Rządy i Komisja Europejska będą decydować o przyszłości branży lotniczej

26 maja 2020 09:15
4 komentarze
Dotychczas w sektorze transportu lotniczego i powiązanych z nim biznesach nie wydarzyło się nic takiego, co choćby trochę przypominało obecny kryzys. I choć taki przekaz jest często powtarzany, do wielu decydentów wydaje się nie docierać.
Reklama
Pandemia się skończy, samoloty zaczną latać i ponownie będą pełne, a linie lotnicze staną się rentowne. Niektórzy wspominają nawet o efekcie odłożonego popytu. Globalny rynek lotniczy jednak nie będzie taki jak kiedyś. Co się zmieni i dlaczego?

Dziś zwracamy uwagę na jeden aspekt, który staje się coraz bardziej wyrazisty i ważny. To kwestia pomocy publicznej, przede wszystkim, dla linii lotniczych i wielu lotnisk. Dotychczas wspieranie finansowe linii lotniczych przez rządy miało charakter dość wyjątkowy i było często powiązane z błędami popełnianymi w zarządzaniu, w przyjętych strategiach. Dość jasne i zrozumiałe były kryteria, według których KE wyrażała zgodę na pomoc publiczną dla danego przewoźnika lub nie. Podobnie, jak ograniczenia nakładane na beneficjenta.

Teraz możemy już powiedzieć, że wsparcia wymaga ogromna grupa, chyba nawet już zdecydowana większość linii lotniczych. I wchodzą w grę kwoty gigantyczne, na przykład w przypadku Grup Lufthansy i AF/KL przekraczające 10 mld euro. Póki, co pomoc przywiera formy prawie nieoprocentowanych kredytów z długimi terminami spłat. Jednak zdarzają się też przypadki, gdy na krótki okres, rządy przejmują na siebie część kosztów linii, chodzi o płace części personelu. Już teraz wiadomo, że okres dochodzenia branży finansowo do siebie będzie długi. Obecnie nikt nie jest jeszcze tego w stanie określić. Spadek popytu będzie tak głęboki i długotrwały, że mówimy o latach. I może się okazać, że same kredyty w bardzo wielu przypadkach, po prostu nie wystarczą.

Jakie stoją wyzwania i dylematy przed rządami i KE?


Zanim spróbujemy udzielić na te pytania bardzo wstępnych odpowiedzi, warto wspomnieć o przypadkach wyjątkowych, które są właściwie prawie przemilczane. To problem, przede wszystkim, dwóch ultratanich linii – Ryanaira i Wizz Aira. Obie linie są wyjątkowo ważne i dla naszego regionu i rynku polskiego. One nie mają do kogo zwrócić się o pomoc. Ich biznes, miejsca pracy, są rozproszone po całej Unii Europejskiej. Wzbogacają systemy transportowe bardzo wielu państw. Ktoś mógłby powiedzieć, skoro nieźle sobie radzą bez pomocy, a prezes Wizza oświadczył na początku kryzysu, że jego linia wytrzyma finansowo nawet kilkuletnie uziemienie floty, to, na czym polega problem. Niestety jest i to dość poważny. Wsparcie otrzymują bezpośredni konkurenci obu przewoźników. Łamana jest więc jedna z podstawowych zasad unijnego wspólnego rynku - zasada równej konkurencji. A dodatkowa ironia sytuacji polega na właśnie tym, że są to przewoźnicy nie narodowi, ale unijni. Co się może wydarzyć? Trudno przewidzieć, bo i ta sytuacja jest bez precedensu. Jedno jest pewne obie linie będą bardzo wnikliwie patrzeć rządom na ręce i pilnować, by nie były zbyt hojne. A czy zrobią coś więcej? Trudno przewidzieć.


Wyzwania i dylematy rządów i KE

W przypadku rządów dość łatwe jest ich sformułowanie, natomiast odpowiedź na nie znacznie trudniejsza. Wspólnie z przewoźnikami rządy powinny być w stanie ustalić, jaka pomoc i w jakiej formie jest konieczna. To, co się działo dotychczas wskazuje, że ustalając kwoty pomocy brano pod uwagę nie tylko dość krótki okres, gdy linie lotnicze praktycznie nie operują, ale również kolejne miesiące, bo raczej nie lata, stopniowego wychodzenia z kryzysu. Czy przyjęte założenia były słuszne? Czas pokaże. I dopiero za czas jakiś przekonamy się, czy zdarzają się przypadki, gdy rządy namówione przez linie są bardzo hojne. Tak hojne, że przekazane środki mogą być wykorzystane do wzmocnienia swojej pozycji konkurencyjnej i rynkowej.

Zanim zaczną być negocjowane konkretne kwoty rządy muszą podejmować decyzje, czy w ogóle pomagać. Upadek przewoźnika to utrata miejsc pracy i to nie tylko zatrudnionych przez niego, ale i w niektórych biznesach powiązanych. To również osłabiony, często dość znacznie i na wiele lat system transportowy. A na drugiej szali są kwestie znacznie trudniejsze do ustalenia. A najważniejsza dotyczy przyszłości. Czy w sensownej perspektywie czasowej linie mają duże szanse na uzyskanie samodzielności i stabilności finansowej. W niektórych przypadkach rządy na pewno zastanawiają się, czy za lat kilka może znaleźć się inwestor strategiczny/globalna grupa, który wystawi przewoźnikowi swoistą polisę ubezpieczeniową.

Wydaje się, że jeszcze trudniejsze zadanie stoi przez KE. Musi ona uwzględniać równocześnie bardzo wiele, sprzecznych ze sobą elementów i aspektów:
  • nadmierny rygoryzm może osłabić, w ogromnym stopniu, cały system transportowy UE i to w sposób trwały. W przypadku rynków UE – kraje poza unijne znaczne oddanie pola, gdyż wiele rządów nieunijnych jest bardzo lub choćby dość hojne.
  • bardzo znaczna konsolidacja rynkowa oznaczać będzie ogromne osłabienie konkurencji ze wszystkimi tego konsekwencjami.
  • pomoc powinna być udzielana tak, aby nie zmieniać istotnie układu konkurencyjnego, pozycji rynkowej poszczególnych beneficjentów. I tu casus Ryanaira i Wizza.
  • konieczna jest wnikliwa analiza, czy poprzez nadmierną, nieproporcjonalną hojność rządy nie pomagają swoim liniom w zdobyciu przewagi nad innymi liniami, których rządy nie są tak rozrzutne.
Najbliższe nie tylko miesiące, ale i lata to będzie okres szczególny. Przez dziesięciolecia na wspólnym rynku unijnym najważniejsza była strona popytowa i to, w jaki sposób linie lotnicze przetłumaczą ją na konkretne decyzje handlowe. Ogromną zmianę, wręcz rewolucję, stanowiło to, że tanie linie były w stanie wykreować zupełnie nowy popyt, że badanie ruchu, który był, czyli danych historycznych, nie wystarcza. Ogromną, pozytywną rolę odegrali też producenci samolotów. Nie tylko przez to, że stawały się one coraz ekonomiczniejsze. Bardzo ważne było to, iż zapewniali przewoźnikom ogromna elastyczność handlową. Zaczęli produkować samoloty dostosowane do bardzo różnych, nawet o bardzo małym potencjale, rynków. Nie tak dawno, bo 30 lat temu, gdy na średnim zasięgu, był tylko jeden sensowny typ samolotu – 150 miejscowy A320 lub B737. Teraz wybór jest szeroki, poczynając od 80 miejscowych regionalnych odrzutowców, do ponad 200 miejscowych A321. Ale ta prawie komfortowa sytuacja, na wiele lat, właściwie się skończyła. Ogromny wpływ na przyszłość branży, jej kształt uzyskują rządy, i w UE, Komisja Europejska. Już teraz widzimy, że niektóre rządy, na przykład niemiecki, nie chcą być tylko biernym sponsorem, chcą uzyskać bezpośredni wpływ na kluczowe decyzje swojej linii. Bardzo głośno mówi się o wykorzystaniu obecnej sytuacji do przykręcenia przewoźnikom śruby ekologicznej. Tylko, że jeżeli i tu Unia wystąpi przed szereg, to sytuację tę wykorzystają pozaunijni konkurenci naszych linii.


Warto ostrzec przed pomysłami, aby wykorzystać możliwość pomocy publicznej do istotnej poprawy pozycji konkurencyjnej LOT-u. Przed propagowaniem w UE bardzo liberalnego podejścia do tych kwestii. Prawdziwi i bardzo dla LOT-u groźni konkurenci są bazowani w krajach znacznie bogatszych niż Polska. Nie byłoby dla polskiej linii korzystne, aby rozpoczął się swoisty wyścig, kto da swojej linii więcej. Na nowym, popandemicznym rynku europejskim jest miejsce dla silnego, przede wszystkim, w naszym regionie, LOT-u. Ale ambicje muszą tu być miarkowane. To nie jest szansa, aby nasz przewoźnik awansował do ekstraklasy europejskiej. Nawet za ogromne publiczne pieniądze. Pomijając już taki drobiazg, jak czujność KE oraz wielu konkurentów.

Rząd zdecydował, że do pomocy publicznej będą kwalifikować się wszystkie lotniska, proporcjonalnie do swoich kosztów. Można powiedzieć, że w ten sposób nieco umywa ręce. Jest bardzo prawdopodobne, że to linie lotnicze dokonają za niego selekcji. Nie tylko przez najbliższe miesiące, będą koncentrować swoją siatkę połączeń w największych portach. Ograniczą w ten sposób ryzyko handlowe i zwiększą efektywność operacji, również kosztową. A, co to może oznaczać dla kilku najmniejszych portów łatwo przewidzieć.

Dla wielu taka decyzja to pozytywne zaskoczenie, gdyż lotnisko w Modlinie, wbrew wcześniejszym informacjom, nie zostanie pozbawione możliwości skorzystania z pomocy publicznej. Taka decyzja nie miałaby zresztą żadnego uzasadnienia biznesowo-rynkowego. Oznaczałaby ogromne ograniczenie możliwości korzystania z tanich przewozów dla mieszkańców znacznej części Polski oraz dla tych, którzy chcieliby tam przylecieć.

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
gość_91f7e 2020-08-28 23:59   
gość_91f7e - Profil gość_91f7e
Ogólnie ue niezbyt zna się na gospodarce. Jeszcze rok temu chcieli nałożyć okropne regulacje ekologiczne na lotnictwo
gość_6c19f 2020-05-28 11:03   
gość_6c19f - Profil gość_6c19f
gość_2d6c6 ja chetnie odpowiem bo z nich latam:
a najchętniej z LUZ i drugiego regionalnego lotniska z którego korzystam to WAW.

I w ogóle to macie racje ....ja pracuje a emeryci dostają z ZUS emerytury, ja nie choruje więc szpitale mi nie są potrzebne,mam samochód wiec po co mi PKP ,za kilka lat szkoły tez mi nie będą potrzebne bo moje dziecko je ukończy...
gość_2d6c6 2020-05-27 14:59   
gość_2d6c6 - Profil gość_2d6c6
Sto procent racji. Ktoś powinien odpowiedzieć za marnotrastwo milionów złotych na utrzymanie niepotrzebnych lotnisk a i za megalomanie i wyrzucenie w błoto w tym wypadku miliardów złotych na budowę jeszcze jednego niepotrzebnego lotniska tzw Centralnego Portu Lotniczego
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska
Reklama

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy