A380 Asiana Airlines z awarią silnika nad Pacyfikiem
Azjatyckie media donoszą, że 11 lipca br. podczas lotu airbusa A380 linii Asiana Airlines z Los Angeles do Seulu doszło do awarii jednego z czterech silników maszyny. Choć incydent miał miejsce nad Pacyfikiem samolot był w stanie kontynuować podróż do Korei.
Reklama
Airbus A380 linii Asiana Airlines wykonujący lot OZ201 wyruszył w podróż z Los Angeles do Seulu o 12:56 czasu lokalnego. Po około ośmiu godzinach od startu piloci dostrzegli problemy z silnikiem numer trzy, czyli prawym bliższym kadłuba. Gdy doszło do awarii samolot podróżował na poziomie lotu 340 (34 tys. stóp, 10.363 m). Ponieważ zdiagnozowano, że w silniku nastąpił wyciek oleju, załoga podjęła decyzję o wyłączeniu go. Następnie lot był kontynuowany na poziomie lotu 320.
Według danych udostępnianych przez portal AirFleets.net airbus A380, który uległ awarii ma nieco ponad 5,5 roku i nosi rejestrację HL7625. Do Asiana Airlines samolot dotarł w maju 2014 roku, a pierwszy lot odbył w grudniu 2013. Maszyna jest napędzana czterema silnikami Rolls-Royce Trent 970.
Choć może wydawać się, że w przypadku awarii silnika najlepszym rozwiązaniem jest jak najszybsze lądowanie, to airbusy A380 wyposażone w cztery silniki są zdolne kontynuować bezpiecznie lot z wykorzystaniem jedynie trzech z nich. Co więcej, dzięki zakończeniu lotu w porcie docelowym i domowej bazie przewoźnika, maszyną mogli zająć się wykwalifikowani mechanicy, którzy dysponowali też najpewniej potrzebnymi częściami zapasowymi. Gdyby maszyna wylądowała na innym lotnisku istniało ryzyko, że nie będzie tam dostępu do odpowiedniej obsług technicznej. Na kontynuowaniu lotu skorzystali też przede wszystkim pasażerowie, którzy dotarli na czas do celu swojej podróży. Najprawdopodobniej nie zauważyli oni w ogóle problemu, który wystąpił. Zakładając że sytuacja w trakcie lotu uległaby pogorszeniu, airbus A380 linii Asiana byłby w stanie wylądować dopiero w Japonii, gdzie z różnych lotnisk operuje takimi maszynami All Nippon Airlines i są one przystosowane do przyjęcia tak gigantycznego samolotu.
Bardzo dobrym przykładem innej awarii polegającej na uszkodzeniu jednego z kilku silników jest historia boeinga 747 linii British Airways z 20 lutego 2005 roku. Maszyna o rejestracji G-BNLG wykonywała lot z Los Angeles do Londynu, a usterka silnika wystąpiła podczas startu. Choć służby ruchu lotniczego były pewne, że samolot zawróci i po zrzuceniu paliwa wykona lądowanie na lotnisku startu to przewoźnik podjął ekonomicznie uzasadnioną decyzję o kontynuowaniu lotu i nie marnowaniu paliwa. Załoga brytyjskiego jumbo-jeta wykonała lot przez całe USA, nad Kanadą, Grenlandią i ostatecznie zgłosiła awarię dolatując do Wysp Brytyjskich. Wtedy samolot został skierowany na lotnisko w Manchesterze. Choć można zastanawiać się czy nie było to niepotrzebne narażanie pasażerów na niebezpieczeństwo, a FAA (amerykański odpowiednik ULC) nie była zadowolona z takiego przebiegu sytuacji to ostatecznie nie było w tej decyzji British Airways nic niezgodnego z certyfikatem dopuszczającym boeinga 747 do lotu. Maszyna ma prawo wykonywać lot tylko na trzech sprawnych silnikach.
fot. mat. prasowe, P. Bożyk