AirAsia X na razie nie wróci do Europy
AirAsia X, największe w Azji niskokosztowe długodystansowe linie lotnicze, nie planują w najbliższym czasie powrotu do Europy ani uruchomienia lotów na zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych.
Reklama
O zmianach planów przewoźnika poinformował prezes i założyciel linii, Tony Fernandes poprzez swoje konto na Twitterze. Ogłoszenie decyzji jest zaskoczeniem dla wielu osób w branży, gdyż wcześniej Fernandes wielokrotnie sugerował, że przewoźnik planuje przywrócenie połączeń do Londynu i Paryża, skąd wycofał się w 2012 r. W lutym tego roku, Datuk Kamarudin Meranun, odpowiedzialny za połączenia długodystansowe w AirAsia Group informował w wywiadzie dla magazynu "Skift", że AirAsia X poważnie zastanawia się nad przywróceniem lotów do Londynu oraz nad inauguracją lotów z Japonii do Los Angeles, San Francisco i Las Vegas.
- Zadecydowaliśmy, że trasy ultra dalekodystansowe nie są teraz istotne. Nie damy się skusić na wojny cenowe o Londyn - poinformował Fernandes.
Obecnie AirAsia X zdecydowała się na bezpieczniejsze ze swojego punktu widzenia krótsze trasy. Zamiast wykonywać loty trwające 12 lub więcej godzin, skupi się na operacjach lotniczych nie przekraczających dziewięciu godzin. W większości będą to trasy w Azji, za wyjątkiem połączenia z Osaki do Honolulu, które wystartuje 28 czerwca, a loty na tej trasie potrwają około ośmiu godzin.
- Pozwalamy liniom tradycyjnym walczyć o Europę. Wiele z nich strasznie się wykrwawia - napisał Fernandes na Twitterze.
Obecnie z Londynu do Kuala Lumpur latają linie British Airways oraz Malaysia Airlines. Połączenia obsługiwane przez tych przewoźników trwają około 13 godzin.
AirAsia X jest kolejnym przewoźnikiem budżetowym z Azji, który wycofuje się z tras, na których panuje silna rywalizacja cenowa. W ubiegłym miesiącu linie Cebu Pacific ogłosiły, że zawieszą trasy na Bliski Wschód obwiniając rywali operujących na tych trasach o dumping cenowy.
fot. Airbus