Ofensywa medialna portu lotniczego w Modlinie
W tym tygodniu Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin (MPL) przeprowadził ofensywę medialną, mającą na celu odniesienie się do opinii prezentowanych przez Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze” (PPL) oraz przedstawienie planów modlińskiego portu.
Reklama
W ostatni wtorek (3.07) odbyła się konferencja prasowa zorganizowana przez spółkę MPL, na której firma Polconsult przedstawiła swoje analizy w sprawie rozwoju infrastruktury lotniska w Modlinie. Prezentacja portu modlińskiego odnosi się do raportu firmy Arup oraz pokazuje, jakie inwestycje należy podjąć, aby MPL mógł obsłużyć 8 milionów pasażerów w 2027 r. Obecnie przez modliński port przewija się ponad 3 miliony pasażerów.
W prezentacji, poza krytyką raportu firmy Arup, znajdziemy listę inwestycji infrastrukturalnych koniecznych do przeprowadzenia w okresie następnych 20 i 60 miesięcy. Według Planu Finansowego Inwestycji MPL Warszawa-Modlin wszystkie nakłady potrzebne do rozbudowy Modlina nie przekroczą kwoty 785 milionów złotych. Jest to suma o ponad 290 milionów niższa od tej oszacowanej przez PPL i Arup. Problem jednak w tym, że niezależnie, która z tych analiz jest bardziej zbliżona do rzeczywistości, to i tak spółka MPL nie ma dziś takich środków finansowych, a co gorsza nawet perspektyw na nie.
Taka sytuacja jest wynikiem klinczu decyzyjnego w spółce MPL spowodowanego wymogiem jednomyślności przy podejmowaniu uchwał przez wspólników. Nie wchodząc w długą historię konfliktu modlińskiego wystarczy przypomnieć, że PPL był gotów przejąć kontrolę nad modlińską spółką w zamian za jej dokapitalizowanie kwotą 140 milionów złotych, ale nie godził się na jednoczesne gwarantowanie obligacji wyemitowanych na rozwój portu. Dziś ta gwarancja ciąży na samorządzie województwa mazowieckiego. Zamiast usiąść do stołu i podjąć negocjacje strony sporu usztywniły swoje stanowiska, a PPL zaczął forsować koncepcje rozbudowy lotniska w Radomiu.
Obecna ofensywa medialna MPL nie jest niestety próbą podjęcia negocjacji, ale raczej kolejną odsłoną wojny o kontrolę nad portem. Na końcu prezentacji MPL zawarte zostały skutki braku decyzji o rozbudowie lotniska. Sprowadzają się one do możliwości zaburzenia płynności finansowej spółki, a w konsekwencji do wystąpienia okresowych opóźnień w spłacie bieżących zobowiązań, co z kolei zwiększy ryzyko naruszenia umowy obligacji. Krótko ujmując bez rozpoczęcia inwestycji spółce grozi upadłość.
Za pomocą tego ostatniego slajdu prezentacji, MPL chciał chyba przekazać światu, że scenariusz bankructwa spółki jest całkiem realny. Gdyby do niego doszło to, poza stratą finansową i prawdopodobnym długoletnim sporem prawnym, PPL musiałby się zmierzyć z przeprowadzką części lotów Ryanaira do portu Chopina, co w jeszcze szybszym tempie zakorkowałoby to lotnisko.