Niełatwy los rosyjskiego samolotu. Czy suchoj SSJ100 skazany jest na porażkę?
Rosyjski suchoj SSJ100 chciał konkurować ze światowymi gigantami, miał być rywalem dla maszyn regionalnych produkcji brazylijskiego Embraera i kanadyjskiego Bombardiera. Po ośmiu latach od jego wejścia do służby coraz częściej mówi się o porażce programu.
Reklama
Choć Rosjanie chcieliby walczyć z Boeingiem i Airbusem to zdecydowali się rozpocząć
od nieco bardziej wyważonej strategii podgryzania mniejszych producentów tj. Embraer i Bombardier. W 2001 roku podjęto decyzję, iż zakłady
Suchoja, które dotychczas słynęły z produkcji samolotów wojskowych będą
odpowiedzialne za budowę odrzutowca pasażerskiego klasy regionalnej
zdolnego pomieścić 100 pasażerów i będącego w stanie konkurować z embraerem
E-Jet i bombardierem C-Series (obecnie airbus A-220). Tak
powstał projekt SSJ100, który zapewniając współczesne osiągi i poziom komfortu
plasował się cenowo około 15 proc. niżej niż konkurencja. Do tej pory
dostarczono do odbiorców około 150 maszyn.
Pierwszym operatorem maszyny były armeńskie linie Armavia, które zainagurowały loty tego samolotu na trasie z Erewania do Moskwy. Nowego suchoja zamawiali nie tylko przewoźnicy
z Rosji i krajów byłego bloku sowieckiego, ale też przewoźnicy z Ameryki
Północnej i Europy. Przedsiębiorstwo rozwijało także wersję dalekiego zasięgu, SSJ100LR.
Projekt SSJ100 stał się w Rosji od
samego początku projektem nie tylko mającym pomóc wybić się na światowym rynku
zakładom Suchoja, ale miał też pokazać rosyjską potęgę techniczną.
Między innymi z tego powodu, w dużej mierze był on finansowany ze środków
krajowego budżetu. Niestety, pomimo rządowego wsparcia w ramach programu
rozwojowego, nie udało się uniknąć spektakularnych wpadek. Rok przed tym, jak pierwsze
egzemplarzy miały trafić do Aeroflotu, będącego pierwszym rosyjskim operatorem tego typu maszyn,
doszło do skandalu w fabryce Suchoja w Komsomolsku. W ramach prowadzonej w
zakładach kontroli na światło dzienne wyszły informacje o tym, że co najmniej
70 pracowników fabryki posługiwało się sfałszowanymi dyplomami ukończenia
uczelni wyższych. To spowodowało spore zamieszanie wokół całego projektu i
mogło poddać w wątpliwość bezpieczeństwo konstrukcji samolotu. Szybko
wyjaśniono jednak, że osoby te nie były zaangażowane w proces produkcji SSJ100.
Pierwsze poważne niepewności co do bezpieczeństwa SSJ100 pojawiły się już 9 maja 2012 roku, gdy
podczas pokazowego tournée maszyna rozbiła się o skalisko wulkanu Salak w
Indonezji. Śmierć w wyniku katastrofy poniosło 45 osób, w tym 37 pasażerów.
Ostatecznie okazało się jednak, że za wypadek odpowiedzialny był błąd załogi,
która zignorowała sygnały systemu TAWS (Terrain Awareness and Warning System) ostrzegający o zbliżaniu się do powierzchni gruntu. Piloci nie stosowali się też
ściśle do procedur kokpitowych. Dochodzenie wykazało, że załoga wyłączyła
system TAWS prawdopodobnie biorąc jego wskazania za błędne, oraz że była zajęta
rozmowami z gośćmi obecnymi na pokładzie. Choć indonezyjska katastrofa nie
została spowodowana przez usterki samolotu to w kolejnych latach zdarzały się kolejne
wypadki z udziałem flagowego suchoja. Żaden z nich nie wiązał się z ofiarami
śmiertelnymi (jeden z nich to lądowanie bez podwozia na Islandii).
Za ostateczny brak sukcesu suchoja
SSJ100 (bo chyba jeszcze za wcześnie, aby mówić o porażce rosyjskiego samolotu)
odpowiadają jednak problemy z użytkowaniem tej maszyny. Częste awarie, niski
poziom niezawodności, brak części zamiennych, problemy z wyszkoleniem personelu
technicznego, to wszystko sprawiło, że część zamówień została wycofana, a ci operatorzy,
którzy posiadają SSJ100 w swoich flotach powoli zastanawiają się jak się ich
pozbyć.
Doskonałym przykładem jest niskokosztowy meksykański Interjet, który zamówił niemal 100
egzemplarzy SSJ100, pierwsze odebrał w roku 2013, a już do połowy 2017 wycofał
połowę tych maszyn z powodu awarii stateczników pionowych. Jednak nie tylko
statecznik pionowy był problematyczny - kolejnym słabym punktem okazały się
silniki produkcji rosyjsko-francuskiej, które wymagają napraw po dużo krótszych
czasach pracy niż się spodziewano. Silniki Powerjet SaM146
wykazują zużycie już po 2 do 4 tys. godzin pracy, choć ich producent twierdzi,
że projektowano je na dwukrotnie dłuższy resurs wynoszący 7,5 - 8 tys. godz. pracy.
Z uwagi na ciągłe problemy z dostawą części zamiennych Interjet był zmuszony
poświęcać niektóre maszyny na rzecz zapewnienia komponentów do wymiany zepsutych
elementów w innych egzemplarzach. W ubiegłym roku podjęto u meksykańskiego
przewoźnika decyzję o sprzedaży maszyn do producenta.
Z podobnymi trudnościami musiał
mierzyć się irlandzki City Jet, który wybrał SSJ100 jako samoloty mające służyć
do obsługi popularnych tras do londyńskiego lotniska City. Ostatecznie jednak
City Jet zmienił swój biznesplan i wyleasingował suchoje liniom Brussels
Airlines. Belgijski przewoźnik był nimi zainteresowany na czas oczekiwania na
nowe samoloty mające zasilić jego flotę, które były zamówione u innego
producenta. Okazało się, że samoloty dostarczone przez rosyjskiego producenta
do City Jet są równie zawodne jak te, które otrzymali Meksykanie. W ciągu
zaledwie jednego miesiąca w 2017 roku linie Brussels Airlines były zmuszone do
odwołania około 100 lotów, które miały być obsłużone przez SSJ100. Główny
problem stanowił znów brak części zamiennych oraz wykwalifikowanego personelu
technicznego, choć belgijski przewoźnik zwracał też uwagę na fakt
niepoprawnego tłumaczenia instrukcji serwisowych z języka rosyjskiego.
Ostatecznie w styczniu tego roku Brussels Airlines wycofało się z użytkowania
suchojów, również City Jet z nich nie korzysta (maszyny
stoją nieużywane). Belgijski przewoźnik zdecydował się na wykorzystanie
bombardierów CRJ-900, czyli jednego z konkurentów SSJ100.
Przez cały okres obecności na
rynku suchoje SSJ100 wyrobiły sobie opinię maszyn zawodnych, nękanych częstymi
awariami, a już w lutym 2014 roku Międzypaństwowy Komitet Lotniczy, czyli
instytucja odpowiedzialna za bezpieczeństwo w lotnictwie we Wspólnocie
Niepodległych Państw, wyraziła zaniepokojenie nadzwyczajnie dużą liczbą
incydentów związanych z tymi samolotami. Mnogość kontrowersyjnych przypadków
związanych z SSJ100 dziwi tym bardziej, gdy wziąć pod uwagę średni czas lotu maszyn. Statystyki z 2016 roku mówią o tym, że suchoje wykorzystywane w
Rosji latały średnio 3,35 godz. na dobę. Równolegle meksykański Interjet
wykorzystywał je średnio przez 6 godzin dziennie. Średnia globalna dla 73
samolotów użytkowanych na całym świecie (w tym 22 egzemplarze Interjet)
wyniosła zaledwie 4 godziny lotu na dobę.
Gdy we wrześniu 2018 roku Aeroflot
złożył nowe zamówienie na 100 egzemplarzy SSJ100 wydawało się, że projekt
odżyje dzięki wsparciu narodowego przewoźnika. Niestety zaledwie miesiąc
później jeden z największych odbiorców pasażerskich suchojów, rosyjski
leasingodawca State Transport Leasing Company (STLC) złożył przeciwko
producentowi dwa roszczenia do sądu arbitrażowego w Moskwie. Łączna suma tych
roszczeń wynosi około 7,7 mln dolarów i związana jest z faktem niedostarczenia
przez producenta w terminie około 30 zamówionych samolotów SSJ100.
Ta kolejna afera związana z SSJ100
spowodowała, że program został w listopadzie ubiegłego roku przekazany przez Suchoja
do Irkut Corporation, spółki córki z grupy United Aircraft Building
Corporation. Manewr ten miał na celu zmianę nazwy podmiotu odpowiedzialnego za
produkcję i jest komentowany raczej jako ruch wizerunkowy, by samolot przestał
być kojarzony z licznymi awariami. Do osiągnięcia takiego celu potrzeba jednak historii
bezawaryjnego użytkowania SSJ100, a ostatnia katastrofa z Moskwy nie jest
dobrym początkiem nowego rozdziału, niezależnie od tego czy winna okaże się
maszyna czy załoga.
Przypomnijmy też, że nawet po PR-owskim zabiegu, kolejny potencjalny klient na suchoje SSJ100 zrezygnował ze współpracy z Rosjanami - mowa o narodowych słoweńskich liniach Adria Airways, które argumentowały swoją decyzję brakiem wspólnej (z
producentem) maszyn wizji dalszego rozwoju strategicznego w oparciu o suchoje.
- Superjet nie zyskał popularności
poza Rosją. Największa liczba operatorów tego samolotu to jednak przewoźnicy
rosyjscy lub związani z Rosją - komentował dla Bloomberga Triant Flouris z Hellenic
American University.
- Znane są przypadki tzw. problemów
wieku dziecięcego występujących w przypadku nowych samolotów wchodzących do służby. Niestety zachodni odbiorcy od samego początku
spoglądali na SSJ100 z dystansu, a powtarzające się problemy na pewno nie
pomagają w poprawie sprzedaży tego samolotu - twierdzi Alex Macheras, analityk
rynku lotniczego, którego zdaniem ogólna opinia o SSJ100 jest negatywna.
Cała branża lotnicza doskonale
wie, że samoloty, które z różnych względów nie wykonują lotów - generują straty. Dobitnie przekonują się o tym od kilku
miesięcy przewoźnicy posiadający w swoich flotach boeingi 737 MAX uziemione po
katastrofie maszyny linii Ethiopian Airlines w marcu tego roku. Ostatni wypadek
suchoja SSJ100, w którym zginęło niemal 50 osób, wcześniejsze wycofanie się
kilku operatorów, brak zamówień i rezygnacja z zapowiadanych (np. Yamal Airlines czy VLM), problemy w związku z niedostarczeniem maszyn, wszystko sprawia, że sytuacja programu
jest coraz trudniejsza, a ponowne przekonanie przewoźników odbudowa zaufania w niezawodność maszyn może okazać się skomplikowane a wręcz niemożliwe.
Wydaje
się, że mimo wielu afer związanych z procesem projektowania i certyfikacji 737
MAX łatwiej będzie Boeingowi przekonać opinie publiczną do bezpieczeństwa 737 MAX (po aktualizacji oprogramowania systemu MCAS), niż Rosjanom przekonać światowe czy lokalne linie do
zakupu SSJ100.
fot. mat. prasowe