Váradi: Możemy nie latać przez 3 lata i nie zbankrutujemy
József Váradi, dyrektor generalny Wizz Aira, uważa, że doniesienia medialne o pandemii koronawirusa są przesadzone. Sam Wizz Air jest bardzo dobrze przygotowany na kryzys, w przeciwieństwie do jego konkurencji.
Reklama
József Váradi w obszernym wywiadzie udzielonym węgierskiemu Indexowi, podzielił się m.in. swoimi przemyśleniami na temat koronawirusa, kondycji Wizz Aira i aktualnej sytuacji rynkowej. Szef budżetowego przewoźnika uważa, że doniesienia medialne o pandemii są przesadzone, a problem polega na tym, że kraje indywidualnie podejmują decyzje w tej sytuacji.
Wizz Air nie może wysłać wszystkich pracowników do pracy zdalnej z domu, a bankructwo kilku konkurentów jest prawdopodobne w najbliższych miesiącach. Każdy może odzyskać swoje pieniądze, jeśli jego lot zostanie odwołany lub po prostu zmieni zdanie tylko z powodu pandemii. Przewoźnik przygotowuje się do ery postkoronawirusowej i zamawia więcej maszyn niż planowano.
Histeria większa niż zagrożenie
Váradi dzieli obecne zamieszanie na pandemię koronawirusa i histerię wokół niej. Jak podaje, w 2015 r. podczas wielkiej epidemii grypy na Węgrzech zmarło ponad 5 tys. osób, natomiast w Chinach pandemia spowodowała śmierć mniej niż 4 tys. osób. Co więcej w tym kraju żyje 1,5 mld mieszkańców, a Chiny miały już pewne doświadczenie zdobyte podczas poprzedniej epidemii SARS. Dlatego też prezes Wizz Aira wskazuje na rozmiary zarazy i sposoby radzenia sobie z nią.
Według Váradiego wpływ koronawirusa będzie bolesny w pierwszych sześciu miesiącach, w Europie i Ameryce Płn. pandemia powinna skończyć się do końca kwietnia br., zaś do lata cała sytuacja wróci do normy. Niewykluczone jednak, że tempo regeneracji rynkowej w przypadku poszczególnych regionów i linii lotniczych będzie przebiegało odmiennie.
Nawiązując do histerii, Váradi uważa, że zainteresowanie mediów jest zbyt duże w stosunku do rozmiarów problemu. Z drugiej strony widzi on również, że każdy kraj podejmuje różne decyzje dotyczące tego samego problemu, ale nie były one skoordynowane na szczeblu europejskim. A chaotyczne podejmowanie decyzji wywołuje panikę i niepewność wśród konsumentów.
Wizz Air obserwuje znaczny spadek nastrojów związanych z podróżami - w marcu rynek skurczył się o 20-25 proc., a w kwietniu spadek może być jeszcze poważniejszy. Linia przewiduje, że w maju sytuacja wróci do normy, natomiast popyt odbuduje się do czerwca. Szacuje się, że cała branża straci 40-60 mld dolarów, podczas gdy zysk wypracowany przez przedsiębiorstwa lotniczy był szacowany na 40 mld.
Płynność finansowa kluczem do przetrwania
Prezes Wizz Aira jest orędownikiem stwierdzenia, że kto dysponuje gotówką - przetrwa sytuację kryzysową, a kluczowe jest utrzymanie płynności finansowej. Węgierska linia dysponuje 1,5 mld euro gotówki, co pozycjonuje ją, jako jedną z najsilniejszych linii lotniczych na świecie pod względem płynności i wypłacalności. Váradi uważa, że jeśli ten kryzys naprawdę zaboli branżę, to konkurencja odczuje to znacznie mocniej. Dyrektor generalny jest nawet przekonany, że gdyby linia całkowicie zawiesiła działalność, to mogłaby nie latać nawet przez 3 lata i nie zbankrutowałaby.
Linie konkurencyjne dysponują środkami wystarczającymi wyłącznie na 1-2 miesiące funkcjonowania bez prowadzenia działalności. Dlatego też wielu przewoźników już teraz próbuje uzyskać pożyczki na rynku, negocjując z rządami pomoc finansową, w przeciwnym razie nie będą w stanie przetrwać. Prezes Wizz Aira zwraca uwagę, że nawet jeśli linie uzyskają pomoc, to ich wizja rozwoju ulegnie drastycznej zmianie, ponieważ pożyczki w pewnym momencie będą musiały zostać spłacone, zaś firmy będą poddane ponownej ocenie w kontekście ich ścieżki wzrostu. Váradi oczekuje, że słabsze linie lotnicze znikną lub nadal będą słabnąć, podczas gdy silniejsze będą mogły znaleźć się w znacznie lepszej pozycji rynkowej po kryzysie.
Mimo chwilowego spadku popytu Wizz Air nie planuje żadnych redukcji zatrudnienia. Przewoźnik stara się rozwiązać tę sytuację udzielając urlopów personelowi, w tym tych bezpłatnych. Przewoźnik wskazuje, że pracownicy będą po prostu latać więcej w drugiej połowie roku niż w pierwszej.
Váradi widzi szansę w kryzysie
Váradi zamiast odraczać lub nawet anulować zamówienia, jak robi konkurencja, zamierza wręcz przyspieszyć dostawy nowych maszyn. Dla przewoźnika obecny kryzys jest zaletą, a linia widzi w nim szansę na rozwój. Słabe, upadające linie lotnicze otworzą dostęp do niszowych rynków, które są szansą dla węgierskiej linii.
Dyrektor generalny Wizz Aira stwierdził także, że tanie linie są znacznie bardziej odporne na wstrząsy zewnętrzne niż przewoźnicy tradycyjni. Uzasadnił on te stwierdzenie wskazując na poprzednie kryzysy takie jak paraliż komunikacyjny wywołany przez wybuch wulkanu na Islandii, SARS czy kryzys finansowy. Prawie połowa europejskiego ruchu lotniczego jest już zapewniana przez tanie linie lotnicze, co powinno dać im nowy impuls ze szkodą dla tradycyjnych linii lotniczych.
Innym skutkiem obecnego kryzysu będzie wzmocnienie konsolidacji rynkowej. Według szefa węgierskiego przewoźnika w Europie nadal istnieje zbyt wiele słabych linii lotniczych, które wymagają wsparcia ze strony rządu. Działania te są coraz bardziej kreatywne pod wieloma względami, ale wiele państw daje je, ale na dłuższą metę nie jest to zrównoważona metoda. Kryzysy wymogą udzielanie kolejnych subsydiów zaburzając równowagę rynkową.
Váradi zapewnił także, że nie zamierza ubiegać się o pomoc publiczną od węgierskiego rządu. W jego odczuciu dużo bardziej interesujące jest to, co stanie się z tymi, którzy poproszą o finansowanie, ponieważ nie odnieśli sukcesu na rynku. Z jednej strony, z racji, że pieniądze zazwyczaj muszą zostać zwrócone, firmy te nie będą mogły rozwijać się w ten sam sposób, będą zmuszone do zmian strukturalnych. Z drugiej strony, istnieje również strona prawna tego, jak bardzo pomoc jest w ogóle uprawniona. A te ostatnie procedury mają swój początek w UE.
Wiele linii upadnie
Dyrektor generalny Wizz Aira, jako linie mające problemy wskazał Norwegiana, Alitalię oraz Lufthansę. Zaznaczył także, że wiele linii lotniczych ma poważne problemy z płynnością, ponieważ rynek kredytowy się załamał, więc linie nie będą w stanie zebrać stamtąd pieniędzy. Obecnie koszty pozyskania kapitału są znacznie wyższe niż wcześniej, a banki nie chcą pożyczać pieniędzy liniom mającym kłopoty. Jest to podstawowy problem, ale obecnie trudno jest przewidzieć, co stanie się z tymi przewoźnikami. Linie lotnicze są mniej rentowne na wolnym rynku, ale państwowi właściciele będą skorzy to interwencji.
Váradi przyznał także, że zgodnie z jego podejściem, "gotówka jest królem" i dlatego przewoźnik posiada tak znaczne rezerwy. W branży lotniczej występują bardzo duże kryzysy, wystarczy wspomnieć o minionych epidemiach, działaniach militarnych na Ukrainie czy ostatnim kryzysie finansowym. Dlatego też przewoźnik stosuje zasady odpowiedzialnego i zrównoważonego rozwoju, aby przygotowywać się na niespodziewane sytuacje i nie musieć polegać na kredytach ratunkowych czy rządowej kroplówce.
Szef Wizz Aira uważa, że duże rezerwy gotówkowe czynią przewoźników bardziej odpornymi w czasach kryzysu czy słabszego otoczenia gospodarczego. Z drugiej strony umożliwiają też podjęcie natychmiastowych działań, jeśli otworzy się strategiczna szansa.
Váradi odniósł się także do ryzyka utraty slotów w przypadku ich niewykorzystania. Przewoźnik większość swoich połączeń realizuje z drugorzędnych lotnisk, na których ograniczenia nie są aż tak widoczne. W przypadku głównych portów Wizz Air spodziewa się, że zasady alokacji slotów zostaną skorygowane w związku z pandemią.
Przewoźnik zaznaczył, że nie jest zbyt narażony na nieprzestrzeganie umów marketingowo-turystycznych z krajami czy agencjami turystycznymi. Prezes Wizz Aira zaznaczył, że te umowy stanowią niewielki stopień jego działalności i model biznesowy przewoźnika nie opiera się na nich. Váradi liczy także, że wszystkie podmioty podejdą do tej kwestii w sposób praktyczny.
Ceny mogą spaść w przyszłości
Dyrektor generalny linii nie wyklucza, że w związku z tym, że popyt obecnie spadł, tak samo jak podaż, to ceny w przyszłości również spadną. Rynek dostosuje się do konsumentów, ponieważ w czasach kryzysu zawsze następuje przechodzenie pasażerów od przewoźników tradycyjnych do budżetowych, z racji, że pasażerowie ograniczają swoje wydatki.
Váradi krytycznie odnosi się także do ruchów antylotniczych wskazując, że nie ma alternatywy dla latania, jeśli infrastruktura drogowa czy kolejowa jest niewystarczająca. W Europie Zachodniej sytuacja jest lepsza, ale w Europie Wschodniej sieć drogowa i kolejowa nie jest w stanie stanowić prawdziwej alternatywy w krótkiej perspektywie czasowej. Jednocześnie Wizz Air wskazuje, że jest najbardziej ekologiczną linią lotniczą w Europie, pod względem emisji dwutlenku węgla na kilometr na pasażera.
Przewoźnik emituje 57 gramów na kilometr na pasażera, podczas gdy Lufthansa emituje 95 gramów, a Ryanair - 67. Szef linii wskazuje, że jej samoloty o średniej wieku wynoszącej cztery lata są bardzo ekologiczne i zabierają wielu pasażerów na pokład. Váradi jest sceptycznie nastawiony do koncepcji nowego podatku ekologicznego i oczekuje, że będzie on miał bardziej negatywny wpływ.
Prezes Wizz Aira dodał również, że co prawda linia korzysta z problemów Boeinga z maxami, to w jej interesie leży silna pozycja amerykańskiego producenta z jego dobrymi produktami. Monopol Airbusa sprawiłby, że konkurencja zostałaby wyeliminowana, samoloty byłyby droższe, a Airbus byłby w bardzo komfortowej pozycji.
Na koniec Váradi podsumował, że aby rynek lotniczy zregenerował się i ludzie wrócili do latania, potrzebne jest powstrzymanie histerii - sensacji wymieszanej z dużymi motywami politycznymi. Według niego ludzie mają tendencję do paniki i działania w oparciu o swoje przekonania. Paniczne reakcję na sytuację zamiast racjonalnego zarządzania wyrządzają ogromne szkody, które spowodują zanik połowy światowego wzrostu w 2020 r.
W tym momencie najważniejszy jest dostęp do sprawdzonych i rzetelnych informacji. Prezes Wizz Aira raz jeszcze porównał obecną pandemię z epidemią grypy, która w 2015 r. spowodowała 5 tys. zgonów na Węgrzech. Váradi zaleca, aby reagować oczywiście na obecną sytuację i powstający kryzys, mając jednocześnie na względzie, że wokół koronawirusa rozwinęła się ogromna histeria.
fot. mat. prasowe