Ryanair grozi: Nie Modlin, to Chopin
Jeśli Modlin się nie rozbuduje, Ryanair będzie się rozwijał na Lotnisku Chopina - poinformował przewoźnik w oświadczeniu. Groźba jest przede wszystkim elementem wywierania presji, bo dla samej linii byłoby to nieopłacalne.
Reklama
- Na lotnisku Warszawa Modlin zaoferujemy [w przyszłym roku - red.] 50 tras, obsłużymy ponad 3 miliony pasażerów oraz przyczynimy się do powstania 2250 miejsc pracy. Jeśli lotnisko w Modlinie nie będzie mogło przystosować się do wzrostu Ryanaira, Ryanair będzie rósł na lotnisku Chopina w Warszawie - poinformował Ryanair w oświadczeniu rozesłanym do mediów.
To reakcja na trwający impas związany z inwestycjami w Modlinie. Podwarszawski port lotniczy zbliża się do granicy przepustowości. Problemem jest szczególnie terminal - nasi rozmówcy znający infrastrukturę portu twierdzą, że może on odprawić ok. 3,8 mln pasażerów rocznie, podczas gdy już w tym roku ruch Ryanaira wyniesie niemal 3 mln. Gdyby loty z Modlina były wykonywane całą dobę, przepustowość mogłaby wzrosnąć nawet do 4,7 mln pasażerów. Formalnie nie ma ku temu przeszkód, jednak irlandzka linia zwykle nie planuje rejsów w nocy.
W planach Modlina jest rozbudowa terminala, która znacznie podniesie jego przepustowość oraz zapewni portowi dodatkowe wpływy poprzez zwiększenie powierzchni handlowej. Inwestycja miałaby być sfinansowana z wartych 60 mln zł obligacji, na których objęcie zgodził się już Bank Pekao. Koszt samej rozbudowy terminala to ok. 50 mln zł. Na taki plan zgodził się już zarząd spółki oraz rada nadzorcza, jednak potem zablokował je sprzeciw Portów Lotniczych, jednego z czterech akcjonariuszy w Modlinie. Przedstawiciel PPL w radzie nadzorczej wcześniej zgodził się na emisję obligacji, a z prognoz finansowych lotniska wynika, że dzięki dodatkowym przychodom bez problemu sama by spłaciła zobowiązanie.
Zgodnie z umową spółki lotniska w Modlinie, na decyzje muszą zgodzić się wszyscy czterej akcjonariusze - samorząd województwa mazowieckiego, Porty Lotnicze, Agencja Mienia Wojskowego (mają po ok. jednej trzeciej akcji) i posiadające niecałe 5 proc. udziałów miasto Nowy Dwór Mazowiecki.
Ryanair w przeszłości oferował już, że sam jest gotów pożyczyć lotnisku środki na rozbudowę terminala, ale według naszych informacji - nawet jeśli była to poważna oferta - zapewne nie zgodziliby się na nią akcjonariusze.
Ryanair jest obecnie jedynym przewoźnikiem regularnym w Modlinie. Dzięki generowanemu ruchowi może liczyć na duże obniżki od opłat pasażerskich - za odlatującego pasażera płaci 6 zł zamiast podstawowej stawki 40 zł. Jednak możliwości dalszego rozwoju przewoźnika ogranicza przepustowość infrastruktury.
Według oceny naszych rozmówców z branży groźby Ryanaira mają na celu wywrzeć nacisk na akcjonariuszy Modlina, bo samemu przewoźnikowi nie opłaca się przenosić na droższe i gorzej dopasowane do jego potrzeb Lotnisko Chopina - gdzie zresztą nie jest mile widziany przez władze portu. Jednak nie można wykluczyć, że w przypadku trwania impasu w Modlinie przewoźnik faktycznie przeniesie część najbardziej biznesowych połączeń na główne warszawskie lotnisko - mogą to być np. trasy do Brukseli, Kolonii/Bonn czy Madrytu.
Nasi rozmówcy zwracają uwagę, że Ryanaira stać na to, aby w ramach strategii negocjacyjnej i walki z konkurencją, w tym z LOT-em, obsługiwać połączenia z Lotniska Chopina, nawet jeśli będą one dla linii nierentowne.
Rozbudowa Modlina zwiększyłaby szanse na pozyskanie kolejnej linii na tym lotnisku, szczególnie w połączeniu z planowaną obniżką opłat lotniskowych. Choć teoretycznie inni przewoźnicy mogliby korzystać z takich samych zniżek wolumenowych jak Ryanair, przy obecnych ograniczeniach infrastrukturalnych fizycznie nie byliby w stanie wygenerować odpowiedniego ruchu i mogliby jedynie liczyć na 50-proc. zniżkę dla nowych trash (70-proc. dla tras poza Unię).
fot. Dominik Sipinski