Hiszpania studzi zapały wczasowiczów
Hiszpańskie organizacje działające w branży turystycznej i hotelarskiej wysuwają kilka pomysłów aby uratować najbliższy sezon wakacyjny. Jednak Alberto Garzon - minister ds. konsumpcji - zaleca "cierpliwość i ostrożność" przy planowaniu wyjazdów.
Reklama
Jednym z pomysłów jest "oznaczanie" turystów za pomocą kolorowych opasek. W ten sposób byłoby jasne, kto już przeszedł COVID-19 (opaska biała), kto jest zdrowy (zielona) i kto jest w grupie wysokiego ryzyka (czerwony). Pojawiła się także idea wprowadzenia obowiązku dwumetrowych odległości między ręcznikami czy leżakami na plaży.
- Zachowanie na plażach dwumetrowego odstępu pomiędzy plażowiczami jest zwyczajną fikcją - skwitował Emilio Gallego, prezes hiszpańskiego Confederación Empresarial de Hostelería, w rozmowie z dziennikiem "El Mundo".
Innym rozwiązaniem miałby być projekt "COVID free". Hotele i inne obiekty turystyczne, które do niego przystąpią, dawałyby gwarancję, że ich pracownicy oraz klienci nie są zainfekowani. Zasadnym pozostaje jednak postawienie pytań jak będzie wyglądać weryfikowanie przyjezdnych i czy nie naruszy to ich prywatności.
Zapały wczasowe studzą rządzący. Zarówno wspomniany Alberto Garzon, jak i Yolanda Diaz - minister pracy - są zdecydowanie ostrożniejsi. Ta ostatnia miała nawet powiedzieć, że turystyka hiszpańska nie otworzy się do końca roku.
Hiszpania jest teraz na drugim miejscu na świecie pod względem liczby wykrytych przypadków zakażenia wirusem SARS-CoV-2. W czwartek (23.04) było 213 tys. zarejestrowanych przypadków. Ponad 88 tys. osób wyzdrowiało, a 22,2 tys. - zmarło. Jednocześnie jak oblicza branża turystyczna dotąd sektor ten stracił już ponad 90 mld euro z powodu koronawirusa.