Prezydent Turcji chce więcej lotów do Polski
Przebywający z oficjalną wizytą w Polsce prezydent Turcji, Recep Tayyip Erdogan, podczas spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą apelował o zwiększenie liczby połączeń lotniczych pomiędzy Polską i Turcją.
Reklama
- W tej chwili to jest pięć rejsów w tygodniu z Warszawy do Stambułu. Jeśli nie można zwiększyć liczby tych lotów, to moglibyśmy wyznaczyć nowe miejsce - Kraków czy Łódź - proponował Erdogan podczas spotkania.
Zdaniem Erdogana ruch lotniczy mógłby być napędzany przez turystykę, która ma potencjał znacznego rozwoju, ale zostałby wsparty przez zniesienie obowiązku posiadania wiz do strefy Schengen przez Turków.
- Spodziewałbym się po moich przyjaciołach, którzy są członkami UE, żeby poruszyli te sprawę, tym bardziej, że na temat zniesienia wiz zostały podpisane dokumenty i złożone deklaracje - powiedział Erdogan.
Jak zapowiedział turecki przywódca, w najbliższy weekend do Warszawy przybędzie delegacja tureckich linii lotniczych.
Polski prezydent zadeklarował, że również jest za tym, by liczba połączeń pomiędzy Polską i Turcją uległa zwiększeniu, ale chciałby, by na takim zwiększeniu w równym stopniu co Turkish Airlines skorzystały Polskie Linie Lotnicze LOT.
Obecnie ruch lotniczy pomiędzy Polską i Turcją odbywa się na podstawie umowy dwustronnej z 1967 r. Zgodnie z jej treścią pomiędzy Polską a Turcją loty regularne mogą wykonywać jedynie tzw. przewoźnicy wyznaczeni (LOT oraz Turkish Airlines), a częstotliwość ich lotów i liczba oferowanych miejsc powinny być taka same.
Umowa ogranicza możliwość ekspansji Turkish Airlines w Polsce. Nie jest tajemnicą, że linia z Turcji chciałaby uruchomić więcej rejsów do Warszawy oraz na nowych trasach do Polski, ale zgody nie wyraża na to LOT. Do tej pory polski przewoźnik konsekwentnie bronił pozycji Warszawy jako hubu, słusznie obawiając się możliwości przejęcia części ruchu przez Stambuł.
W 2015 r. Polskie Linie Lotnicze LOT i Turkish Airlines podpisały list intencyjny w sprawie zawiązania współpracy joint venture. Wydawało się, że perspektywa współpracy i wspólnego rozwoju przełoży się na odejście od postanowień umowy dwustronnej. Ostatecznie jednak współpraca pomiędzy przewoźnikami zatrzymała się na etapie deklaracji, a postanowienia umowy sprzed pół wieku nadal pozostają w mocy.
fot. Boeing, Piotr Bożyk