LOT: Powrót do Indii. Inauguracja trasy Warszawa - Delhi
W środę (11.09) po 23:00 odleciał pierwszy samolot LOT-u z Warszawy do Delhi. Narodowy przewoźnik wraca na indyjską trasę po ponad 25 latach.
Reklama
Otwarcie nowego połączenie LOT-u do Indii zostało ogłoszone w styczniu br. Pierwotnie rejsy miały ruszyć 17 września, ale przewoźnik zdecydował się na przyspieszenie rozpoczęcia operacji o sześć dni. Pierwszy rejs wyląduje na lotnisku im. Indiry Gandhi w wielomilionowej stołecznej aglomeracji Indii o 9:15 w czwartek 12 września.
Loty z Warszawy zaplanowano na 22:40, a rejsy odbywać się będą we wtorki, środy, piątki, soboty i niedziele. Przylot do Delhi nastąpi następnego dnia o godzinie 9:15. Z Delhi do Warszawy samoloty LOT-u wystartują w poniedziałki, środy, czwartki, soboty i niedziele o godzinie 11:05. Przylot do Warszawy zaplanowano na godzinę 15:35 tego samego dnia. Przewidywany czas lotu wyniesie niespełna 7 godz. w kierunku do Azji i 8 godz. w kierunku do Europy.
Pierwszy start samolotu do Delhi z Warszawy został poprzedzony krótką ceremonią otwarcia z przecięciem wstęgi przy wyjściu 15/16N. W uroczystości wziął udział Marcin Przydacz, podsekretarz stanu ds. polityki wschodniej, współpracy rozwojowej oraz dyplomacji ekonomicznej z Ministerstwa Spaw Zagranicznych oraz Rafał Milczarski, prezes LOT-u.
W inauguracyjnym rejsie bierze udział również redakcja Pasazer.com
Trzeba przyznać, że rozkład nowego międzykontynentalnego połączenia LOT-u został dobrze przemyślany. Rejs wylotowy będzie mógł liczyć na zasilanie wieczorną falą przylotową Lotniska Chopina. Z kolei przylot przed 16:00 umożliwi pasażerom lecącym z Delhi na skorzystanie z popołudniowych połączeń z Warszawy do Europy. Znacznie trudniej będzie można połączyć LOT-owskie rejsy z Azji z lotami do Stanów Zjednoczonych. Transfery wymagać będą, bowiem albo pośpiechu (w lotach do USA) albo oczekiwania na rejsy do Indii nawet po kilka godzin. To jednak europejskie loty zasilające są kluczem do sukcesu indyjskiego połączenia LOT-u.
Loty będą obsługiwane samolotami Boeing B787-9 Dreamliner, które mogą zabrać maksymalnie 294 pasażerów. Pokład maszyny jest podzielony na trzy klasy serwisowe. W klasie biznes są dostępne 24 fotele umożliwiające pełne rozłożenie, dzięki czemu mogą służyć za łóżka. W klasie ekonomicznej premium znajduje się 21 miejsc o zwiększonym komforcie. Wreszcie klasa ekonomiczna może ugościć 249 osób w fotelach standardowych.
Choć otwarcie połączenia do Delhi zostało nazwane „wspaniałym momentem w 90-letniej historii LOT-u”, to samoloty z żurawiem na ogonie nie pojawią się na subkontynencie indyjskim po raz pierwszy. Jeszcze w latach 70-tych LOT latał przez Dubaj do Bombaju (dziś Mumbaj), a w 1985 r. polska linia otworzyła bezpośrednie połączenie właśnie do stolicy Indii. Po kilku latach zostało ono jednak zamknięte z uwagi na słabe wyniki, a przede wszystkim zbyt niskie przychody. Wtedy i LOT i czasy były jednak zupełnie inne, więc nie można ich żadną miarą porównać do dzisiejszych planów narodowego przewoźnika.
Rozwój rejsów do Azji jest dla LOT-u koniecznością z dwóch powodów. Po pierwsze przewoźnik potrzebuje zrównoważyć siatkę połączeń dalekiego zasięgu, która przez wiele lat była przechylona w stronę półkuli zachodniej. Nie ulega wątpliwości, że centrum gospodarcze świata zaczyna przesuwać się na Daleki Wschód, więc przekierowanie lotów w tamtą część globu jest naturalne i zrozumiałe. Po drugie loty do Ameryki Północnej charakteryzują się dużą sezonowością, co powoduje kłopot z zagospodarowaniem floty poza miesiącami letnimi. Ograniczenie wahań przychodów w trakcie roku, co negatywnie wpływa na płynność finansową LOT-u, jest bez wątpienia jednym z podstawowych celów realizowanych przez zarząd przewoźnika.
Czas pokaże czy Delhi stanie się sukcesem porównywalnym z połączeniem z Warszawy do Seulu. Rynek indyjski pod względem liczby ludności jest w stosunku do koreańskiego gigantem. Jednak dane o wymianie handlowej pomiędzy Polską a tymi dwoma krajami tej przewagi nie odzwierciedlają. Wręcz przeciwnie, obroty Polski z Koreą są dwa razy większe niż z Indiami. Pasażerowie nie podróżują jednak wyłącznie w interesach, a turystyczna atrakcyjność kraju nad Gangesem jest jego bezapelacyjnym atutem, na który na pewno liczy także LOT.
Delhi to już szósty kierunek azjatycki narodowego przewoźnika. Wcześniej LOT otworzył połączenia z Warszawy do Astany (obecnie Nur-Sułtan), Pekinu (od końca października br. samoloty lądować będą także na nowym lotnisku Daxing), Seulu, Singapuru i Tokio. Od 3 listopada z Okęcia wystartują też połączenia do Kolombo na Sri Lance. Z kolei 22 września br. ruszą rejsy z Budapesztu do stolicy Korei Południowej.