Etihad wycofuje A380, zwalnia kolejnych pracowników
Etihad rozważa także, czy odbierze zamówione w listopadzie 2013 r. Airbusy A350-1000. Kierownictwo ma wkrótce podjąć w tej sprawie ostateczną decyzję. Już w ubiegłym roku, z powodu poważnych trudności finansowych, Etihad anulował zamówienia na 42 z 62 szerokokadłubowych A350, pozostawiając jedynie 20. Pierwsze trzy egzemplarze zostały dostarczone w 2019 r., jednak nie miały jeszcze okazji polecieć w komercyjny lot – jak się teraz okazuje, nie wiadomo czy kiedykolwiek wzbiją się w powietrze z pasażerami.
Przewoźnik, który w sierpniu 2019 r. zatrudniał ok. 20,5 tys. pracowników, zwolnił już setki z nich, głównie pracujących na ziemi. W obecnej turze zwolnień, Etihad planuje pożegnać kolejnych 1,2 tys. zatrudnionych – tym razem personel pokładowy i kokpitowy. Dodaje, że możliwe są dalsze redukcje liczby miejsc pracy.
Początek kłopotów Etihad Airways to jednak nie światowa pandemia koronawirusa. Etihad Airways w 2019 r. stracił na działalności operacyjnej 870 mln dolarów (ok. 3,3 mld złotych). Porównując, w poprzednim roku kalendarzowym było to 1,28 mld dolarów (ok. 4,9 mld złotych). Od 2016 r. Etihad Airways straciły łącznie 4,75 mld dolarów (ok. 18,3 mld złotych). W listopadzie 2019 r. zarząd Etihad Airways przyznał, że według najlepszego scenariusza, zysk uda się osiągnąć nie szybciej niż w 2024 r. Wydaje się jednak, że przez obecny kryzys w lotnictwie, termin ten będzie jeszcze bardziej odległy.
Przewoźnik wdraża strategię naprawczą od 2017 r. po tym, jak poniósł miliardowe straty z powodu nieudanych inwestycji w inne linie lotnicze. Linia bez sukcesów inwestowała m. in. w upadłe Jet Airways oraz Air Berlin. Ponadto, w 2014 r. Etihad objął 49 proc. udziałów we włoskiej Alitalii, jednak inwestycja ta została obarczona wysokimi kosztami i nie przyczyniła się do poprawy sytuacji linii, która pozostaje poważnie nierentowna i od wielu miesięcy stoi na skraju bankructwa.
Innym powodem złej kondycji przewoźnika jest agresywna walka o pasażerów podróżujących pomiędzy Europą a Australią, gdzie Etihad narażony jest na bezpośrednią konkurencję Emirates i Qatar Airways.
Fot.: Etihad Airways, D. Sipiński