Przez lockdown w Wielkiej Brytanii brakuje... prywatnych odrzutowców
Firmy czarterujące prywatne samoloty na Wyspach Brytyjskich były w ostatnich tygodniach przytłoczone popytem. Powodem okazuje się być lockdown, przed którym Brytyjczycy masowo uciekali z kraju.
Reklama
W czwartek (5.11) w Wielkiej Brytanii rozpoczął się kolejny lockdown, który ma ograniczyć skutki drugiej fali pandemii koronawirusa. Oznacza to dla mieszkańców Zjednoczonego Królestwa m. in. zakaz podróżowania za granicę, z wyjątkiem niezbędnych obowiązków zawodowych, co najmniej do 2 grudnia.
Fot.: materiały prasowe, Helitaly,
Okazuje się, że wielu Brytyjczyków postanowiło „uciec” z kraju i czas ten spędzić w swoich drugich domach za granicą – najczęściej w Hiszpanii. Znaczna część z nich na środek transportu wybrała sobie prywatny odrzutowiec, co przełożyło się na duże wyzwanie dla branży general aviation.
Air Partner, jedna z największych brytyjskich firm czarterowych, która na codzień dostarcza samoloty piłkarzom Premier League, celebrytom i członkom rodziny królewskiej, przyznała, że przed czwartkowym lockdownem została wprost przytłoczona zapytaniami o wynajem prywatnych odrzutowców. Jak twierdzą przedstawiciele firmy, topowym kierunkiem są Wyspy Kanaryjskie z Teneryfą na czele.
Badania rynkowe pokazują jednak, że na prywatną podróż decydują się już nie tylko najbogatsi, ale coraz częściej i Ci średnio zamożni, którzy postrzegają prywatne odrzutowce jako znacznie bezpieczniejszy sposób podróżowania w czasie pandemii COVID-19. Air Partner ujawnia, że przelot z Biggin Hill pod Londynem na Teneryfę kosztuje ok. 24 tys. funtów (ok. 120 tys. złotych) w jedną stronę.
Komercyjni przewoźnicy radykalnie zredukowali swoje listopadowe rozkłady lotów na popularnych trasach z Wielkiej Brytanii, co dodatkowo przyczyniło się do popularności, a dla niektórych wręcz konieczności, lotów private jetem.
Pomimo pogłębiającej się i trwającej od miesięcy pandemii COVID-19 i spustoszenia na rynku lotniczym, o wiele lepiej radzi sobie rynek prywatnych lotów. Według firmy consultingowej WINGX, w okresie od 1 września do 15 października 2020 r., liczba prywatnych rejsów spadła nie więcej niż o 10 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. Analogiczny spadek regularnych lotów komercyjnych wynosi ok. 50-60 proc.
Przedstawiciele Air Partner mówią, że także w czasie lockdownu, kiedy możliwość podróżowania za granicę jest ograniczona do ważnych obowiązków zawodowych, spodziewają się znacznego popytu na loty prywatnymi odrzutowcami.