Przewoźnik odpowiada za poparzenie kawą na pokładzie
Przewoźnik lotniczy ponosi odpowiedzialność za skutki oparzeń spowodowanych przez rozlaną w trakcie lotu kawę - orzekł Trybunał Sprawiedliwości UE.
Reklama
W najnowszym wyroku wydanym wczoraj (19.12) w sprawie Niki Luftfahrt GmbH (C532/18) europejski sąd stanął na stanowisku, że "wypadkiem" w rozumieniu przepisów konwencji montrealskiej z 1999 r. są wszystkie sytuacje mające miejsce na pokładzie statku powietrznego, w których przedmiot wykorzystywany na użytek serwisu pokładowego spowodował uszkodzenie ciała pasażera, bez konieczności ustalenia, czy owe sytuacje są wynikiem ryzyka typowego dla przewozów lotniczych.
Spór dotyczył oceny skutków zdarzenia, które miało miejsce w 2015 r. w trakcie lotu z Palmy na Majorce do Wiednia obsługiwanego przez znajdujące się dziś w stanie upadłości linie Niki. Podczas feralnej podroży na sześcioletnią wówczas powódkę spadł kubek gorącej kawy umieszczony przez załogę na rozkładanym stoliku, w który wyposażony był fotel dziewczynki. Napój spowodował poparzenia drugiego stopnia obejmujące jej prawą nogę i klatkę piersiową. Powódka, reprezentowana przez ojca działającego w charakterze jej przedstawiciela ustawowego, zażądała od przewoźnika zapłaty zadośćuczynienia i odszkodowania za poniesioną szkodę w wysokości 8500 EUR. Linia lotnicza wniosła o oddalenie powództwa wskazując, że nie może ponosić odpowiedzialności w zaistniałej sytuacji, gdyż warunkiem jej powstania jest wystąpienie wypadku, a to nie miało miejsca w czasie rejsu do Wiednia ze względu na brak zmaterializowania się ryzyka typowego dla przewozów lotniczych. Innymi słowy przewoźnik wskazał, że oblanie się kawą w trakcie lotu nie ma nic wspólnego z potencjalnymi zagrożeniami, jakie niesie za sobą korzystanie z tego środka transportu.
W toku postępowania nie udało się jednoznacznie ustalić przyczyny rozlania się kawy, ale w I instancji poszkodowanej zasądzono żądaną kwotę. Po odwołaniu uwzględniono jednak argumentację linii lotniczej i zmieniono rozstrzygnięcie na jej korzyść. Sprawa ostatecznie trafiła do austriackiego Sądu Najwyższego, który z kolei wystąpił do Trybunału Sprawiedliwości UE z pytaniami prejudycjalnymi dotyczącymi wykładni przepisów konwencji montrealskiej.
Trybunał w uzasadnieniu wczorajszej decyzji wskazał, że wprawdzie konwencja nie definiuje pojęcia "wypadku", ale za taki trzeba uznać każde nieprzewidziane nieumyślne zdarzenie powodujące szkodę. Sąd zauważył również, że przepisy konwencji montrealskiej przewidują w pełni wystarczające mechanizmy pozwalające uchylić się liniom lotniczym od odpowiedzialności oraz ograniczyć jej nadmierny zakres, ale nie ma podstaw do twierdzenia, że odpowiedzialność przewoźnika za wypadki jest zawężona wyłącznie do sytuacji wystąpienia ryzyka typowego dla przewozów lotniczych, a nieobecnego w innych dziedzinach życia. Z tego względu linia lotnicza odpowiada za wszelkie zdarzenia, które mogą się zaistnieć w trakcie realizowania przewozu, nawet jeśli przyczyna danego wypadku nie leży bezpośrednio w konstrukcji czy obsłudze samolotu.
Fot. mat. prasowe