Ethiopian: Rozwój i nowe samoloty pomimo pandemii

– Wielu europejskich i amerykańskich przewoźników ma bardzo bogatego wuja Sama, który zapewnia im fundusze, jednak my nie mamy takiego luksusu. Musimy więc sami walczyć o własne życie. Do tej pory nie potrzebujemy żadnych pieniędzy z zewnątrz, ponieważ zajmujemy się intensywnie działalnością cargo, lotami repatriacyjnymi i powolnie wznawianymi regularnymi lotami pasażerskimi. Wiążemy koniec z końcem i jakoś sobie radzimy – ponosimy wszystkie koszty operacyjne oraz wszystkie nasze inne zobowiązania. Jak dotąd, nie zalegamy z żadną płatnością – powiedział Esayas Woldemariam, p.o. dyrektora operacyjnego Ethiopian Airlines.

Na początku pandemii, zaraz po początkach gwałtownego spadku popytu na międzynarodowych trasach pasażerskich, Ethiopian Airlines zdemontował siedzenia pasażerskie w kilkunastu swoich samolotach szerokokadłubowych i dostosował je do przewozu ładunku. Pomimo, że kryzys kosztował afrykańskiego przewoźnika już ok. 500 mln dolarów (1,88 mld złotych), do tej pory nie zwolniono ani jednego pracownika.

W sierpniu 2012 r. przewoźnik z siedzibą w Addis Abebie, odebrał pierwszy egzemplarz boeinga 787-8, posiadając obecnie już 19 takich maszyn, a dodatkowo 6 w dłuższej wersji -9. Z kolei w czerwcu 2016 r. Ethiopian Airlines pozyskał pierwszą w swojej historii maszynę od Airbusa – był to model A350-900 w konfiguracji dla łącznie 343 pasażerów, w tym 30 w klasie biznesowej i 313 w ekonomicznej. Obecnie w barwach etiopskiej linii lata 14 egzemplarzy A350-900, a przewoźnik oczekuje na dostawę kolejnych 10.

Kierownictwo przewoźnika przyznaje, że obecnie planuje złożenie zamówienia na jeszcze większe samoloty szerokokadłubowe niż obecnie posiada – w grę mają wchodzić Airbusy A350-1000 lub nielatające jeszcze Boeingi 777X. Jak zasugerowano, Ethiopian skłania się bardziej ku A350-1000, ponieważ jest to produkt będący już kilka lat na rynku, sprawdzony w mniejszej wersji przez samego zainteresowanego.

– Cóż, zdecydujemy się raczej na nową technologię, dobrą architekturę kabiny, nowoczesne komponenty, większą pojemność, większe okna… W dodatku proponuje to wszystko nowicjusz, który uzyskał przewagę nad spóźnialskim [nawiązanie do samolotu Boeing 777X, który ma pojawić na rynku z ponad rocznym opóźnieniem – przyp. red.] – komentuje Woldemariam.

Ethiopian Airlines jest także zainteresowany powiększeniem i odświeżeniem swojej krótko- i średniodystansowej floty. Przewoźnik ma tutaj bardzo poważnie przyglądać się modelowi A220 od Airbusa, a potencjalne zamówienie może opiewać nawet na kilkadziesiąt egzemplarzy. A220 w wersji -100 oraz -300 miałby być, dzięki swojemu pokaźnemu zasięgowi i ekonomiczności, idealnym rozwiązaniem dla przewoźnika z Etiopii, który operuje wiele lotów na daleko położonych afrykańskich kierunkach, które cechują się jednocześnie mocno ograniczoną podażą miejsc.

Przewoźnik chciałby dalej budować swój hub Addis Abebie, przeprowadzając operacje dużymi samolotami i oferować dogodne przesiadki dla pasażerów podróżujących pomiędzy wschodem a zachodem. Ethiopian Airlines chce stanowić poważną konkurencję dla linii z rejonu Zatoki Perskiej, przede wszystkim Emirates i Qatar Airways. Dotychczasowe doświadczenie linii i położenie geograficzne Etiopii doskonale nadaje się do kontynuowania tej strategii.

Fot.: materiały prasowe, Boeing Company, Ethiopian Airlines