Kryzys: Plan LOT-u, a może jego brak?
LOT podejmuje działania, aby zmniejszyć wynagrodzenia personelu latającego, opóźnić inwestycje oraz obniżyć koszty wynajmu samolotów. Nie mówi o prognozach popytowych, ale z niektórych wypowiedzi można wnioskować, że po roku sytuacja wróci do normy.
Reklama
W całym światowym i europejskim systemie transportu lotniczego, najsłabszym obecnie
elementem są linie lotnicze. Kluczowe porty lotnicze nie zbankrutują i nie zawieszą trwale
działalności, gdyż nie dopuszczą do tego państwa. Z liniami lotniczymi, w większości
prywatnymi, jest inaczej. Dlatego powinniśmy na bieżąco śledzić, jakie podejmują działania,
jak oceniają sytuację i na jakim etapie jest proces uzyskiwania niezbędnej pomocy
finansowej od rządów.
Lufthansa istotnie zmniejsza swoją flotę i zdolności przewozowe, przewidując, że dopiero w roku 2022 lub 2023 popyt na przewozy lotnicze wróci do poziomu sprzed kryzysowego, czyli z roku 2019. Oczywiście chodzi o ten rynek, na którym Lufthansa działa. Grupa Lufthansy już zapowiedziała, że zwróci się do rządów czterech krajów o kredyty, które według nieoficjalnych źródeł mogą wynieść 10 mld euro.
Jeszcze bardziej drastyczne działania podejmuje Austrian. W jego ocenie powrót do normalności w roku 2023 to wariant optymistyczny.
Komisja Europejska zatwierdziła plan szwedzkiego rządu dotyczący udzielania przewoźnikom bardzo nisko opodatkowanych kredytów w łącznej kwocie 455 mln.
Niedawno rząd francuski przeznaczył gigantyczną kwotą 7 mld euro, jako pomoc dla Grupy AF/KLM. Na tę kwotę składa się 4 mld euro, będące kredytem bankowym gwarantowanym w 90 proc. przez państwo. Kredyt ten powinien być spłacony w ciągu roku, ale istnieje możliwość dwukrotnego rocznego przedłużenia. Państwo udzieli też bezpośredniego kredytu w kwocie 3 mld euro z trzyletnim terminem spłaty. Nawet, jeżeli uwzględnimy, że Grupa jest kilkunastokrotnie większa od LOT-u to i tak kwota jest ogromna. A, najprawdopodobniej, do pakietu dołoży się rząd holenderski. Szef Grupy już zapowiedział, że będzie musiała ona bardzo gruntownie i szybko przemyśleć cały swój model biznesowy. Ten pakiet pomocowy będzie musiał być zatwierdzony przez KE.
Kwoty kredytów dla dwóch gigantów europejskich pokazują, że w ocenie Grup i rządów kryzys będzie bardzo długotrwały – kilkuletni.
I ta kwestia, jest kluczowa. Jeżeli tak będzie, to rzeczywiście nie ma co podejmować działań ograniczających znacznie i w miarę trwale zdolność przewozową.
Czy rzeczywiście Europa się myli, a LOT mamy rację? Uważamy, że jest to wyjątkowo mało prawdopodobne. Już obecnie wiadomo, że mamy do czynienia z gigantycznym kryzysem i rynku lotniczego i z ogólnym kryzysem finansowo-ekonomicznym. W tym pierwszym przypadku nienotowanym w historii, a w tym drugim, od lat siedemdziesięciu. Oczywiście zagraniczne linie i grupy wolą się przygotować na realistycznie "szary scenariusz". Chodzi tu o uzyskanie zgód związków zawodowych na ograniczanie funduszy płac. Ten element ma wręcz kluczowe znaczenie, szczególnie w okresie, gdy samoloty nie latają. Poza tym, gdy rzeczywistość będzie jaśniejsza, to zwiększenie zdolności przewozowych będzie dość prostsze. Gdy przewoźnik wykaże się znacznym nadmiarem optymizmu to skutki prawie na pewno będą fatalne.
Zarząd LOT-u prowadzi bardzo ryzykowną grę. Dlaczego? Tu możemy tylko dywagować. Powodów może być kilka:
Na razie musimy czekać na pierwsze konkretne informacje dotyczące przyszłości.
Lufthansa istotnie zmniejsza swoją flotę i zdolności przewozowe, przewidując, że dopiero w roku 2022 lub 2023 popyt na przewozy lotnicze wróci do poziomu sprzed kryzysowego, czyli z roku 2019. Oczywiście chodzi o ten rynek, na którym Lufthansa działa. Grupa Lufthansy już zapowiedziała, że zwróci się do rządów czterech krajów o kredyty, które według nieoficjalnych źródeł mogą wynieść 10 mld euro.
Jeszcze bardziej drastyczne działania podejmuje Austrian. W jego ocenie powrót do normalności w roku 2023 to wariant optymistyczny.
Komisja Europejska zatwierdziła plan szwedzkiego rządu dotyczący udzielania przewoźnikom bardzo nisko opodatkowanych kredytów w łącznej kwocie 455 mln.
Niedawno rząd francuski przeznaczył gigantyczną kwotą 7 mld euro, jako pomoc dla Grupy AF/KLM. Na tę kwotę składa się 4 mld euro, będące kredytem bankowym gwarantowanym w 90 proc. przez państwo. Kredyt ten powinien być spłacony w ciągu roku, ale istnieje możliwość dwukrotnego rocznego przedłużenia. Państwo udzieli też bezpośredniego kredytu w kwocie 3 mld euro z trzyletnim terminem spłaty. Nawet, jeżeli uwzględnimy, że Grupa jest kilkunastokrotnie większa od LOT-u to i tak kwota jest ogromna. A, najprawdopodobniej, do pakietu dołoży się rząd holenderski. Szef Grupy już zapowiedział, że będzie musiała ona bardzo gruntownie i szybko przemyśleć cały swój model biznesowy. Ten pakiet pomocowy będzie musiał być zatwierdzony przez KE.
Kwoty kredytów dla dwóch gigantów europejskich pokazują, że w ocenie Grup i rządów kryzys będzie bardzo długotrwały – kilkuletni.
A PLL LOT?
Linia powtarza informacje, które wskazują, że w jej ocenie kryzys nie będzie ani bardzo głęboki, ani długotrwały. Daje do zrozumienia, że nie widzi potrzeb głębokich zmian w swojej strategii. Podejmuje działania, aby zmniejszyć wynagrodzenia personelu latającego, opóźnić inwestycje oraz obniżyć koszty wynajmu samolotów. Nie mówi o prognozach popytowych, ale z niektórych wypowiedzi można wywnioskować, że według niej po roku sytuacja wróci do normy.I ta kwestia, jest kluczowa. Jeżeli tak będzie, to rzeczywiście nie ma co podejmować działań ograniczających znacznie i w miarę trwale zdolność przewozową.
Czy rzeczywiście Europa się myli, a LOT mamy rację? Uważamy, że jest to wyjątkowo mało prawdopodobne. Już obecnie wiadomo, że mamy do czynienia z gigantycznym kryzysem i rynku lotniczego i z ogólnym kryzysem finansowo-ekonomicznym. W tym pierwszym przypadku nienotowanym w historii, a w tym drugim, od lat siedemdziesięciu. Oczywiście zagraniczne linie i grupy wolą się przygotować na realistycznie "szary scenariusz". Chodzi tu o uzyskanie zgód związków zawodowych na ograniczanie funduszy płac. Ten element ma wręcz kluczowe znaczenie, szczególnie w okresie, gdy samoloty nie latają. Poza tym, gdy rzeczywistość będzie jaśniejsza, to zwiększenie zdolności przewozowych będzie dość prostsze. Gdy przewoźnik wykaże się znacznym nadmiarem optymizmu to skutki prawie na pewno będą fatalne.
Zarząd LOT-u prowadzi bardzo ryzykowną grę. Dlaczego? Tu możemy tylko dywagować. Powodów może być kilka:
- W sytuacji, gdy prawie cała flota jest w leasingu operacyjnym znaczne zmniejszanie zdolności przewozowych jest bardziej niż trudne, czyli robimy dobrą minę do złej gry.
- Nie jest prosta rezygnacja ze strategii, którą linia kierowała się przez wiele już lat, którą się szczyciła.
- "I last but not least – CPK". Obecnie nasz rząd podkreśla, że nie ma powodu do rezygnacji z tego megalotniska. Ma być ono ważnym elementem wychodzenia z kryzysu. Ale ma być ono dla mega linii. Gruntowna rewizja planów strategicznych LOT-u oznaczałaby konieczność ponownego przyjrzenia się samym fundamentom projektu CPK.
Na razie musimy czekać na pierwsze konkretne informacje dotyczące przyszłości.