Boeing dostarczył tylko 70 cywilnych maszyn w pierwszym półroczu 2020 roku
Spadek liczby dostaw jest rekordowy. Podajemy liczby i wskazujemy przyczyny trwającego u producenta kryzysu.
Reklama
Boeing niewątpliwie przeżywa trudny okres. Na dotychczasowe problemy producenta, związane z uziemieniem modelu 737 MAX, nałożył się ogólnoświatowy kryzys wynikły z pandemii COVID-19. Rzeczona kombinacja kłopotów odbija się na liczbach - Boeing w pierwszym półroczu 2020 roku dostarczył zaledwie 70 samolotów. To znaczny spadek względem analogicznych okresów ubiegłych lat.
Zła passa amerykańskiego giganta rozpoczęła się 29 października 2018 roku, kiedy to doszło do katastrofy lotu Lion Air nr 610. Boeing 737 MAX runął do Morza Jawajskiego, co - jak się później okazało - wynikało z nieprawidłowego działania nowego systemu MCAS. Zaledwie kilka miesięcy później - 10 marca 2019 roku - z tych samych przyczyn, rozbił się w Afryce kolejny MAX, który wykonywał lot Ethiopian Airlines nr 302. Rezultatem tych zdarzeń było m.in. trwające po dziś dzień, ogólnoświatowe uziemienie modelu. Producent niezwłocznie rozpoczął proces przeprojektowania samolotów tej serii, celem uniknięcia podobnych katastrof w przyszłości. Pod koniec czerwca b.r. podjęto pierwsze testy poprawionej wersji w locie.
W międzyczasie wybuchła pandemia choroby COVID-19. Jak powszechnie wiadomo, wywołała ona kryzys w branży lotniczej, pogarszając sytuację wielu podmiotów działających na tym polu - w tym Boeinga, który z tego względu, m.in. na kilka tygodni wstrzymał produkcję samolotów na rzecz prywatnych operatorów.
Nawarstwione problemy uwidaczniają się m.in. w tym, że w pierwszym półroczu producent dostarczył operatorom zaledwie 70 cywilnych maszyn, przy liczbie 239 sztuk w analogicznym okresie 2019 roku i 378 w pierwszych sześciu miesiącach roku 2018 - jak wynika ze strony internetowej producenta. Pod tym względem, rekordowo słaby jest szczególnie drugi kwartał bieżącego roku, w którym oddano do użytku tylko 20 samolotów. W ciągu tych trzech miesięcy, nabywców znalazły jedynie 4 fabrycznie nowe 737, które trafiły do służby w armiach amerykańskiej i brytyjskiej. W tożsamych przedziałach czasowych 2019 i 2018 roku, były to odpowiednio 24 i 137 maszyn tej serii.
Dla porównania, Airbus wyprzedził swojego amerykańskiego rywala, przekazując swoim klientom w tym czasie 196 samolotów.
- Dostawy naszych cywilnych samolotów w drugim kwartale są odbiciem znaczącego wpływu COVID-19 na naszych nabywców oraz na podjęte przez nas działania, wliczając w to wstrzymanie produkcji na kilka tygodni. Wraz z kupującymi, musimy i będziemy kontynuować prace nad zharmonizowaniem planu dostaw. [...] Wciąż wnikliwie przyglądamy się rynkowi, ściśle współpracując z naszymi klientami, celem pełnego rozpoznania krótko i długoterminowego zapotrzebowania - mówi Greg Smith, wiceprezes Boeinga.
Proces poprawy działania wadliwego systemu MCAS, w połączeniu z sukcesywnie przywracanym ruchem lotniczym, wydają się napawać nadzieją na odwrócenie złego trendu i wzrost zarówno zamówień jak i liczby boeingów dostarczonych przewoźnikom. Wyniki drugiego półrocza pozostają zatem zagadką.
Zła passa amerykańskiego giganta rozpoczęła się 29 października 2018 roku, kiedy to doszło do katastrofy lotu Lion Air nr 610. Boeing 737 MAX runął do Morza Jawajskiego, co - jak się później okazało - wynikało z nieprawidłowego działania nowego systemu MCAS. Zaledwie kilka miesięcy później - 10 marca 2019 roku - z tych samych przyczyn, rozbił się w Afryce kolejny MAX, który wykonywał lot Ethiopian Airlines nr 302. Rezultatem tych zdarzeń było m.in. trwające po dziś dzień, ogólnoświatowe uziemienie modelu. Producent niezwłocznie rozpoczął proces przeprojektowania samolotów tej serii, celem uniknięcia podobnych katastrof w przyszłości. Pod koniec czerwca b.r. podjęto pierwsze testy poprawionej wersji w locie.
W międzyczasie wybuchła pandemia choroby COVID-19. Jak powszechnie wiadomo, wywołała ona kryzys w branży lotniczej, pogarszając sytuację wielu podmiotów działających na tym polu - w tym Boeinga, który z tego względu, m.in. na kilka tygodni wstrzymał produkcję samolotów na rzecz prywatnych operatorów.
Nawarstwione problemy uwidaczniają się m.in. w tym, że w pierwszym półroczu producent dostarczył operatorom zaledwie 70 cywilnych maszyn, przy liczbie 239 sztuk w analogicznym okresie 2019 roku i 378 w pierwszych sześciu miesiącach roku 2018 - jak wynika ze strony internetowej producenta. Pod tym względem, rekordowo słaby jest szczególnie drugi kwartał bieżącego roku, w którym oddano do użytku tylko 20 samolotów. W ciągu tych trzech miesięcy, nabywców znalazły jedynie 4 fabrycznie nowe 737, które trafiły do służby w armiach amerykańskiej i brytyjskiej. W tożsamych przedziałach czasowych 2019 i 2018 roku, były to odpowiednio 24 i 137 maszyn tej serii.
Dla porównania, Airbus wyprzedził swojego amerykańskiego rywala, przekazując swoim klientom w tym czasie 196 samolotów.
- Dostawy naszych cywilnych samolotów w drugim kwartale są odbiciem znaczącego wpływu COVID-19 na naszych nabywców oraz na podjęte przez nas działania, wliczając w to wstrzymanie produkcji na kilka tygodni. Wraz z kupującymi, musimy i będziemy kontynuować prace nad zharmonizowaniem planu dostaw. [...] Wciąż wnikliwie przyglądamy się rynkowi, ściśle współpracując z naszymi klientami, celem pełnego rozpoznania krótko i długoterminowego zapotrzebowania - mówi Greg Smith, wiceprezes Boeinga.
Proces poprawy działania wadliwego systemu MCAS, w połączeniu z sukcesywnie przywracanym ruchem lotniczym, wydają się napawać nadzieją na odwrócenie złego trendu i wzrost zarówno zamówień jak i liczby boeingów dostarczonych przewoźnikom. Wyniki drugiego półrocza pozostają zatem zagadką.