Znów problemy z transatlantykiem
Reklama
Samolot PLL LOT z 249 osobami na pokładzie z powodu awarii został zatrzymany przed startem na warszawskim lotnisku Okęcie. Chodzi o lot LO 015 do Newark w stanie New Jersey.
Pasażerowie spędzili noc w hotelu. Wylot zaplanowano na na 11.30.
Od dłuższego już czasu nie ma tygodnia niemalże, aby Boeing 767 Polskich Linii Lotniczych LOT nie psuł się. Dotyczy to zwłaszcza maszyny SP-LPE, zwanej przez samych pilotów "papa error". Jeszcze przysłowiowa chwila, a przerażeni pasażerowie, w przypadku długodystansowych lotów, szeroko omijać będą polskie linie - wówczas problem rozwiąże się sam.
Sprawa zaczyna być najzwyczajniej w świecie przerażająca. Nie chodzi tutaj już o sam fakt, iż samoloty LOT-u (transatlantyki) są w opłakanym stanie, ale o to, że nasz narodowy przewoźnik kompletnie nie robi nic w kierunku poprawy tej makabrycznej sytuacji!
Kolejne, co najmniej dwuletnie opóźnienie w dostawie Dreamlinerów, tylko potęguje to przerażenie - bo cóż jeszcze wydarzy się przez tyle czasu, skoro maszyna LOT -u już teraz jest nieustannie zawracana - a to z pasa, innym razem z trasy?
Pytamy: czy dla tak poważnej, cywilizowanej, dojrzałej, o wieloletniej tradycji linii lotniczej nie stać na skuteczne działania? Czy to naprawdę tak trudno uderzyć "pięścią w stół" i wstrząsnąć decydentami Boeinga, aby ci wskazali alternatywę, której realizacji (na skutek rażącego niedopełnienia warunków umowy) sami się podejmą? Czy tak uznanej linii nie stać na leasing choć jednego, używanego - ale w lepszym stanie - samolotu? W końcu gdzie jest rząd? Czy władze naszego kraju, w sprawach LOT-u uaktywniają się tylko przy okazji obsady stołków w spółce?
Oby kolejne ożywienie nie nastąpiło z przyczyn żałoby narodowej...
Paweł Cybulak,
Pasażerowie spędzili noc w hotelu. Wylot zaplanowano na na 11.30.
Od dłuższego już czasu nie ma tygodnia niemalże, aby Boeing 767 Polskich Linii Lotniczych LOT nie psuł się. Dotyczy to zwłaszcza maszyny SP-LPE, zwanej przez samych pilotów "papa error". Jeszcze przysłowiowa chwila, a przerażeni pasażerowie, w przypadku długodystansowych lotów, szeroko omijać będą polskie linie - wówczas problem rozwiąże się sam.
Sprawa zaczyna być najzwyczajniej w świecie przerażająca. Nie chodzi tutaj już o sam fakt, iż samoloty LOT-u (transatlantyki) są w opłakanym stanie, ale o to, że nasz narodowy przewoźnik kompletnie nie robi nic w kierunku poprawy tej makabrycznej sytuacji!
Kolejne, co najmniej dwuletnie opóźnienie w dostawie Dreamlinerów, tylko potęguje to przerażenie - bo cóż jeszcze wydarzy się przez tyle czasu, skoro maszyna LOT -u już teraz jest nieustannie zawracana - a to z pasa, innym razem z trasy?
Pytamy: czy dla tak poważnej, cywilizowanej, dojrzałej, o wieloletniej tradycji linii lotniczej nie stać na skuteczne działania? Czy to naprawdę tak trudno uderzyć "pięścią w stół" i wstrząsnąć decydentami Boeinga, aby ci wskazali alternatywę, której realizacji (na skutek rażącego niedopełnienia warunków umowy) sami się podejmą? Czy tak uznanej linii nie stać na leasing choć jednego, używanego - ale w lepszym stanie - samolotu? W końcu gdzie jest rząd? Czy władze naszego kraju, w sprawach LOT-u uaktywniają się tylko przy okazji obsady stołków w spółce?
Oby kolejne ożywienie nie nastąpiło z przyczyn żałoby narodowej...
Paweł Cybulak,