LOT: Jeden Boeing 737-400 zostanie we flocie. Na maxy będzie trzeba poczekać
Jeden Boeing 737-400 jednak pozostanie we flocie LOT-u, pomimo wcześniejszego wycofania dwóch samolotów tego samego typu. Maszyna obecnie przechodzi standardowy przegląd.
Reklama
We flocie polskiego przewoźnika pozostanie Boeing 737-400 (SP-LLG). Linia nie informuje jak długo samolot będzie jeszcze eksploatowany. Jak wcześniej informowaliśmy, LOT zdecydował się wycofać ze swojej floty wszystkie trzy boeingi 737-400. Według doniesień serwisu "ch-aviation" odstawione maszyny miały zostać przebudowane do przewozu frachtu lotniczego i były już w dyspozycji firmy leasingowej Vx Capital, po czym wkrótce miały trafić do nowego leasingobiorcy.
- Inwestujemy w nowe samoloty choćby ze względu na ekologię, ale nie zrezygnowaliśmy z eksploatacji 737-400 - powiedział w rozmowie z Pasazer.com, Michał Czernicki, p.o. rzecznika prasowego LOT-u.
Z danych OAG Schedules Analyser wynika, że boeingi 737-400 nie były na stałe przypisane do obsługi żadnego połączenia. Zatem, gdy ostatni samolot tego typu wróci do eksploatacji, będzie zapewne wykorzystywany jako rezerwa. Przypomnijmy, że LOT w związku z niedoborami flotowymi w wyniku uziemienia boeingów 737 MAX jest zmuszony podnajmować dodatkowe samoloty. Jak wcześniej informowaliśmy, do końca maja br. dla LOT-u będą latać cztery wynajęte airbusy A320, natomiast jeszcze wcześniej pozyskano dodatkowe samoloty w tym m.in. jednego boeinga 737-700.
W sezonie letnim 2020 r. flota polskiej linii może zostać dodatkowo wzmocniona nowymi embraerami E195 pozyskanymi od brazylijskiej linii Azul. Według szacunków Boeinga, 737 MAX mogą wrócić do eksploatacji w połowie 2020 r. Co realnie oznacza, że ich powrót do siatki połączeń linii nastąpi dopiero pod koniec sezonu letniego, a więc po szczycie sezonu przewozowego. W związku z tym, jeśli LOT będzie chciał w dalszym ciągu zwiększać podaż w tym okresie, to będzie musiał zabezpieczyć dodatkowe samoloty do realizacji rozkładu.
Jeszcze większe opóźnienia dotkną dostawy kolejnych zamówionych maxów. W tym momencie trudno szacować, kiedy mógłby nastąpić ich odbiór. Prezes LOT-u, Rafał Milczarski w rozmowie z "Business Insider Polska", stwierdził, że gdyby nie problemy z maxami, to linia przewiozłaby ponad 11 mln pasażerów, a wynik mógłby być bliski nawet 12 mln podróżujących.
fot. mat. prasowe, Michał Lewandowski (LOT)