Milczarski: Zostaniemy w Budapeszcie po otwarciu CPK
Podczas wczorajszej (31.07) konferencji prasowej w Budapeszcie szef LOT-u Rafał Milczarski zapewniał, że przewoźnik pozostanie nad Dunajem nawet po otwarciu portu lotniczego Solidarność.
Reklama
Przy okazji ogłoszenia planowanej ekspansji narodowego przewoźnika w porcie lotniczym im. Ferenca Liszta p.o. prezesa LOT-u Rafał Milczarski odpowiedział na wiele pytań. Wśród nich najciekawsze dotyczyły przyszłości LOT-u na Węgrzech, oceny połączeń atlantyckich, stosunku do Wizz Aira oraz spodziewanego powrotu do operacji boeingów B737 MAX.
- Rejsy do Chicago i Nowego Jorku są sukcesem przede wszystkim dlatego, że zaczęły latać. Są one znakomite w lecie. W zimie gorsze, ale właśnie dlatego zaczynamy budować siatkę połączeń zasilających. Jesteśmy zadowoleni z połączeń do USA z Budapesztu - powiedział Milczarski. - Budapeszt staje się coraz bardziej atrakcyjny i zamierzamy tu pozostać - dodał.
Milczarski odniósł się też do pytania o przyszłość LOT-u w Budapeszcie po 2027 r., czyli po dacie planowanego otwarcia Centralnego Portu Lotniczego (CPK). - Nie zamierzamy opuścić Budapesztu po otwarciu CPK. Byłaby to piramidalna głupota zbudować komuś sieć i później ją opuścić - powiedział. LOT zamierza w kolejnych sezonach otwierać połączenia z Budapesztu do miast, do których nie lata z Warszawy, co na dziś nie zostało jeszcze zapowiedziane.
W sprawie uziemienia boeingów B737 MAX Milczarski jest umiarkowanym optymistą. Twierdzi, że spodziewa się ich powrotu do służby przed końcem 2019 r. Z kolei w sprawie słów prezesa Wizz Aira Jozsefa Varadiego o słabej kondycji finansowej LOT, Milczarski powiedział, że Węgier nie powinien komentować wyników polskiego przewoźnika skoro ich nie zna. - Na rynku środkowo-europejskim jest wystarczająco dużo miejsca dla dwóch modeli biznesowych. Varadi wykonał dobrą robotę, ale nikomu niczego nie zazdroszczę - dodał szef LOT-u.
Z wypowiedzi Milczarskiego wyłania się zarys przyszłej strategii LOT-u, która ma zostać ogłoszona już na jesieni br. Koncepcja operowania w formule dwóch centrów przesiadkowych, czyli na Okęciu, a potem w CPK oraz w Budapeszcie wydaje się wątpliwa i ryzykowna. Zbudowanie zasilającej siatki krótkiego zasięgu dla budapesztańskich połączeń dalekodystansowych (Chicago, Nowy Jork, Seul) i jej skuteczne wypromowanie będzie bardzo kosztowne. W dodatku rozproszenie zasobów przewoźnika siłą rzeczy osłabi jego obecność w Baranowie, co może znacząco pogorszyć rentowność CPK, a więc zachwiać największą inwestycją infrastrukturalną w Polsce.