LOT tnie koszty. Nieoficjalny plan ratunkowy

W celu przygotowania się na przeżycie nadchodzących, bardzo trudnych miesięcy narodowy przewoźnik, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, podjął kilka ważnych działań. Po pierwsze zdecydował, że w 2020 r. nie odbierze żadnych nowych samolotów. Pod drugie, co istotniejsze, służby LOT-u zaczęły renegocjować warunki umów dzierżawy samolotów starając się przekonać leasingodawców do obniżenia rat dzierżawy lub przełożenia terminów ich spłat. Co więcej, jeśli negocjacje nie pójdą po myśli LOT-u, jest on gotowy na zwrot maszyn właścicielom. Przypomnijmy, że prawie 80 proc. floty narodowego przewoźnika zostało pozyskane w drogim leasingu operacyjnym, a roczne zobowiązania z tym związane przekraczają 500 mln zł.

LOT ma jednak nadal nadzieje na powrót do działalności gospodarczej w skali zbliżonej do czasów przed kryzysem, bo nie zamierza rozwiązywać umów z załogami lotniczymi. Niemniej kierownictwo firmy zapowiedziało chęć renegocjacji wymiaru wynagrodzenia gwarantowanego tzw. pensum. Mogą zostać również obniżone stawki godzinowe poprzez wprowadzenie jednolitych kwot niezależnych od rodzajów samolotów. Wszystkie te propozycje mają mieć charakter tymczasowy i obowiązywać tylko w trakcie trwania kryzysu. LOT ma też starać się zapewnić pilotom utrzymanie uprawnień za pomocą organizowania lotów okrężnych. Z naszych informacji wynika, że szczegóły rozwiązań dla personelu lotniczego powinny zostać przedstawione po 13 kwietnia br.

Podjęte przez LOT działania są ze wszech miar racjonalne i de facto polegają na staraniach o redukcję kosztów stałych, które trzeba ponosić pomimo zaprzestania wykonywania wszelkich operacji lotniczych. Koncentracja na obniżeniu rat leasingowych też nie jest zaskoczeniem, bo stanowią one największą część tych kosztów. Dobrą informacją jest również chęć zachowania odpowiedniej liczby załóg lotniczych, bez których szybkie wznowienie normalnej działalności będzie niemożliwe. Wszyscy pracownicy LOT-u powinni trzymać kciuki za negocjatorów, bo ewentualne fiasko rokowań i zwrot samolotów oznaczałyby o wiele większe turbulencje na horyzoncie.

Na koniec jedna uwaga. Dowiedzieliśmy się już co zamierza zrobić airBaltic, o radykalnych cięciach Lufthansy nadal jest głośno, wiadomo jak zareaguje w najbliższych miesiącach Air France/KLM, tylko narodowy przewoźnik o swoich działaniach milczy. Oczywiście LOT nie jest przedsiębiorstwem giełdowym i nie podlega ścisłym obowiązkom informacyjnym, ale przecież jest to jedna z kluczowych spółek Skarbu Państwa, predestynowana do miana polskiego czempiona gospodarczego. Czy podatnicy, którzy są tak naprawdę akcjonariuszami LOT-u, nie zasługują na otrzymanie podstawowej informacji o kondycji i perspektywach firmy, zwłaszcza w czasach największego kryzysu lotnictwa cywilnego w historii?