po ekspansji w Austrii i Wielkiej Brytanii, uruchomiliśmy nowe operacje we Włoszech, Norwegii i Niemczech, ale otworzyliśmy także nowe połączenia z Cypru, Albanii, Sankt Petersburga i bazy w Rumunii. Niedługo też ruszy baza w Abu Zabi, jak tylko pozwoli na to sytuacja w Emiratach. Wydaje mi się więc, że rozwijamy się w różnych kierunków w zależności od nadarzających się okazji biznesowych. Oczywiście ostatnio więcej działań podjęliśmy na zachodzie, bo tam powstało kilka sprzyjających okoliczności, ale nasz główny biznes pozostaje w centralnej i wschodniej części Starego Kontynentu.

Pasazer.com: Patrząc na imponujący rozwój Wizz Aira w Norwegii, który wydaje się oznaką wiary, że Norwegian upadnie, muszę zadać oczywiste pytanie. Czy uważa pan, że Norwegian nie przetrwa następnych miesięcy?

József Váradi: Nie wiem. Na pewno będą się starali przeżyć, ale nie wiem, jaki będzie efekt końcowy. Nasze zaangażowanie w Norwegii wynika z oczekiwań klientów, którzy nas bardzo dobrze przyjęli, o czym świadczy duża liczba sprzedanych biletów. Jest dla nas jasne, że rynek norweski potrzebuje takiego przewoźnika, jak Wizz Air, który jest finansowo stabilny, co od lat usiłują osiągnąć SAS i Norwegian. Ponadto operujemy najmłodszą flotą samolotów i jesteśmy przyjaźni dla środowiska, co jest bardzo istotne dla obywateli Norwegii. Mamy niskie koszty i możemy trwale oferować atrakcyjne ceny, co również jest ważne dla tego rynku. Z tego powodu widzimy duży popyt na nasze usługi, których zakres może zostać jeszcze bardziej poszerzony. To prawda, że nasz rozwój w Norwegii jest imponujący, bo błyskawicznie zbudowaliśmy krajową siatkę połączeń porównywalną z rozkładami przewoźników obecnych na tym rynku już od dawna.

Pasazer.com: Wizz Air nadal realizuje odbiory zamówionych prawie 300 airbusów z rodziny A320. Czy jakieś dostawy zostały odłożone w czasie i czy Wizz Air rozważa anulację części tego zamówienia?

József Váradi: Nie anulujemy żadnych zamówionych samolotów. Nasze zobowiązania zakupowe pozostają bez zmian. W krótkookresowej perspektywie nie odroczyliśmy też żadnej dostawy. Od momentu wybuchu pandemii otrzymaliśmy 30 nowych samolotów. Będziemy kontynuować odbiory w tym i w przyszłym roku. Przetasowaliśmy kalendarz niektórych dostaw z końca 2021 r. na koniec 2022 r., bo nie wiemy, jak szybko nastąpi powrót ruchu. Te przetasowania były niewielkie, więc w zasadzie można powiedzieć, że odbiory samolotów przebiegają zgodnie z planem.


Pasazer.com: Co z bazą w Abu Zabi? Kilka razy już opóźniono jej uruchomienie. Czy rzeczywiście rynki na Bliskim Wschodzie mają potencjał na ekspansję Wizz Aira i czy ma pan zaufanie do politycznej stabilności tego regionu?

József Váradi: Tak, mam zaufanie. Musieliśmy opóźnić start projektu z uwagi na lockdown w Abu Zabi. Jak tylko restrykcje przestaną obowiązywać będziemy gotowi do rozpoczęcia operacji. Nie zmieniamy naszych zamiarów, ale obecnie emirat jest całkowicie zamknięty. Uważam, że z politycznego punktu widzenia, jest to stabilny rynek. Oczywiście jest to rynek rozwijający się, nieco inny od Europy, ale z uwagi na zmieniający się świat i postępującą globalizację myślę, że nie można już nigdzie wykluczać ryzyka politycznego czy ekonomicznego. Trzeba je po prostu uwzględniać w równaniu i się z nimi mierzyć. Jestem całkowicie pewien zarówno rynku, jak i perspektyw projektu w Abu Zabi, jak i w całym regionie. Jestem przekonany, że ten rejon będzie się rozwijał i zmieniał, odchodząc od rozwoju opartego na paliwach kopalnych do bardziej zrównoważonego modelu gospodarczego, który obejmie podróże i turystykę. I w tym miejscu Wizz Air może zaoferować rozwiązania dla Abu Zabi i całego regionu. Jesteśmy rozpoznawalnym graczem oferującym opłacalny model biznesowy, który zaoferujemy na rynku bliskowschodnim w zamian za dostęp do niego. Jest to sytuacja obopólnie korzystna. W każdym razie jesteśmy nastawieni entuzjastycznie i oczekujemy z niecierpliwością na rozpoczęcie operacji.

Pasazer.com: A jaka jest aktualna data rozpoczęcia projektu w Abu Zabi?

József Váradi: Obecnie myślimy o połowie grudnia br. To jednak zależy od zniesienia kwarantanny i restrykcji podróżowania. Spodziewamy się, że to się wyjaśni właśnie w połowie grudnia.

Pasazer.com: Przejdźmy teraz do rynku polskiego. Podstawowym pytaniem jest czy i kiedy Wizz Air planuje zwiększyć swoją aktywność w Polsce, bo obecnie została ona mocno ograniczona?

József Váradi: To jest głównie spowodowane restrykcjami wprowadzonymi przez rząd. Przy takich ograniczeniach można dużo latać, ale samoloty będą puste, co oznacza po prostu wyrzucanie pieniędzy przez okno. My tego nie robimy. Jesteśmy finansowo odporni z powodu odpowiedzialności, z jaką podchodzimy do rentowności i generowania gotówki. Chcemy zachować tę dyscyplinę. Prawdziwym wyzwaniem jest dzisiaj chęć, a raczej niechęć klientów do latania czy niemożność przemieszczania się. Polska jest pod tym względem bardzo restrykcyjnym rynkiem. Wasz rząd wprowadził poważne ograniczenia podróżowania, co zahamowało popyt, więc musieliśmy dostosować nasze oferowanie. W momencie, kiedy to się zmieni wrócimy i zwiększymy zakres naszych usług. Polska pozostaje jednym z naszych strategicznych rynków. Przed pandemią byliśmy na dobrej drodze, aby zostać liderem w waszym kraju. Myślę, że jak tylko pandemia zacznie się kończyć i rząd zniesie restrykcje powrócimy z większym programem rozkładowym, który zaspokoi popyt. Jesteśmy całkowicie zaangażowani w polski rynek. Wizz Air powinien zostać liderem w Polsce. Wasz rząd powinien jednak zacząć myśleć o znoszeniu restrykcji, co pozwoli nam na zwiększenie oferowania.


Pasazer.com: Czyli nadal jest pan zdania, że największym problemem w odbudowywaniu popytu na podróże lotnicze są restrykcje nakładane przez różne państwa?

József Váradi: Zdecydowanie tak. Można zobaczyć różnicę, kiedy patrzy się na niektóre kraje, gdzie jest mniej restrykcji podróży. Mam na myśli zwłaszcza kwarantanny, kiedy ludzie po przyjeździe do danego kraju muszą pozostawać w odosobnieniu kilkanaście dni. W krajach, gdzie takich restrykcji nie ma odbywa się ok. 50-60 proc. podróży. W krajach bardziej restrykcyjnych popyt jest w zasadzie całkowicie stłumiony. W dodatku to wszystko bardzo szybko się zmienia, jak w jeździe kolejką górską w wesołym miasteczku. Ta niesłychana zmienność stała się istotą naszej branży.

Pasazer.com: Jeszcze jedno „polskie”, dość szczegółowe pytanie. Chodzi o lotnisko w Radomiu. Czy Wizz Air rozważa pojawienie się w Radomiu po jego otwarciu albo inaczej, jakie warunki powinno to lotnisko spełnić, żeby Wizz Air się na nim pojawił?

József Váradi: Wydaje mi się, że Polska nie ma jasnego pomysłu, jak obsłużyć ruch wokół Warszawy. Są jakieś pomysły motywowane politycznie, są inne oparte o ekonomię, w dodatku cały czas się zmieniają. Mamy Lotnisko Chopina, mamy Modlin, który miał umożliwić rozwój warszawskiego ruchu, jest projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego i wreszcie jest Radom. W zależności od osób, które są za ten obszar odpowiedzialne i w zależności od rządów plany ulegają ciągłym zmianom. Obecnie to jest problem raczej akademicki. Wydaje mi się, że projekt radomski został wstrzymany z powodu pandemii, więc kiedy wrócimy do normalnego życia i biznesu oraz kiedy zostaną opracowane nowe plany i pomysły, wtedy będzie czas na ich ocenę.

Pasazer.com: Inwestycja radomska jest kontynuowana, a lotnisko ma zostać otwarte w 2023 r.

József Váradi: No tak, ale pierwotnie port w Radomiu miał zostać otwarty w 2020 r. Teraz jest to 2023 r., a więc już mamy trzy lata opóźnienia. Zobaczymy, co się jeszcze wydarzy.


Pasazer.com: Porozmawiajmy teraz trochę o pandemii i jej wpływie na branżę. W ostatnim sprawozdaniu finansowym, na początku listopada br. Wizz Air zakładał, że będzie tracił 70 mln euro miesięcznie, co pozwoli mu przetrwać nawet kilkanaście miesięcy. Jakie są Pana przewidywania, jeśli chodzi o moment powrotu do normalności czy jak się obecnie mówi do „nowej” normalności w branży? Innymi słowy, czy kilkanaście miesięcy to wersja optymistyczna czy pesymistyczna?

József Váradi: Powrót pasażerów zależy od znoszenia rządowych restrykcji. W momencie, gdy te ograniczenia zostaną usunięte popyt wróci bardzo szybko. Może nie na poziom sprzed pandemii, ale na znacznie wyższy niż obecnie. Drugą kwestią jest jak szybko będzie powracał ruchu lotniczy podczas normalizacji. Myślę, że będzie to wyglądało różnie w zależności od poszczególnych graczy. Zwinne, zróżnicowane, efektywnie zarządzane, zogniskowane na finansach i odporne przedsiębiorstwa takie, jak Wizz Air wyjdą z kryzysu, jako pierwsze. Obecnie w branży mówi się o powrocie do normalności za trzy, cztery albo pięć lat i ja się w zasadzie z tym zgadzam. Jednak, jeśli chodzi o Wizz Aira to uważam, że w 2025 r. będziemy więksi o 50 proc. w porównaniu do czasów sprzed COVID-19. Tak więc, gdy w 2025 r. branża odbuduje się, wtedy my będzie znacznie większym przedsiębiorstwem. Uważam, że po zniesieniu restrykcji Wizz Air odbuduje swoją pozycje błyskawicznie. Dowodem na to jest fakt, że w kwietniu nasze oferowanie spadło do 3 proc., ale już w sierpniu wynosiło 81 proc. w porównaniu do 2019 r. To świadczy, że poprawa może następować bardzo szybko. Pasażerowie wrócą, a sprawnie zarządzane linie lotnicze skorzystają szybciej na ich powrocie i będą mogły osiągać solidne wzrosty. Natomiast tradycyjne linii lotnicze ledwo przeżyją. Jak widać nie mogą przetrwać bez pomocy państw. Te linie dostają pieniądze podatników, ale nie są zdolne do szybkich decyzji i nie posiadają finansowej odporności. Do podźwignięcia przewoźnicy tradycyjni będą potrzebowali pięciu lat, natomiast liniom budżetowym wystarczy jeden rok.

Pasazer.com: Czyli zgadza się Pan z Michaelem O’Leary, prezesem Ryanaira, który ostatnio stwierdził, że powrót ruchu nastąpi już w 2022 r.?

József Váradi: Tak, ale tylko w przypadku lepszych linii lotniczych.


Pasazer.com: Jakie plany ma Wizz Air na przeżycie obecnej, chyba najgorszej zimy w historii lotnictwa cywilnego. Jakie oferowanie planuje Wizz Air na sezon letni 2021 r. w porównaniu do analogicznego okresu 2019 r.?

József Váradi: Ta zima będzie trudna dla wszystkich linii lotniczych i dotyczy to też oczywiście Wizz Aira. Ten sezon będzie trudny z uwagi na restrykcje nałożone przez rządy. Tak długo, jak będą one obowiązywać popyt będzie pod większą presją niż zwykle. Nie spodziewamy się zbyt wielu dobrych wieści tej zimy. Wizz Air stosuje jedną bardzo ważną zasadę. Kiedy latamy musimy przynajmniej generować kontrybucję do kosztów stałych. Sprowadza się to do tego, że wykonujemy operacje tylko wtedy, kiedy kosztują one mniej niż uziemienie samolotów. Wiele linii się tym nie przejmuje i nie trzeba ich szukać dalej niż w pana kraju. Te linie tracą pieniądze, a gdy mają problemy występują o kolejną pomoc do swoich rządów. My tego nie robimy, bo jesteśmy bardziej odpowiedzialni i to nie jest nasz model biznesowy. Wizz Air opiera się na własnej odporności i efektywności, co pozwala mu zarządzać obecnym kryzysem.

Natomiast, jeśli chodzi o lato 2021 myślę, że nastąpi poprawa sytuacji, choć nie wiadomo jak duża. Można mieć nadzieję, że po wprowadzeniu szczepień pandemia zostanie opanowana. Wtedy będzie mniej ograniczeń i dzięki temu można oczekiwać solidniejszego popytu. My nadal będziemy stosować zasadę latania, o której mówiłem poprzednio. Osobiście jestem zdania, że w lecie nastąpi znaczący wzrost oferowania. Może to być jednak poziom od 50 do 100 proc. Tak jak mówiłem już w sierpniu br. operowaliśmy na poziomie 81 proc. w porównaniu do roku 2019. To co trzeba będzie naprawdę porównywać, to jest zakres restrykcji jakie będą nałożone w 2021 r., do tych z 2020 r.

Pasazer.com: Zazwyczaj w czasach kryzysu zagrożone są stanowiska pracy. Pod koniec marca br. w Wizz Air pracowało 4 440 pracowników. Jak kształtuje się ta liczba obecnie? Innymi słowy ilu pracowników Wizz Aira straciło pracę w trakcie ostatnich ośmiu miesięcy?

József Váradi: Obecnie mamy ok. 4 400 pracowników w firmie. W Polsce redukcja dotyczyła tylko 5 proc. załogi. Kiedy wróci popyt i uruchomimy więcej połączeń będziemy mogli ponownie zatrudnić te osoby. To przykra sytuacja dla nas, bo zazwyczaj ograniczanie zatrudnienia nie dotykało Polski.

Pasazer.com: A czy spodziewa się pan kolejnych zwolnień czy może obecna liczba pracowników zostanie utrzymana?

József Váradi: Mam taką nadzieję, bo chociaż przechodzimy bardzo trudną zimę to musimy zachować zdolność do wznowienia pełnej działalności. Współpracujemy wewnątrz firmy nad sposobami najlepszego wykorzystania naszego zespołu. Z powodu restrykcji nie wszyscy mogą latać, ale staramy się zachować stanowiska pracy, co nam nie najgorzej wychodzi. Mam nadzieję, że nie będzie konieczności przeprowadzania kolejnej rundy zwolnień.


Pasazer.com: Czy Wizz Air zamierza wystąpić o wsparcie finansowe europejskich rządów, bo przecież w niektórych krajach jesteście podstawowym przewoźnikiem i taki wniosek byłby w pełni uzasadniony?

József Váradi: To prawda, ale odpowiedź brzmi nie. Nie będziemy występować o pomoc publiczną tak jak robią to tradycyjne linie lotnicze, włącznie z LOT-em. Moim zdaniem mamy finansową zdolność do przejścia przez ten kryzys. Nie zapominajmy, że Wizz Air jest jedną z czterech linii lotniczych na świecie notowaną przez agencję ratingowe, co pozwala nam na uzyskanie dodatkowych środków bezpośrednio od instytucji finansowych. Zrobimy to, jeśli będzie to konieczne, ale nie zamierzamy zwracać się o pomoc do rządów.

Pasazer.com: Państwowe linie lotnicze dostają miliony, a nawet miliardy euro od swoich rządów. Czy Wizz Air nie obawia się, że ta pomoc w konsekwencji zostanie wykorzystana do walki konkurencyjnej z przewoźnikami prywatnymi i jeśli ten scenariusz się sprawdzi, jaka będzie wasza odpowiedź?

József Váradi: Po pierwsze nie wydaje mi się, żeby te linie wykorzystywały te pieniądze w mądry sposób. One marnują te środki, nie przeprowadzają restrukturyzacji i nie zmieniają się w bardziej konkurencyjne handlowo i operacyjnie organizacje. Nie wydaje mi się, żeby z powodu otrzymanej pomocy publicznej linie te stały się bardziej efektywne w przyszłości. Więc nie, nie obawiam się. Ta pomoc nie zmienia tych linii. Nie znam żadnego przykładu przewoźnika w Europie, a może nawet na świecie, który po otrzymaniu pomocy publicznej stał się bardziej efektywny czy konkurencyjny. To jest strata pieniędzy. Zresztą musi się to kiedyś skończyć, bo podatnik idąc na wybory w końcu weźmie to pod uwagę.

Pasazer.com: Udział przychodów dodatkowych Wizz Aira rośnie. Wprowadziliście też nowe poza lotnicze usługi. Czy uważa pan, że wzrost poza lotniczych przychodów jest jednym ze sposobów wyjścia z obecnego kryzysu?

József Váradi: Dodatkowe i poza lotnicze przychody stanową obecnie 50 proc. naszych wpływów. Zarabiamy na sprzedaży biletów tyle samo, co na pozostałych usługach. Nie sądzę jednak, że jest to metoda na wychodzenie z kryzysu. Najlepszym sposobem na zwalczenie tej zapaści jest zachowanie odporności finansowej, budowanie płynności i kontrolowanie kosztów, czyli bycie przewoźnikiem efektywnym kosztowo. To jest gra oparta na kosztach, a nie na przychodach. Wysokość wpływów jest uzależniona od zewnętrznych warunków rynkowych natomiast koszty można kontrolować. Latanie na krótkich dystansach to biznes de facto towarowy, więc każda linia powinna znać swoją bazę kosztową i zwiększać generowanie gotówki, aby być odporną na nadchodzące kryzysy. Oczywiście pandemia koronawirusa jest wyjątkowa i ma dotychczas niespotykaną skalę, ale kolejne kryzysy będą się powtarzać, dlatego tak ważna jest odporność na nie. Lnie lotnicze często źle wykorzystują dobre czasy. Stają się wtedy większe, mniej samowystarczalne, bardziej beztroskie. A kiedy przychodzą złe czasy błagają swoje rządy o kolejne pieniądze, które znów zaprzepaszczają. Myślę, że to się musi skończyć, a linie powinny skupić się na obniżaniu kosztów i budowaniu odporności finansowej.


Dlaczego jesteśmy jedną z nielicznych linii lotniczych na świecie, która ciągle odbiera nowe samoloty? Pozwoli to nam na operowanie flotą nowych samolotów dostarczonych za niską cenę jednostkową. Wszyscy przewoźnicy, który teraz anulują lub opóźniają dostawy za kilka lat staną przed problemem starzejącej się floty, która będzie generować coraz wyższe wydatki. Dlatego twierdzę, że otrzymana pomoc publiczna jest źle wydawana, bo linie które ją dostają będą za kilka lat w gorszym położeniu właśnie z powodu posiadania starej, kosztownej operacyjnie floty.

Pasazer.com: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Krzysztof Loga-Sowiński

Fot.: Materiały prasowe

Ostatnie komentarze

lyngbyvej 2020-11-24 10:15   
lyngbyvej - Profil lyngbyvej
Nie jestem czestym gosciem na pokladach Wizz, ale niezmiennie lubie czytac wywiady z Varadim. Gosc zawsze mowi z sensem, bez bufonady i PR w co drugim zdaniu.
Nie mozna nie przyznac mu racji gdy mowi, ze tradycyjne linie i tak zmarnuja - przynajmniej w duzej mierze - pieniadze, ktore dostana w ramach pomocy publicznej.
pasazer.com - dzieki za wywiad
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy