KLM zainaugurował loty do Gdańska
Wczoraj (15.05) KLM zainaugurował swoją trzecią trasę do Polski. Holenderski przewoźnik rozpoczął loty między Amsterdamem a Gdańskiem. Rejsy w sezonie letnim wykonywane będą codziennie, potem - codziennie oprócz sobót.
Reklama
Nowe połączenie zapewni dla mieszkańców Gdańska i Pomorza możliwość podróżowania do blisko 220 miast w ok. 100 krajach na całym świecie.
- Zdecydowaliśmy na otwarcie nowej trasy z uwagi na duży potencjał turystyczny i biznesowy Gdańska. Po sukcesie połączenia Kraków-Amsterdam, które funkcjonuje zaledwie od dwóch lat, widzimy jak duże jest zainteresowanie Polską ze strony turystów z Holandii i Europy Zachodniej. Z drugiej strony szeroka siatka połączeń KLM daje pasażerom z Polski ciekawe możliwości podróżowania w odległe rejony świata, a codzienne loty są świetną ofertą dla biznesu - powiedział Frantisek Siling, dyrektor handlowy Air France-KLM na Polskę.
Loty póki co odbywają się sześć razy w tygodniu (oprócz niedziel). W dni powszednie i soboty samolot embraer E190 należący do KLM Cityhopper startuje z holenderskiej stolicy o 11:50 (KL1919) i dociera na Pomorze o 13:35. W rejs powrotny (KL1920) wyrusza o 14:05 by zameldować się na lotnisku Schiphol o 16:00.
21 maja dodany zostanie rejs w niedziele. Rejs KL1919 z Amsterdamu rozpocznie się o 9:25. Po niespełna dwóch godzinach lotu wyląduje w porcie im. Lecha Wałęsy w Gdańsku. Postój tutaj potrwa 35 min. i embraer wróci do Holandii o 13:40.
Z rozkładu lotów na stronie przewoźnika wynika, że w sezonie zimowym 2017/2018 będzie on oferował na swojej trzeciej trasie do Polski rejsy 6 razy w tygodniu (oprócz sobót). Jednak, jak zapewnia Siling, sytuacja jest na bieżąco monitorowana.
- Dzisiaj uruchamiamy także połączenie do austriackiego Grazu i chorwackiego Splitu. Oba te kierunki są zdecydowanie bardziej turystyczne i wypoczynkowe. Rynek połączeń do Gdańska jest jednak inny i ma zdecydowanie odmienną specyfikę. Dlatego na bieżąco obserwujemy popyt. Ale loty sprzedają się dobrze, czyli zgodnie z naszymi oczekiwaniami - powiedział w Siling w komentarzu dla redakcji Pasazer.com.
Przez hub w Amsterdamie podróżni z Gdańska zyskają wygodne połączenia do wielu miast europejskich (m. in. Rzymu, Barcelony, Paryża, Brukseli, Madrytu, Genewy, Florencji) oraz w świecie (m. in. do Szanghaju, Buenos Aires, Toronto, Atlanty, Singapuru, Kuala Lumpur, Nowego Jorku czy Nairobi).
- Nie ma ważniejszego i większego wydarzenia na gdańskim lotnisku w tym roku niż dzisiejsze lądowanie samolotu KLM. Na to połączenie czekała przede wszystkim nasza branża morska i marynarze, którzy będą od dzisiaj przez Amsterdam podróżowali na trasach dalekiego zasięgu, jakie w ofercie ma nasz holenderski partner. Wprawdzie godziny, które zostały obecnie zaproponowane nie "łapią" całej bogatej siatki przewoźnika, ale początek, wejście na nowy rynek, jest zawsze pewnego rodzaju kompromisem. Jestem przekonany, że wypełnienie samolotów będzie na tyle satysfakcjonujące, że zwiększenie liczby lotów jest tylko kwestią czasu - powiedział na konferencji prasowej Tomasz Kloskowski, prezes gdańskiego lotniska.
Podczas uroczystości inauguracyjnych, jakie miały miejsce w porcie lotniczym im. Lecha Wałęsy, obecni byli nie tylko jego prezes oraz dyrektor sprzedaży KLM na Polskę, ale także ambasador Królestwa Holandii w Polsce - Ron J.P.M. van Dartel oraz Yeshwent Pawar - dyrektor finansowy KLM na okręg Alp, Bałkanów i Europy Środkowej.
Lotnisko w Gdańsku było przygotowane na przyjęcie nowej linii - już w strefie ogólnodostępnej ustawiono rzeźbę w kształcie chodaka pomalowaną w niebieskie barwy linii i ozdobioną wiatrakami i tulipanami - symbolami Holandii.
Pierwsze loty w obu kierunkach były wypełnione w 100 proc.
Samolot z Amsterdamu lądował na gdańskim lotnisku punktualnie. Nim dokołował do miejsca postojowego, przywitał go tradycyjny salut wodny.
Pasażerów pierwszego lotu witały hostessy rozdające upominki oraz maskotka lotniska.
Nastąpiło także uroczyste przecięcie wstęgi przez najważniejszych zaproszonych gości. Odbyło się to w uroczystej asyście załogi rejsu inauguracyjnego.
Nie zabrakło także tortu.
fot. Mirosław Pachowicz