Qatar: A380 pozostanie w stanie uziemienia
Qatar Airways nie zaprzestał działalności operacyjnej w trakcie pandemii COVID-19. Jednak z uwagi na zmniejszenie popytu na podróże lotnicze, zarząd linii postanowił wstrzymać czasowo loty wszystkich 10 airbusów A380. Zamiast największego samolotu świata, zabierającego na pokład 517 pasażerów, w bieżącej działalności wykorzystywane są mniejsze, przewożące odpowiednio około 330 (zależnie od konfiguracji) i 254 osoby – Airbus A350 i Boeing 787. W ramach przeprowadzonych niedawno, wewnętrznych analiz stwierdzono, że decyzja była słuszna i nadal nie istnieją podstawy wznowienia lotów modelem A380. Mniejsze samoloty bardziej się opłacają i m.in. produkują znacznie mniej CO2. Przewoźnik dysponuje 49 egzemplarzami airbusa A350 i 30 boeinga 787-8.
- Nie wznowimy lotów z użyciem floty
A380 do czasu powrotu popytu do odpowiedniego poziomu. Po dokładnym
przestudiowaniu wskaźników wpływu na środowisko latanie tak dużym
samolotem z niskim współczynnikiem obciążenia nie spełnia
naszych zobowiązań w zakresie ochrony środowiska ani nie ma sensu
komercyjnego. Nasza młoda flota samolotów Airbus A350 i Boeing 787
znacznie lepiej pasuje do obecnego globalnego popytu - wskazuje
Akbar Al Baker, dyrektor generalny Qatar Airways.
W ramach omawianego benchmarku
porównano statystyki A380 z A350. Okazało się, że podczas
typowego rejsu na trasach z macierzystego Kataru do Europy i
na Daleki Wschód, w czasie tylko jednej godziny lotu, A350
emituje przynajmniej 16 ton dwutlenku węgla mniej od A380. Jeszcze
większą różnicę pomiędzy modelami zanotowano w odniesieniu do
połączeń do Ameryki Północnej i Australii, gdzie produkcja CO2
była niższa o około 20 ton na godzinę. Powyższe oznacza, że
największa maszyna we flocie przewoźnika emituje od 80 do 95 proc. więcej tego związku niż mniejszy z modeli Airbusa. Analizie
poddano rejsy z Dohy do Londynu, Kantonu, Frankfurtu, Paryża,
Melbourne, Sydney, Toronto i Nowego Jorku.
W związku z powyższym, trudno
przewidywać kiedy Qatar Airways powróci do realizowania operacji
modelem A380. Co prawda, do końca lipca przewoźnik ma zwiększyć
tygodniową liczbę połączeń do 450, pomiędzy 70 miejscami,
niemniej nadal nie wiadomo jakiej liczby pasażerów można się
spodziewać, a to kryterium – zgodnie ze słowami szefa linii –
ma być decydujące. Na marginesie, warto zaznaczyć, że coraz
więcej przewoźników redukuje liczbę A380 lub całkowicie
rezygnuje z posiadania ich we flocie. Taką decyzję podjął
chociażby Air France.