Gość Pasażera: Grzegorz Polaniecki (Enter Air)

17 marca 2020 10:00
6 komentarzy
W trakcie branżowego armagedonu rozmawiamy z Grzegorzem Polanieckim, prezesem Enter Air, o osiągnięciach, wyzwaniach i przyszłości jego firmy.
Reklama
Od początku swojego istnienia Enter Air rośnie i nie odnotował jeszcze ani razu spadku przychodów i zysku operacyjnego. Teraz, choć idą cięższe czasy, prezes Polaniecki nadal widzi najbliższe lata w jasnych barwach, choć przyznaje, że branża do łatwych nie należy.

Wywiad został przeprowadzony w piątek (13.03) przed decyzją o zawieszeniu lotów z Polski.


Pasazer.com: Na początek chciałbym Panu złożyć gratulacje. Nasi czytelnicy uznali powstanie Enter Air za najważniejsze wydarzenie w polskiej branży lotniczej w minionym dziesięcioleciu. To chyba wyraz tęsknoty miłośników awiacji za sukcesami polskiej branży lotniczej?

Grzegorz Polaniecki: To bardzo fajne, że ktoś nas docenia, ale szczerze mówiąc my po prostu bardzo ciężko pracujemy i nawet nie mamy czasu zastanawiać się nad sukcesami. Operujemy w całej Europie i zawsze się coś dzieje. Nie ma czasu świętować i nigdy takiej retrospekcji w komfortowych warunkach nie można zrobić, bo zawsze się coś nowego wydarza. To jest chyba najtrudniejsza branża ze wszystkich.

Pasazer.com: Spotykamy się w momencie, w którym w lotnictwie dzieje się tak wiele, że nie trzeba szukać tematów, ale raczej je selekcjonować. Zacznijmy od koronawirusa i jego wpływu na Enter Air. Jakie są obecnie najważniejsze wyzwania spowodowane przez tę pandemię?

Grzegorz Polaniecki: Największym problemem w takich sytuacjach jest brak wystarczającej informacji. Lotnictwo wymaga planowania z dużym wyprzedzeniem i trudno jest działać na zasadach ad hoc i cały czas być w sytuacji zbliżonej do kryzysowej. Czarter to jest trochę inne „zwierzę” niż regularny przewoźnik. My mamy bardzo dużo elastyczności tzn. jesteśmy elastyczni w kwestii kiedy i gdzie polecimy. Nasz model biznesowy to jest podwykonawstwo, działamy trochę jak taksówka. Klient zamawia rozkład, a później zmienia zdanie i chce lecieć w inne miejsce, to my się dostosowujemy. W takim modelu nikt nie ma ryzyka. Natomiast linia regularna jest związana stabilnym rozkładem i nie pozostaje jej nic innego jak tylko modlić się, żeby oferta była trafiona i nie trzeba było jej kasować. W naszym przypadku, jak się okazuje nawet w środku sezonu, że gdzieś nie można latać, bo wybuchły np. jakieś zamieszki, czy właśnie epidemia, to wystarczy nam dwa tygodnie, żeby przeorganizować się i lecieć gdzie indziej. Z naszego punktu widzenia, oczywiście wolelibyśmy, aby odbywało się to spokojnie i standardowo, ale jesteśmy elastycznie zorganizowani i przygotowani na wszystkie takie zawirowania. Powiem szczerze, że na dzisiaj jest dobrze i kontrolujemy sytuację, ale oczywiście trudno zgadywać, co wydarzy się za kilka dni.


Pasazer.com: Ale czy nie ma paniki wśród biur podróży? Czy już któryś z tour operatorów wystąpił z prośbą o renegocjacje umowy?

Grzegorz Polaniecki: Na razie nie. Ludzie chcą latać i kupują wakacje. Wierzą, że do wakacji wszystko będzie w normie. Chcą wylecieć do ciepłego kraju, gdzie zwyczajnie można odpocząć od codziennych zajęć i kłopotów. W kurortach wakacyjnych nie ma teraz wirusa i mam nadzieję, że tak zostanie. Wirusy takie jak ten są zwykle zjawiskiem sezonowym.

Pasazer.com: Czyli obecnie koronawirus w Enter Air nie uderza?

Grzegorz Polaniecki: Jedynie krótkoterminowo mamy zawirowanie związane ograniczeniami w lataniu. Mamy dosyć elastyczny model biznesowy oparty w większości o koszty zmienne oraz olbrzymie doświadczenie w lataniu ad hoc i realizacji planów z niewielkim wyprzedzeniem czasowym. Mamy teraz akcję zwożenia Polaków do kraju, która przebiega bardzo sprawnie. Latamy też za granicą dla naszych kontrahentów. Nie panikujemy. Jesteśmy w stanie się dopasować bardzo szybko do nowych warunków. My tego biznesu nie tracimy łatwo, tak jak często nasza konkurencja. Trudno ocenić jak rozwinie się sytuacja, ale konkurencja może to odczuć bardziej od nas.

Pasazer.com: Jeśli kryzys się jednak pogłębi, to jakich działań i decyzji oczekiwałby Pan od polskich władz w celu ograniczenia negatywnego wpływu koronawirusa na branżę lotniczą i turystyczną?

Grzegorz Polaniecki: W zasadzie tylko jednego: niedyskryminacji, czyli równego traktowania i wsparcia. Do tej pory wszyscy, poza ULC, nas ograniczają lub co najmniej pomijają. Różne polskie instytucje i firmy państwowe starają się nas tępić, zabierać nam sloty, utrudniać operacje w portach. Chciałbym, żeby nas traktowali poważnie, normalnie, równo, tak samo jak inne linie. Chciałbym, żeby władze doceniały, to co rzeczywiście robimy dla gospodarki i ile podatków płacimy. Płacimy więcej podatków niż reszta branży, a jesteśmy traktowani najgorzej.


Pasazer.com: Przejdźmy teraz do drugiego, starszego wyzwania stojącego przed Enter Air, czyli uziemionych maxów. Jakie są obecnie szanse powrotu tych maszyn do latania?

Grzegorz Polaniecki: Spodziewam się, że to nastąpi już w połowie bieżącego roku. Ten samolot nie ma praktycznie żadnych problemów. On jest świetnie zbudowany i zaprojektowany. Latał dla nas niezawodnie przez trzy miesiące przed uziemieniem. Niestety kilka zbiegów okoliczności doprowadziło do tragedii. Oczywiście na niektóre rzeczy dotyczące obsługi tego samolotu trzeba zwrócić uwagę. I Boeing nad tym pracuje ponad rok z różnymi ekspertami i władzami amerykańskimi, kanadyjskimi i europejskimi. Obecnie można ze 150 procentową pewnością powiedzieć, że to będzie najlepszy samolot na świecie. Tak sprawdzonego i dopieszczonego samolotu nigdy w historii lotnictwa nie było. Tak więc czekamy z utęsknieniem na jego powrót do latania. Trudno powiedzieć jak będzie wyglądał jego rozruch, bo od momentu uzyskania certyfikatu jeszcze kilka miesięcy może potrwać jego fizyczne wprowadzanie do eksploatacji. Będzie wymagane szkolenie i spełnienie innych procedur zanim maxy zaczną latać, ale ten samolot jest przyszłością lotnictwa.

Pasazer.com: A czy Enter Air nie obawia się, że pasażerowie nie będą chcieli latać maxami? Ryanair stwierdził, że nie będzie do tego zmuszał swoich klientów.

Grzegorz Polaniecki: Trudno powiedzieć, jaka będzie reakcja początkowa pasażerów. Pasażerowie słuchają mediów, a niektóre z nich piszą o tym samolocie takie niedorzeczności, że nie dziwię się nikomu, że się boi. Jestem jednak przekonany, że z czasem samolot udowodni, że jest znakomity.

Pasazer.com: Czy po kłopotach z Boeingiem i z perspektywy czasu nie uważa Pan, że airbusy byłyby lepszą opcją na przyszłość?

Grzegorz Polaniecki: Samolot dobiera się do rynku i misji, którą się wykonuje. Nic nie mamy przeciwko airbusom, bo to też bardzo dobre samoloty. Ale dla naszych rynkowych potrzeb i tras boeingi są lepsze. Mają trochę większy zasięg, trochę większą pojemność i bardziej odpowiednie zaplecze techniczne. Nam Boeing akurat bardziej pasuje. Natomiast w Szwajcarii, gdzie mamy też spółkę, lepiej wypada Airbus. Tu nie ma jakiejś wielkiej rywalizacji, chęci czy niechęci. Po prostu jak się kalkuluje program, jaki chcemy wykonywać Boeing nam się lepiej sprawdza.


Pasazer.com: Czyli nie macie pomysłu, żeby za jakiś czas z Polski latać airbusami?

Grzegorz Polaniecki: Możliwe, że kiedyś pojawi się samolot, który będzie się lepiej nadawał na nasz rynek i to będzie Airbus. To jest kwestia związana tylko z dopasowaniem biznesowym do danego programu handlowego, do naszych warunków i sprzedaży. Na razie nie mamy takich planów.

Pasazer.com: A czy myślicie o rozszerzeniu oferty o kierunki dalekiego zasięgu?

Grzegorz Polaniecki: Daleki dystans jest w obecnej chwili bardzo ciężki, jest zbyt dużo graczy. W dodatku jest bardzo duża sezonowość tego ruchu. W daleki dystans wchodzili inni, których już z nami na rynku nie ma. Zresztą przewidywaliśmy ich rychłe bankructwa widząc plan, który chcieli zrealizować.

Pasazer.com: Nasz rynek jest za płytki na taką ofertę?

Grzegorz Polaniecki: Tak. W naszym biznesie dopasowujemy się zawsze do rynku i do popytu. Jeśli w przyszłości pojawi się taki popyt, że będą wymagana samoloty dalekodystansowe to w ciągu trzech miesięcy będziemy mogli takie maszyny mieć. Na razie jednak ten rynek jest trochę za płytki.

Pasazer.com: Jak sobie radzicie z sezonowością ruchu czarterowego, która w Polsce jest wysoka, bo w ciągu trzech, czterech miesięcy obsługiwane jest 60 proc. pasażerów?

Grzegorz Polaniecki: Tak, jak mówiłem na początku - jesteśmy dość elastyczni i dostosowujemy nasze latanie. Podczas niskiego sezonu w Polsce przenosimy większość floty na rynki zagraniczne. Latamy po całej Europie, bazujemy samoloty w różnych krajach w Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, Izraelu, Czechach i Skandynawii. Latamy tam gdzie jest zapotrzebowanie, a ponieważ mamy model biznesowy dosyć niskokosztowy to nie mamy problemów ze znajdowaniem kontraktów. Jest dość duże zapotrzebowanie i zwykle przewyższa ono nasze możliwości operacyjne.


Pasazer.com: A co z wielkim rynkiem niemieckim?

Grzegorz Polaniecki: Na rynku niemieckim polska marka miałaby trudności z operowaniem, więc tam nie jesteśmy obecni. Oczywiście mamy w Niemczech solidnych partnerów. Znamy tam bardzo dobrych tour operatorów, a najważniejszy to TUI, ale na razie trudno jest tam zbudować ofertę, która utrzyma się przez kilka lat. Nie jesteśmy przekonani, że możemy ją już dziś zbudować. Dla takiej oferty trzeba wynająć samoloty na pięć lat, więc musimy być na 100 proc. pewni, że te samoloty będą latać przez ten okres. Tu trzeba planować bardzo ostrożnie, żeby nie doprowadzić do sytuacji, w której będziemy mieli kilka samolotów na ziemi po pierwszym „obiecującym” sezonie.

Pasazer.com: Jak już mówimy o zagranicznych rynkach to jak radzi sobie szwajcarska spółka Chair Airlines, w której Enter Air posiada 49 proc. akcji?

Grzegorz Polaniecki: Radzą sobie całkiem dobrze. To jest mała spółka i tam nie ma wielu problemów z restrukturyzacją. Oni się nas często radzą. Oczywiście zarządzają samodzielnie. Tam jest dobry zespół. Trochę zmian wprowadzili i w tej chwili są sprawni operacyjnie, technicznie i handlowo. Początek był trudny, bo to nie tylko była restrukturyzacja kosztowa, ale również zmiana modelu biznesowego, z którym byli wcześniej związani. Oni latali bardziej w modelu B2C niż B2B, więc ten początek restrukturyzacji był trudny, wymagał dużo analiz i podejmowania ryzyka. Natomiast Chair Airlines bardzo szybko wychodzi na prostą i myślę, że będzie z nich pociecha. Mają tylko trzy samoloty, więc skomplikowanie tych operacji nie jest zbyte duże, co pozwala im okrzepnąć w nowym systemie i dość szybko się pozbierać.

Pasazer.com: Rozumiem, że jest jeszcze za wcześnie na decyzje o realizację opcji i wykupieniu większej ilości akcji w Chair Airlines?

Grzegorz Polaniecki: Na razie jeszcze nie rozważamy takiego ruchu, ale jest to możliwe, bo wydaje nam się, że mają dość duży potencjał. Zobaczymy.


Pasazer.com: Na zakończenie chcę Pana namówić na kilka słów o Condorze. O ile jego zakup przez PGL budzi wątpliwości natury strategicznej, to przejęcie niemieckiego przewoźnika przez Enter Air byłoby ruchem naturalnym, tym bardziej, że już jesteście obecni w Szwajcarii. Czy rozważaliście złożenie oferty na zakup Condora?

Grzegorz Polaniecki: Nie, nie podjęliśmy próby zastanowienia się nad złożeniem oferty. Nie była to oferta dla nas. Od dłuższego czasu poszukiwaliśmy linii do zakupienia na rynkach zagranicznych, głównie niemieckojęzycznych, choć też w Wielkiej Brytanii i Kanadzie. Generalnie od 2012 r. przyglądaliśmy się różnym transakcjom i zdobywaliśmy doświadczenie, bo wiedzieliśmy, że któregoś dnia będziemy uczestniczyć w takim zakupie. Natomiast Condor był dla nas za duży, niemożliwy do restrukturyzacji i generalnie byłby dla nas tylko ciężarem, dlatego nie rozpatrywaliśmy tej opcji.

Pasazer.com: Czy gdyby był Pan dziś szefem PGL to wybrałby Pan sfinalizowanie kontraktu czy raczej podjąłby Pan próbę wycofania się z niego?

Grzegorz Polaniecki: W ogóle się tym nie interesujemy. Mamy taką zasadę w biznesie, żeby patrzeć tylko w swoją zupę. W ogóle nie rozważamy, co byśmy zrobili na miejscu PGL. To nie jest nasz biznes. To są inne cele, inne metody, my byśmy w taki sposób nie postąpili. Trudno mi jest to przeanalizować nie mając dostępu do żadnych danych, a wyczytywanie z mediów informacji o tej spółce prowadzi donikąd. Można spekulować zakładając dowolne tezy, ale nie ma to sensu.

Pasazer.com: Rozumiem też, że jeśli transakcja PGL dojdzie do skutku, to nie postrzegacie Condora, jako swojego konkurenta na rynku polskim?

Grzegorz Polaniecki: Condor był zawsze jedną z droższych linii w Europie. Nie wiem nawet czy nie najdroższą. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby był w stanie tak się zrestrukturyzować, żeby nagle stać się przewoźnikiem podobnym do nas kosztowo. Wątpię. Polski rynek bardzo dba o koszty i tutaj trzeba się bardzo starać, aby tę efektywność zachować. Nie podejrzewam, żeby było możliwe wejście Condora, no chyba, że będzie dotowany przez PGL.


Pasazer.com: Ostatnie pytanie o przyszłość. Od początku istnienia Enter Air odnotowuje stały wzrost przychodów i zysku operacyjnego. Czy rok 2020 r. będzie kontynuacją tego trendu?

Grzegorz Polaniecki: Trudno powiedzieć. Na dziś tak, bo zawirowanie dotyczy nadal jedynie niskiego sezonu, a od początku roku mieliśmy wzrost 28 proc. operacji. Więc nadal jesteśmy nad kreską. Sprzedaż jest, kontrakty są, sezon powinien być dobry, ale wszystko zależy od tego czy wirus się cofnie, tak jak powinien czy nie. Jeśli to dłużej potrwa, to może spowodować, że rynek odnotuje spadki. Jeśli my w kryzysowym momencie mamy 28 proc. więcej operacji niż roku temu, to nawet jeśli trochę spadniemy to mamy zapas. Martwimy się bardziej, że jeśli teraz rynek hamuje to później będzie szybko nadrabiał. I jak będzie nadrabiał, to powiększy się pik sezonowości i będzie tego latania tak dużo, że my nie będziemy mieli wystarczających zasobów, żeby ten zwiększony popyt obsłużyć. Głowimy się nad tym, jak się zorganizować na moment, gdy koniunktura powróci. Naszą misją i obowiązkiem jest obsłużenie tego zwiększonego zapotrzebowania, jeśli nadejdzie.

Pasazer.com: Dziękuję za rozmowę

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
gość_38798 2020-04-12 11:50   
gość_38798 - Profil gość_38798
trzymam za Was bardzo mocno kciuki, uważam, że jeżeli nie będziecie utrącani odgórnie, dacie radę...
gość_4056b 2020-03-18 11:03   
gość_4056b - Profil gość_4056b
Płaca podatki w Polsce... Ale większość płaca na Malcie gdzie pod koniec 2018 roku założyli Społkę, która skupiła akcje ENT....
gość_182c5 2020-03-17 21:00   
gość_182c5 - Profil gość_182c5
Kilka razy z nimi leciałem jak wykupiłem wczasy w biurze podróży i nie zaliczyli żadnej wtopy. Bardzo przyjemna obsługa na pokładzie, nawet specjalnych opóźnień nie było
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy