Felieton Eksperta: Nowy poziom lotów atlantyckich
W czerwcu działalność rozpocznie Level, niskokosztowa marka koncernu IAG do obsługi połączeń przez Atlantyk. To ciekawy test, który w razie porażki nie zaszkodzi innym liniom z grupy. Ceny nie będą jednak szczególnie niskie.
Reklama
Felieton Michała Lemana, byłego prezesa LOT Travel i dyrektora biura produktu LOT.
Tak duże wsparcie pokazuje, że Level ma do odegrania poważną rolę. Z drugiej jednak strony, nowa marka została tak pomyślana, aby w razie niepowodzenia nie wyrządzić szkody koncernowi.
Powstanie nowej spółki świetnie sprzedano marketingowo, tłumacząc, że żadna z istniejących w grupie IAG linii się do tego nie nadaje. W rzeczywistości nadaje się na pewno niskokosztowy hiszpański Vueling, ale ewentualna porażka mogłaby mu zaszkodzić wizerunkowo. Dzięki zbudowaniu nowej marki, nie ma ona obciążeń związanych z wizerunkiem istniejących, ale też nie może ich osłabić, bo pasażerowie będą ją kojarzyli jako nowy produkt.
Poza kampanią marketingową, sposób budowania Level jest wybitnie niskokosztowy. Strona internetowa jest oparta na silniku Iberii, nawet przechodząc miedzy kolejnymi stronami systemu rezerwacyjnymi widzimy komunikat przeglądarki "oczekiwanie na www.iberia.com". Sam proces rezerwacji, poza wyborem trasy i dat, odbywa się na stronie Iberii. Poza tym na stronie nie ma w zasadzie niczego - raptem dwa zdjęcia samolotu, kilka punktów dotyczących produktu pokładowego i tabela z taryfami. Ten ostatni element jest jednak zadziwiająco nie low-costowy, bo oferuje dużo opcji i tym samym dużo komplikacji.
Warto jednak zwrócić uwagę na sam produkt Level. Przede wszystkim linia oferuje loty samolotem szerokokadłubowym. To duża różnica w porównaniu do boeingów 737 MAX 8 Norwegiana czy airbusów A321 islandzkiej linii WOW Air. Co więcej, pokład jest skonfigurowany bardzo wygodnie, w układzie 2-4-2, można więc lecieć w dwie osoby obok siebie, podobnie jak np. w dużo mniejszych embraerach LOT-u po Europie. Poza najtańszymi taryfami Level, marka oferuje bilety w standardzie niepodobnym do tanich linii. W wyraźnie droższych taryfach jest uwzględniony bagaż rejestrowy i ciepły posiłek.
Cena przelotów Level to zresztą również ciekawy aspekt. Promocyjne bilety zaczynały się od 99 euro w jedną stronę do USA, ale o takich cenach można już zapomnieć. Rozeszły się błyskawicznie. Najniższe ceny, które udało mi się znaleźć są na poziomie około 350 euro w obie strony na loty zimą 2018. Przelot na letnie wakacje w tym roku kosztuje nawet dwa razy więcej. Po dodaniu bagażu rejestrowego i ciepłego posiłku w obie strony w najtańszej taryfie Level cena za przelot to ok. 500 euro. To taniej niż pozostałe linie z grupy IAG o około 100-200 euro w zależności od terminów. Widać to dokładnie, bo wyszukiwarka połączeń pokazuje ceny dla całej grupy.
Jednak taka cena dla pasażerów z Polski, biorąc pod uwagę konieczność dolotu do Barcelony, nie wydaje się niska.
Level oferuje więc przeloty bardzo wygodne jak na model linii niskokosztowej, ale nie są one bardzo tanie. Nie miejmy jednak złudzeń - różnice w cenach między tradycyjnymi a tanimi przewoźnikami na rejsach długodystansowych nigdy nie będą tak duże, jak na rejsach europejskich.
Wynika to głównie z tego, że na długich odcinkach udział kosztu paliwa jest znacząco wyższy, a za paliwo podobne stawki płacą wszystkie linie. Mówił o tym m.in. Akbar al-Baker, prezes Qatar Airways, największego udziałowca grupy IAG. Jego zdaniem wraz ze wzrostem ceny ropy skończy się tanie latanie na długich dystansach. Tak źle może nie będzie, ale zmiana cen paliwa będzie wpływać na ceny przelotów.
Do tego dochodzą wyższe opłaty lotniskowe na głównych lotniskach dla ruchu transatlantyckiego. Od tego próbuje uciekać Norwegian, lądując na drugo- i trzeciorzędnych lotniskach w Stanach, ale pytanie - czy klienci będą tym zachwyceni.
Linia Level z punktu widzenia grupy IAG to ciekawy test i próba pozyskania zupełnie nowych klientów, którzy do tej pory nie korzystali z innych linii z grupy. Chodzi o pasażerów linii niskokosztowych latających po Europie, dla których ceny tradycyjnych przewoźników w rejsach długodystansowych stanowiły barierę nie do przejścia.
Drugim bardzo istotnym celem jest zablokowanie rozwoju Norwegiana w Barcelonie. Widać to wyraźnie po kierunkach idealnie wpasowujących się w plany Norwegów. Dotyczy to nie tylko USA, ale szczególnie Argentyny. Jeżeli na pierwszym etapie Level nie poniesie porażki, zapewne kolejnym krokiem będą tranzyty przez Barcelonę. Pasażerów dowiezie Vueling. Technicznie powinno być to łatwe do wdrożenia, bo Level korzysta z systemów grupy IAG. Nie ma więc problemów z integracją systemów rezerwacyjnych jak w przypadku podobnego projektu Ryanaira i Norwegiana.
Dla polskich pasażerów Level po rozszerzeniu oferty o tranzyty z wykorzystaniem połączeń Vuelinga może być atrakcyjną cenowo alternatywą do latania na Dominikanę i do Argentyny. Już teraz Hiszpanie latają z Warszawy trzy razy w tygodniu, a z Krakowa - dwa.
Michał Leman
b. prezes LOT Travel i dyrektor biura produktu LOT, autor bloga www.captainspeaking.com.pl
W cyklu Felieton Eksperta będą ukazywały się teksty praktyków branży lotniczej z Polski i zagranicy, pisane specjalnie dla Pasazer.com.