PPL może zainwestować w Radom
Spór między akcjonariuszami lotniska w Modlinie jest nierozwiązywalny, więc w okolicach Warszawy może powstać kolejny port lotniczy dla linii niskokosztowych i czarterowych, być może w Radomiu - mówi dyrektor naczelny Portów Lotniczych.
Reklama
Mariusz Szpikowski, dyrektor naczelny zarządzającego Lotniskiem Chopina PPL, w rozmowie z Fly4free.pl po raz pierwszy oficjalnie przyznaje, że możliwe są duże inwestycje o wartości nawet kilkuset milionów złotych w trzecie lotnisko dla Warszawy. Nie wyklucza, że będzie to Radom.
O planach związanych z inwestycją PPL w Radomiu mówiło się od dawna, a nieoficjalnie o takich zamiarach pisaliśmy już wcześniej. Szpikowski nie przesądza, że to właśnie tam zostaną skierowane inwestycje.
- Analizujemy taki scenariusz, ale nie ma żadnej oferty na stole - podkreśla w rozmowie z Fly4free.pl.
Według Szpikowskiego decyzja o ewentualnej inwestycji w nowy port dla Warszawy, czyli najprawdopodobniej Radom, ma zostać podjęta jeszcze w tym roku. Budowa ma trwać trzy-cztery lata, co pozwoli uruchomić rozbudowane lotnisko w 2021-22 r. Już wtedy jego przepustowość ma wynieść ok. 6 mln pasażerów rocznie, czyli dwukrotnie więcej niż obecny ruch w Modlinie. Według Szpikowskiego, cały projekt ma kosztować od 500 do nawet 900 mln zł. Nie przesądza, czy będą to środki własne PPL, czy pochodzące z innego źródła - odpowiedź dyrektora naczelnego zdaje się sugerować, że w projekcie mogłoby uczestniczyć też państwo. Byłoby to trzecie lotnisko, bo Ryanair niemal na pewno zdecydowałby się pozostać w Modlinie.
Docelowo z lotniska miałyby korzystać linie czarterowe i niskokosztowe. Nie istnieje sposób na administracyjne przeniesienie tych przewoźników do nowego portu, a z nieoficjalnych informacji wiadomo, że żaden z nich nie widzi sensu w relokacji do Modlina lub Radomia.
Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, w PPL już od kilkunastu tygodni analizowana jest możliwość przejęcia Radomia. Samorząd tego miasta, będący jego całkowitym właścicielem, od dawna szuka inwestora, który pomoże sfinansować konieczną rozbudowę lotniska. Budowa portu lotniczego w Radomiu kosztowała 200 mln zł, inwestor mógłby przejąć spółki za mniejszą kwotę.
Poprzedni inwestor dla radomskiego lotniska, izraelska firma iHLS, jesienią 2016 r. podpisała list intencyjny na przejęcie portu za 40 mln euro. Jednak ważność tego dokumentu już wygasła, a transakcja nie została zrealizowana.
W Radomiu konieczne jest m.in. wydłużenie pasa startowego (obecny ma 1800 metrów długości), rozbudowa płyt postojowych (obecnie na lotnisku jest miejsce dla zaledwie dwóch samolotów, w tym jednego turbośmigłowego) i budowa docelowego terminala pasażerskiego. Do portu lotniczego nie ma obecnie dojazdu kolejowego, a cała linia z Warszawy do Radomia jest w remoncie.
Lotnisko w Radomiu w tym tygodniu niemal na pewno straci ponownie wszystkie regularne połączenia, bo z portu wycofuje się Sprint Air, jedyny latający tam przewoźnik.
Inwestycje w Modlinie są natomiast zablokowane przez spór akcjonariuszy. PPL (ma ok. jednej trzeciej akcji) deklaruje wprawdzie gotowość do sfinansowania niezbędnych projektów (remontu dróg kołowania i pasa startowego oraz rozbudowy terminala), ale nie chce wziąć odpowiedzialności za ciążące na spółce zobowiązania z tytułu emisji obligacji, a na transakcję na takich warunkach nie zgadza się samorząd. Władze województwa, mające również ok. jednej trzeciej udziałów w spółce, deklarują, że są gotowe oddać PPL-owi Modlin, ale tylko jeśli ten przejmie stare zobowiązania. Lotnisko w Modlinie ma zgodę Banku Pekao na emisję kolejnej transzy obligacji, ale na to z kolei nie zgadza się PPL, twierdząc, że 60 mln zł nie rozwiąże problemów lotniska i nie jest rozwiązaniem docelowym.
Zgodnie z umową spółki w Modlinie, wszystkie decyzje muszą być podejmowane przy jednomyślności akcjonariuszy - poza PPL-em i samorządem to jeszcze Agencja Mienia Wojskowego i władze Nowego Dworu Mazowieckiego.