Icelandair: Maxy wrócą najwcześniej w 2020
Piotr Golianek
Icelandair usunął boeingi 737 MAX z rozkładu lotów do co najmniej 2020 r. Islandzki przewoźnik nie przewiduje, że globalne uziemienie maxów skończy się do końca roku.
Reklama
Pomimo uziemienia maxów, islandzki przewoźnik i tak zwiększy oferowanie w listopadzie i grudniu br. o prawie 3 proc. Najbardziej wzrośnie podaż na trasach z Reykjaviku do Berlina, Brukseli, Kopenhagi i Dublina. Za to linia ograniczy liczbę miejsc na trasach do Ameryki Północnej, zaś trasa do Portland zostanie zawieszona w sezonie zimowym. Mimo ogólnej redukcji ofertowej, przewoźnik zwiększy liczbę lotów do Denver, Minneapolis, Orlando i Vancouver.
W ciągu pierwszych sześciu miesięcy br., Icelandair przewiózł 1,4 mln pasażerów, co oznacza wzrost o 26 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Linia planuje przedłużyć do października br. umowę na leasing jednego samolotu zastępczego, pozostałe cztery kontrakty nie zostaną przedłużone.
Uziemienie boeingów 737 MAX kosztuje przewoźnika 140 mln dolarów, co więcej ta kalkulacja została przygotowana dla wariantu, w którym maxy wrócą do służby w październiku, a to wydaje się w tej chwili niewykonalne. Icelandair jest już w trakcie negocjacji z Boeingiem w sprawie dalszego odszkodowania.
Icelandair i Boeing mają głęboko zakorzenione relacje sięgające wielu lat wstecz, mimo to przewoźnik rozpatruje możliwość rozszerzenia floty o maszyny produkcji Airbusa, choć według rzecznika linii, plany te były analizowane jeszcze przez uziemieniem boeingów 737 MAX.
Firma OAG wyliczyła na podstawie danych z programu Schedules Analyser, że w związku z uziemieniem maxów podaż linii Icelandair zmalała o 1,1 mln foteli. Dla porównania polski LOT "stracił" na wyłączeniu z ruchu 1,97 mln miejsc. To dużo choć, zdecydowanie więcej miejsc straciły linie China Southern Airlines (3,65 mln miejsc) i Air Canada (3,27 mln miejsc). Łącznie na całym świecie przewoźnicy byli zmuszeni zmniejszyć podaż o 41,3 mln foteli.
fot. mat. prasowe
gość
jsg
demar
krzysiekl