Komentarz: Pomoc dla Lufthansy – niespodziewany zwrot akcji
Wydarzenia toczą się błyskawicznie. W ubiegłą środę Rada Nadzorcza Lufthansy praktycznie odrzuciła warunki pomocy, by w sobotę przyjąć nowe warunki Komisji Europejskiej.
Reklama
W ubiegłym tygodniu Rada Nadzorcza praktycznie odrzuciła warunki,
jakie Komisja Europejska miała nałożyć na Lufthansę, przy zatwierdzaniu pakietu stabilizacyjnego
uzgodnionego pomiędzy linią i rządem niemieckim. Stwierdziła, że za bardzo osłabiłyby siłę rynkową
przewoźnika w dwóch jego hubach i zdecydowała się nie zwoływać specjalnego Walnego
Zgromadzenia Akcjonariuszy. Już w sobotę przewoźnik poinformował o przyjęciu nowych warunków
KE. Wydaje się, że zatwierdzenie pakietu stabilizacyjnego przez Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy
jest teraz tylko formalnością. Okazało się, że KE bardzo szybko ugięła się pod presją największego
kraju unijnego. To, co miało być rzeczywistym osłabieniem Lufthansy staje się tylko symbolicznym aktem,
prawie bez realnego rynkowego znaczenia.
Według źródeł Reutersa pierwotne warunki Komisji zakładały, że linia będzie musiała oddać łącznie 72 sloty we Frankfurcie i Monachium, co przekładałoby się na relokowanie 12 samolotów z każdego hubu. Byłoby to poważne osłabienie siły rynkowej Lufthansy i to, przede wszystkim, jako przewoźnika, dla którego ogromną znaczenie mają przewozy tranzytowe.
Obecnie linia musi oddać po 12 slotów w każdym z hubów relokując jedynie po cztery samoloty. Dodatkowo pakiet zakłada, że przez 18 miesięcy sloty te będą dostępne tylko dla nowych przewoźników, którzy do danego portu nie operują. Oznacza to, na przykład, że we Frankfurcie nie może ubiegać się o nie Ryanair, który ma już tam bazę. Dopiero, gdy nie będzie chętnych, zgłoszenia mogą nadejść od pozostałych linii. Dodatkowo nie mogą ubiegać się o nie linie europejskie, które korzystają ze znaczącej pomocy publicznej w swoich krajach. Czyli na przykład Air France i KLM, choć w praktyce te linie nie byłyby raczej tymi slotami zainteresowane.
Warunki KE, tak naprawdę mają znaczenie nie tyle dla sytuacji konkurencyjnej na rynku przewozów bezpośrednich z/do Niemiec ile osłabią, minimalnie, siłę hubów LH w porównaniu z Paryża (CDG), Amsterdamu i Heathrow. Jeżeli chodzi o linie sieciowe to, teoretycznie, tylko zwiększenie oferowania tam przez Emirates i/lub Qatar Airways byłoby dość bolesne dla Lufthansy. Ale i to zostało wykluczone. Sytuacja byłaby znacząco inna, gdyby niemiecki przewoźnik musiał oddać 72 sloty.
Interesujące i ważne jest to, że warunki KE odnoszą się tylko do sieciowej Lufthansy, mimo, iż w jej niemieckiej grupie, która korzysta z pakietu stabilizacyjnego, jest też Eurowings. To on jest głównym konkurentem dla zagranicznych tanich linii. Co prawda według zapowiedzi liczba samolotów Eurowings zostanie zdecydowanie zmniejszona, nieporównywalnie bardziej niż Lufthansa we Frankfurcie i Monachium, ale formalnie rzecz biorąc to dopiero zapowiedzi. Może KE zachowuje się tu pragmatycznie wiedząc, że bardzo znaczne ograniczenie siły rynkowej Eurowings w Niemczech jest nieuniknione.
Ta, tak znacząca i szybka zmiana stanowiska KE stawia ją w nienajlepszym świetle. Oznacza również, że trudno obecnie przewidywać, jaka będzie interpretacja prawna i rynkowa Komisji przy zatwierdzaniu kolejnych pakietów. Jedno, co można by jej doradzić, to nieco dłuższy i głębszy namysł, aby nie musieć później gwałtownie i radykalnie zmieniać stanowiska.
Według źródeł Reutersa pierwotne warunki Komisji zakładały, że linia będzie musiała oddać łącznie 72 sloty we Frankfurcie i Monachium, co przekładałoby się na relokowanie 12 samolotów z każdego hubu. Byłoby to poważne osłabienie siły rynkowej Lufthansy i to, przede wszystkim, jako przewoźnika, dla którego ogromną znaczenie mają przewozy tranzytowe.
Obecnie linia musi oddać po 12 slotów w każdym z hubów relokując jedynie po cztery samoloty. Dodatkowo pakiet zakłada, że przez 18 miesięcy sloty te będą dostępne tylko dla nowych przewoźników, którzy do danego portu nie operują. Oznacza to, na przykład, że we Frankfurcie nie może ubiegać się o nie Ryanair, który ma już tam bazę. Dopiero, gdy nie będzie chętnych, zgłoszenia mogą nadejść od pozostałych linii. Dodatkowo nie mogą ubiegać się o nie linie europejskie, które korzystają ze znaczącej pomocy publicznej w swoich krajach. Czyli na przykład Air France i KLM, choć w praktyce te linie nie byłyby raczej tymi slotami zainteresowane.
Komentarz
Nie znamy jeszcze oficjalnego uzasadnienia decyzji KE. Na pewno będzie ono interesujące i ważne, zarówno z punktu widzenia formalno-prawnego, jak i rynkowego. Wiemy, tylko, że Komisja wskazuje, że przekazanie slotów innym liniom zwiększy konkurencję, co będzie korzystne dla konsumentów. Jednak osłabienie pozycji rynkowej LH w obu hubach będzie naprawdę symboliczne. Obecnie bazuje tam aż 300 samolotów. Poza tym sam przewoźnik zapewnia, że przez kilka lat spadek popytu zmusi go do ograniczenia oferowania. Oczywiście wolałby zrobić to w sposób, który mu odpowiada, czyli, przede wszystkim, zastępując na wielu połączeniach i rejsach większe samoloty mniejszymi, nie rezygnując ze slotów, przede wszystkim, we Frankfurcie.Warunki KE, tak naprawdę mają znaczenie nie tyle dla sytuacji konkurencyjnej na rynku przewozów bezpośrednich z/do Niemiec ile osłabią, minimalnie, siłę hubów LH w porównaniu z Paryża (CDG), Amsterdamu i Heathrow. Jeżeli chodzi o linie sieciowe to, teoretycznie, tylko zwiększenie oferowania tam przez Emirates i/lub Qatar Airways byłoby dość bolesne dla Lufthansy. Ale i to zostało wykluczone. Sytuacja byłaby znacząco inna, gdyby niemiecki przewoźnik musiał oddać 72 sloty.
Interesujące i ważne jest to, że warunki KE odnoszą się tylko do sieciowej Lufthansy, mimo, iż w jej niemieckiej grupie, która korzysta z pakietu stabilizacyjnego, jest też Eurowings. To on jest głównym konkurentem dla zagranicznych tanich linii. Co prawda według zapowiedzi liczba samolotów Eurowings zostanie zdecydowanie zmniejszona, nieporównywalnie bardziej niż Lufthansa we Frankfurcie i Monachium, ale formalnie rzecz biorąc to dopiero zapowiedzi. Może KE zachowuje się tu pragmatycznie wiedząc, że bardzo znaczne ograniczenie siły rynkowej Eurowings w Niemczech jest nieuniknione.
Ta, tak znacząca i szybka zmiana stanowiska KE stawia ją w nienajlepszym świetle. Oznacza również, że trudno obecnie przewidywać, jaka będzie interpretacja prawna i rynkowa Komisji przy zatwierdzaniu kolejnych pakietów. Jedno, co można by jej doradzić, to nieco dłuższy i głębszy namysł, aby nie musieć później gwałtownie i radykalnie zmieniać stanowiska.
I na koniec kilka słów o kwestii dziesięcioletniej karencji na pomoc publiczna dla LOT-u. Wielu
wypowiadających się na ten temat nie uwzględnia, że w przepisach unijnych istnieje zapis, który
umożliwia „pomoc mającą na celu naprawienie szkód spowodowanych klęskami żywiołowymi
lub innymi zdarzeniami nadzwyczajnymi”. Mówił o tym dość niedawno, w wywiadzie dla naszego
portalu dr hab. Jakub Kociubiński. Oczywiście tu szalenie istotna będzie kwestia interpretacji, co
stanowi szkodę spowodowaną klęskami żywiołowymi lub zdarzeniami nadzwyczajnymi. Musimy
poczekać na pierwsze decyzje KE dotyczące takiej sytuacji. Jednak jest raczej mało prawdopodobne,
aby taką szkodą było długotrwałe i znaczne osłabienie popytu. Chodzi raczej o skutki bezpośrednie.
Być może też, ale to tylko przypuszczenie, KE w tej nadzwyczajnej sytuacji, w ogóle zawiesi
stosowanie przepisu o dziesięcioletniej karencji, oczywiście pod pewnymi warunkami.
Jednak lepiej zachować ostrożność przy próbach przewidywania decyzji KE w konkretnych sprawach. Czeka nas chyba jeszcze sporo niespodzianek.
Jednak lepiej zachować ostrożność przy próbach przewidywania decyzji KE w konkretnych sprawach. Czeka nas chyba jeszcze sporo niespodzianek.