LOT przyznał premię pracownikom, którzy nie przyłączyli się do strajku
Wszyscy pracownicy PLL LOT, którzy w ciągu ostatnich trzech dni umożliwili utrzymanie ciągłości operacyjnej, przystępując do pracy wbrew namowom do strajku, zostaną dodatkowo wynagrodzeni. Dziś czwarty dzień akcji strajkowej.
Reklama
Dzisiaj (21.10) do wszystkich pracowników i współpracowników została skierowana wiadomość, że każdy przedstawiciel załogi, który podjął pracę w ciągu ostatnich trzech dni, zostanie dodatkowo wynagrodzony. Za każdą godzinę blokową wylataną między 18 a 20 października br. wypłacone zostanie dodatkowo w wysokości 50 proc. obowiązującej stawki.
W liście, pod którym podpisali się Rafał Milczarski i Maciej Wilk, czytamy: "W obliczu niełatwych wyzwań wykazaliście prawdziwą silę i umocniliście zespół. Wasz wysiłek, proaktywność, niezwykła postawa zostaną docenione. Po zakończeniu strajku przyznane zostaną specjalne nagrody dla wszystkich z Państwa, którzy tak skutecznie wspierali nasze załogi."
W liście, pod którym podpisali się Rafał Milczarski i Maciej Wilk, czytamy: "W obliczu niełatwych wyzwań wykazaliście prawdziwą silę i umocniliście zespół. Wasz wysiłek, proaktywność, niezwykła postawa zostaną docenione. Po zakończeniu strajku przyznane zostaną specjalne nagrody dla wszystkich z Państwa, którzy tak skutecznie wspierali nasze załogi."
Według biura prasowego decyzja o przyznaniu nagród wynika z ogromnego zaangażowania zdecydowanej większości załóg, którzy byli wspierani przez pracowników centrum operacyjnego, Crew Control i wielu innych działów, w ciągu ostatnich trzech dni żaden rejs nie został odwołany z powodu strajku.
- Obrona każdego rejsu i dbałość o pasażera to DNA linii lotniczej. Nie można bić brawa, jeśli nie odleci samolot, tak jak zdarza się już protestującym. Taka sytuacja jest absolutnie nie do zaakceptowania - mówi Rafał Milczarski, prezes LOT-u w rozmowie z Pasazer.com. - W Centrum Operacyjnym jest odwrotnie: pracownicy biją brawo, kiedy odlatuje rejs, który na wcześniejszym etapie mógł być zagrożony. Z całego serca doceniam, że takie jest podejście do zobowiązań wobec naszych pasażerów i do kwestii regularności połączeń większości pracowników LOT-u, którzy dają teraz z siebie wszystko i właśnie dlatego dotychczas żaden rejs nie został odwołany z powodu nielegalnego strajku - dodaje.
"W obliczu uporczywych działań liderów dwóch Związków Zawodowych, zgodnie z art. 26 ust. 3 Ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, szkody wyrządzone nielegalnym strajkiem jego organizatorzy poniosą odpowiedzialność finansową" - kończy swój list zarząd polskiego przewoźnika.
Od czterech dni w linii lotniczej trwa akcja strajkowa. Przewoźnik zapewnia, że z powodu strajku nie odwołał żadnego lotu, jednak aby zapewnić ciągłość operacji zmuszony był do leasingu w formule ACMI (czyli wraz z personelem) kilku samolotów od linii zewnętrznych. Dla LOT-u latają samoloty Carpataira, Smartlynx, GetJet i Travel Service, który dziś wykonuje rejsy m.in do Amsterdamu i Krakowa.