LOT poszukuje pilotów, także do bazy w Budapeszcie
Należąca do PLL LOT spółka LOT Crew poszukuje pilotów, którzy zasiedliby za sterami bombardierów Q400 oraz embraerów E170/190. Przewoźnik precyzuje, że chodzi o pracę w bazach w Warszawie, jak również w Budapeszcie.
Reklama
Ogłoszenie o tym, że narodowy przewoźnik poszukuje pilotów, pojawiło się w serwisie branżowym Aviation Jobs. W tekście czytamy m. in., że aby lepiej służyć pasażerom w Europie Centralnej i Wschodniej, przewoźnik postawił sobie za cel rozwój bazy na lotnisku w Budapeszcie.
Kandydaci na pilotów pracujących dla PLL LOT muszą posiadać ważną licencję pilota EASA / JAR FCL ATPL (A), nalot w wysokości 3 tys. godz., w tym 1 tys. godz. na stanowisku kapitana, certyfikat poświadczający zdanie egzaminu językowego ICAO LEVEL 5 oraz konieczny stan zdrowia (CLASS 1). Oferta skierowana jest do rezydentów Unii Europejskiej posiadających prawo do wykonywania pracy.
W ogłoszeniu przewoźnik oferuje pensję netto w wysokości 6,5 tys. euro za miesiąc oraz obiecuje, iż w przeciągu trzech lat od chwili zatrudnienia zapewni szkolenia dające uprawnienia do pilotażu boeingów 737 lub boeingów 787, gdyż, jak stwierdza w tekście ogłoszenia, awans w LOT oparty jest na wiedzy i umiejętnościach a nie na tym, jak długo ktoś pracował w liniach lotniczych.
Termin składania aplikacji na stanowiska pilotów mija 30 czerwca.
Jeżeli rekrutacja zakończy się sukcesem, oznaczać to będzie iż polscy piloci przewoźnika już niedługo będą pracować wspólnie z nowymi koleżankami i kolegami z innych krajów. To oznacza znaczącą zmianę, gdyż wcześniej LOT zwyczajowo zatrudniał głównie tylko pilotów z Polski.
Przy ambitnych planach rozwoju polskiego przewoźnika, których realizacja prowadzi do otwierania coraz to nowych tras, pozyskiwania coraz większej liczby samolotów oraz rozbudowy baz operacyjnych, poleganie tylko na polskim ryku pracy pilotów może okazać się wystarczające, szczególnie że rynek ten drenowany jest także przez inne linie lotnicze. Tylko w ostatnim czasie piloci polskiego przewoźnika byli zachęcani do przejścia do linii lotniczych airBaltic czy Emirates.
Przykłady z ostatnich miesięcy pokazują, że brak pilotów jest realnym problemem z którym coraz częściej muszą się mierzyć linie lotnicze. W ubiegłym roku podkupywanie pilotów przez konkurencyjnego Norwegiana doprowadziło do odwołań tysięcy lotów linii lotniczych Ryanair. W tym roku brak wystarczającej liczby załóg kokpitowych powoduje, że nawet tak potężny przewoźnik jak linie lotnicze Emirates zmuszony jest redukować liczbę swoich połączeń. W tej sytuacji, by zapobiec potencjalnym brakom kadrowym, LOT zmuszony jest do rozszerzenia obszaru poszukiwań załóg także o międzynarodowy rynek pracy.
Z kolei zaznaczone w ogłoszeniu o pracy odejście od panujących wcześniej w firmie reguł starszeństwa w decyzjach o awansie pilotów jest realizacją zapowiedzi władz LOT o tym, że przy awansach będzie obowiązywała reguła merytokracji.
- Prawda jest taka, że w spółce LOT będzie merytokracja. Oznacza to, że wynagradzamy tych, którzy się bardzo starają, ciężko pracują, mają talent i generalnie robią dobrze tej firmie. A jeśli ktoś ktoś jest leniem, to niech poszuka sobie innego zajęcia, bo w LOT nie będzie dla niego zajęcia. Tylko takie podejście powoduje, że jesteśmy w stanie konkurować na globalnym rynku jako linia lotnicza. Jak ktoś chce w LOT zrobić miejsce, które będzie równo stawiało wszystkich niezależnie od zaangażowania, to wtedy LOT na pewno upadnie. Jestem fanatykiem merytokracji i w naszej linii nie ma dla niej alternatywy - zapowiadał Rafał Milczarski, prezes LOT w rozmowie z Pasazer.com w marcu tego roku.
Poszukiwanie pilotów do pracy w Budapeszcie stanowi dalsze wzmocnienie tej bazy, która de facto pełni rolę hubu. De facto, gdyż przedstawiciele przewoźnika konsekwentnie zapewniają, że lotnisko w Budapeszcie, które posiada w ocenie LOT-u bardzo duży potencjał pasażerski, nie jest traktowane przez linie lotnicze jako hub. Jednak tylko w tym roku, polski przewoźnik zainaugurował połączył Budapeszt z Krakowem, Nowym Jorkiem oraz Chicago oraz zapowiedział uruchomienie bezpośrednich lotów z Budapesztu do portu lotniczego Londyn City.
W marcowej rozmowie z węgierskim portalem AIRportal.hu, Milczarski deklarował, że chce przekonać Węgrów do tego, że LOT jest równocześnie polski i węgierski. Właśnie w tym celu LOT planuje pozyskać węgierski certyfikat przewoźnika lotniczego (AOC). W tej samej rozmowie Milczarski wezwał utalentowane osoby z Węgier, które władają językiem angielkim i chcą stworzyć nową jakość do budowy Węgierskich Linii Lotniczych LOT. Oferta prezesa LOT miała być w równym stopniu skierowana do personelu pokładowego, pilotów oraz pracowników pionu biznesowego.
Węgierski rozwój LOT-u wspomaga firma LOT Aircraft Maintenance Services (LOTAMS), która na początku maja otworzyła w Budapeszcie pierwszą stałą zagraniczną bazę oferującą pełny zakres obsługi liniowej rejsowych połączeń lotniczych. Na razie LOTAMS zapewnia pełną obsługę liniową i bazową Boeingom 787-8 oraz liniową Boeingom 787-9, ale jak deklarują przedstawiciele spółki, plany rozwoju przewidują także zatrudnienie nowych pracowników i obsługę embraerów, w tym także innych przewoźników niż LOT.
-
W najbliższej przyszłości zamierzamy rozszerzyć swoją działalność w Budapeszcie, powiększyć personel i obsługiwać innych przewoźników, których samoloty operują na flocie Embraera – mówi Rafał Momot, członek zarządu LOTAMS odpowiedzialny za sprzedaż i rozwój.
Zgodnie z planami rządu, mocno wspieranymi przez PLL LOT, zarówno narodowy przewoźnik jak i spółka LOTAMS miałyby wejść w skład tworzonej Polskiej Grupy Lotniczej.
Rekrutacja pracowników bezpośrednio do bazy w Budapeszcie, wskazuje na poważne plany polskiego przewoźnika narodowego związane z tym lotniskiem. Nie wiadomo jednak jak długo LOT będzie rozwijał bazę w stolicy Węgier, gdyż Polska realizuje ambitny plan budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego i w długoterminowym interesie naszego kraju ważne jest budowanie świadomości podróżnych jako ważnego hubu w regionie. Nie wykluczone, że LOT będzie chciał prowadzić operacje zarówno z CPK, jak i Budapesztu, deklarują przedstawiciele przewoźnika.
- Obowiązująca strategia LOT-u dotyczy lat 2016-2020, więc deklaracje dotyczące strategii w 2027 r. (orientacyjna data uruchomienia CPK) byłyby przedwczesne. Dostępne prognozy rynkowe wykazują, że rynek będzie nadal dynamicznie rozwijał. Z pewnością po otwarciu CPK LOT w maksymalnym stopniu skoncentruje swoje działania przede wszystkim na nowym lotnisku, gdzie będzie miał możliwość szybkiego rozwijania siatki połączeń i oferty przesiadkowej. Równoległe połączenia wykonywane z regionów nie są wykluczone, jeśli pojawi się potrzeba rynkowa, a taka działalność będzie opłacalna - mówił w grudniu Konrad Majszyk z Biura Komunikacji Korporacyjnej LOT w rozmowie z Pasazer.com
Istnieje jednak ryzyko, iż inwestując w rozwój bazy w Budapeszcie LOT wspiera rozwój hubu, który w przyszłości będzie konkurencyjny dla CPK. Już teraz to Budapeszt, a nie polskie lotniska, staje się głównym chińskim hubem cargo w regionie.
fot. Piotr Bożyk, PLL LOT