Raport: Polska dla Ukraińców nowym Londynem

19 grudnia 2016 09:58
22 komentarzy
Polscy emigranci ponad 10 lat temu napędzili rynek lotów do Wielkiej Brytanii - teraz Ukraińcy podróżujący do pracy do Polski podobnie zmieniają rynek. Na wzroście liczby połączeń między Polską a Ukrainą korzystają głównie lotniska regionalne.
Reklama
W ciągu roku liczba lotów między Polską a Ukrainą niemal się podwoiła. To efekt rosnącej migracji zarobkowej z tego kraju, a branża spodziewa się dalszych wzrostów.

W grudniu 2015 r. z Polski na Ukrainę można było polecieć przede wszystkim z Warszawy. LOT oferował rejsy ze stolicy do Kijowa, Lwowa i Odessy, do tego stolice obydwu państw łączyły jeszcze Ukraine International Airlines. Razem z Warszawy na Ukrainę odbyło się w tamtym miesiącu 136 lotów, w ofercie było 13,1 tys. miejsc. Dodatkowe 11 lotów z Katowic do Kijowa-Żulian wykonał Wizz Air, oferując niemal 2 tys. miejsc.


Dwanaście miesięcy później rynek wygląda zupełnie inaczej.

Liczba lotów w grudniu 2016 r. wzrosła do 271 - to niemal dwukrotnie więcej niż rok wcześniej. Oferta miejsc na Ukrainę wzrosła proporcjonalnie z 15,1 tys. w ostatnim miesiącu 2015 r. do 28,9 tys. obecnie. Wyższy wzrost oferowania odnotowano jedynie na trasach pomiędzy Polską a Słowacją, Słowenią, Estonią i Katarem, to jednak inna skala ruchu. Miesięczna liczba oferowanych miejsc między do tych pięciu krajów łącznie stanowi tylko połowę oferty na Ukrainę.

Za wzrostem oferty idzie ruch lotniczy. Liczba pasażerów między Polską a Ukrainą w I półroczu (Urząd Lotnictwa Cywilnego nie ma świeższych danych) wzrosła z 75 tys. w 2015 r. do 106 tys. w bieżącym, czyli o ponad 41 proc.

Zmianę widać też w siatce połączeń. Liczba polskich lotnisk z bezpośrednimi lotami na Ukrainę wzrosła do sześciu. Wizz Air uruchomił nowe rejsy z Gdańska i Wrocławia do Kijowa-Żulian, LOT lata dodatkowo z Warszawy do Charkowa, Sprint Air - z Radomia do Lwowa, a UIA - z Warszawy do Winnicy. Do tego LOT i UIA zwiększyły liczbę lotów na wcześniej obsługiwanych trasach.


Powód tych zmian jest oczywisty - to masowa w ostatnich miesiącach migracja Ukraińców do Polski za pracą. Po rosyjskiej aneksji Krymu i wybuchu wojny z wspieranymi przez Kreml separatystami w Donbasie kraj ten pogrążył się w kryzysie. PKB Ukrainy spadło o 6,6 proc. w 2014 r., a rok później o 9,9 proc. Bezrobocie wzrosło z niecałych 8 proc. do ponad 10 proc., ale to nie oddaje tego, że równocześnie znacznie spadły zarobki, a wiele osób wyjechało szukać pracy, legalnej lub nie, za granicą (więc nie liczą się oni już do odsetka bezrobotnych w ojczyźnie).

Wielu z nich - u najbliższego historycznie, językowo i kulturalnie sąsiada, w Polsce. W 2015 r. według szacunków NBP w Polsce pracował ok. milion Ukraińców. Nie wszyscy naraz, ale to i tak siedem razy więcej niż w 2008 r. A w 2016 r. według wstępnych szacunków liczba ta może wzrosnąć nawet do 1,3 mln.

Rozwój ruchu lotniczego dodatkowo wspiera to, że od kwietnia br. nie obowiązują już żadne ograniczenia co do liczby lotów między Polską a Ukrainą.

- Ruch pomiędzy Polską, Pomorzem a Ukrainą to zdecydowanie perspektywiczny kierunek. Każdy z nas codziennie słyszy język ukraiński wśród pracujących. Na Pomorzu pracowników tych jest bardzo dużo. Drugi powód to wspólna przeszłość obu państw, a w szczególności właśnie zachodniej części Ukrainy i wynikające z tego dzisiejsze więzi rodzinne, sentymentalne. I w końcu walory turystyczne Ukrainy. To państwo do dzisiaj jeszcze nieodkryte wśród turystów Polaków, a mające bardzo wiele do zaoferowania - przekonuje w rozmowie z Pasazer.com Tomasz Kloskowski, prezes portu lotniczego w Gdańsku.


- Dziś język ukraiński i rosyjski słyszymy w sklepach, siedzibach dużych firm, na uczelniach. To w dużej mierze młodzi ludzie, którzy przyjechali do Polski, aby uczyć się i pracować. Okazało się, że zapotrzebowanie na loty skierowanej do tej grupy pasażerów było ogromne - zgadza się z nim Dariusz Kuś, prezes portu lotniczego we Wrocławiu.

Obydwa te lotniska od niedawna mają bezpośrednie połączenie z Ukrainą. Wizz Air lata z Gdańska do Kijowa od sierpnia, a z Wrocławia dopiero od października. Przedstawiciele obydwu portów lotniczych są bardzo zadowoleni z wyników tych tras.

- Połączenie z Gdańska do Kijowa funkcjonuje dopiero od sierpnia tego roku, a średnie wypełnienie rejsów z Gdańska wynosi 82,7 proc. To bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę, że jest to nowość. Już w pierwszym miesiącu zajętych było prawie 87 proc. foteli. Takiej popularności niektóre inne trasy, już dłużej obecne na runku, mogą z pewnością pozazdrościć - mówi Adam Skonieczny, kierownik działu analiz ekonomicznych i marketingu lotniska w Gdańsku.

Kuś dodaje, że pasażerowie to przeważnie Ukraińcy. Według prezesa wrocławskiego lotniska, 95 proc. pasażerów latających między Dolnym Śląskiem a Kijowem to obywatele tego kraju. Obłożenie tych lotów wynosi od początku operacji 85 proc.

- Ponieważ tytuł Najbardziej Przyjaznego Lotniska w Polsce zobowiązuje, dbamy o to, aby nasi pracownicy porozumiewali się również w języku ukraińskim czy rosyjskim. Pomysł na obsługę pasażerów w ich ojczystym języku zrodził się już podczas piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 r. - dodaje Kuś.

W nieco innej pozycji jest LOT. Przewoźnik zwiększa ofertę połączeń na Ukrainę - w porównaniu z grudniem 2015 r., LOT uruchomił nowe połączenie do Charkowa, niemal podwoił częstotliwość lotów do Lwowa oraz zwiększył liczbę rejsów do Kijowa i Odessy. W przyszłym roku polski przewoźnik uruchomi także nowe połączenie do Kijowa-Żulian. W przeciągu roku oferowanie LOT-u na trasach między Polską a Ukrainą wzrosło o 37 proc., średnie wypełnienie samolotów o 5 pkt. proc., a liczba pasażerów - o 45 proc.


Jednak LOT celuje w innych pasażerów niż niskokosztowi rywale i UIA.

- Ponad 50 proc. pasażerów podróżujących z Ukrainy to pasażerowie tranzytowi przesiadający się w Warszawie na inne połączenia LOT-u.
Ukraina jest dla nas jednym z najważniejszych rynków, szczególnie w kontekście realizacji strategii zakładającej budowanie pozycji lidera LOT-u w regionie Europy Środkowo-Wschodniej
- tłumaczy Adrian Kubicki, dyrektor ds. komunikacji LOT-u.

LOT stara się przyciągnąć ruch wysokopłatny, a nie migrantów zarobkowych. Kubicki zwraca uwagę, że ten segment rynku też ma potencjał, a LOT jest dzisiaj jedyną linią sieciową z Unii Europejskiej, która oferuje połączenia do pięciu ukraińskich miast. W Charkowie przewoźnik nie ma zachodnioeuropejskiej konkurencji. W rozmowie z Pasazer.com Kubicki dodaje, że pasażerowie z Ukrainy często przesiadają się w Warszawie na połączenia dalekodystansowe do Stanów Zjednoczonych i Kanady, ale też w ramach siatki europejskiej. Podkreśla, że uruchamiane w przyszłym roku połączenie do Kijowa-Żulian jest ofertą przede wszystkim dla pasażerów biznesowych.

Kubicki nie chce zdradzać dalszych planów przewoźnika, ale zapewnia, że oferta na Ukrainę będzie rozszerzana i możliwe są nowe trasy.

Rosnący popyt na loty na Ukrainę nie oznacza jednak, że każda trasa się utrzymuje. O ile Wizz Air i LOT notują dobre wyniki, to ukraińskie linie UIA zaliczyły zarówno sukces na trasie z Kijowa do Warszawy, jak i jeden falstart. Było nim skasowane po czterech miesiącach od uruchomienia połączenie z Gdańska do Iwano-Frankiwska. Kloskowski podkreśla jednak, że wpłynęło na to wiele czynników.


- Samoloty na tej trasie były wypełnione średnio w 50-60 proc. Wynik więc nie wydaje się więc zły. Z połączenia korzystali w zdecydowanej większości Ukraińcy pracujący w Polsce. To pasażerowie, dla których cena biletu była podstawowym kryterium wyboru środka transportu. Aby ich zachęcić do wybory samolotu, należało ustalać ceny biletów na niezbyt wysokim poziomie. To zdecydowanie mogło odbić się na opłacalności tej trasy. Ponadto godziny połączeń nie były idealnie dopasowane do rejsów z Iwano-Frankiwska do Kijowa. Zabrakło pasażerów tranzytowych, może trochę cierpliwości - ocenia prezes gdańskiego lotniska.

Mimo podwojenia oferty lotów między Polską a Ukrainą w ciągu zaledwie dwunastu miesięcy, nasi rozmówcy oceniają, że rynek ten wciąż nie jest nasycony.

- Szacujemy, że w przyszłym roku liczba Ukraińców korzystających z tego połączenia wzrośnie trzykrotnie - prognozuje Dariusz Kuś.

Z prognozami tym zgadzają się przewoźnicy. Ukraine International Airlines w przyszłym roku zamierza zwiększyć podaż miejsc z Warszawy o niemal 80 proc. oraz przywrócić zawieszone na zimę loty z Winnicy. Podobnych ruchów można oczekiwać ze strony innych linii, przede wszystkim LOT-u i Wizz Aira. O loty na Ukrainę zabiega Lublin, ale niewykluczone jest też rozszerzenie siatki połączeń z lotnisk na zachodzie kraju.

O połączenia z Ukrainą starają się też władze lotniska w Modlinie. Według nich, pasażerowie z tego kraju mogliby korzystać z podwarszawskiego portu na zasadzie niskokosztowego centrum przesiadkowego. Przylatywaliby do Modlina nową linią, a potem kontynuowali podróż Ryanairem. Już teraz robi tak prawie 100 tys. osób - tyle że z braku połączenia lotniczego, do Modlina dojeżdżają samochodami lub autobusami.

Z kolei Rzeszów, lotnisko położone najbliżej granicy ukraińskiej, stawia na usprawnienie transportu lądowego.

- Współpracujemy z samorządem, wojewodą podkarpackim i innymi partnerami na rzecz udrożnienia komunikacji pomiędzy Lwowem a lotniskiem w Rzeszowie. Mieszkańcy Ukrainy chcą wylatywać na zachód z portów unijnych. Jest to dla nich duże ułatwienie w podróżach, zwłaszcza transatlantyckich. Zatem jest to dla nas potencjalne źródło zwiększania liczby pasażerów w Rzeszowie i nad tym bardzo mocno pracujemy - zapowiedział w niedawnej rozmowie z Pasazer.com Michał Tabisz, prezes portu lotniczego w Rzeszowie.

Nie ma jednak wątpliwości, że ruch między Polską a Ukrainą będzie rósł. Z jednej strony napędzi go rosnąca migracja zarobkowa, z drugiej - w miarę odbicia gospodarczego na Ukrainie coraz większy ruch biznesowy. Do tego dojdzie turystyka oraz ruch rodzinny i sentymentalny. Sytuacja jest bliźniaczo podobnej do tej z lat po wejściu Polski do Unii, tylko że tym razem to my jesteśmy celem migracji. To szansa na wielu płaszczyznach - nie tylko lotniczej, ale też kulturowej, biznesowej i politycznej. Ograniczając się jednak do lotnictwa, widać że przewoźnicy i lotniska regionalne nie prześpią tej okazji.

grafika Dominik Sipinski, Paweł Cybulak
fot. Dominik Sipinski

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
goluz 2017-03-07 14:44   
goluz - Profil goluz
W artykule jest błąd. Lotniskiem położonym najbliżej ukraińskiej granicy jest Lublin.
usuniety 2016-12-21 11:53   
usuniety - Profil usuniety
@lysypiotr76 Zatrzyma większość, choć zawsze znajdą się tacy co pojadą pracować nielegalnie na "zachód". Dla większości to ryzyko się nie będzie opłacać. Polska jest bliżej, koszty utrzymania są niższe, no i łatwiej się tu odnaleźć (język podobny i mnóstwo rodaków).
gość_89b60 2016-12-21 11:01   
gość_89b60 - Profil gość_89b60
lysypiotr76: bardzo pesymistyczne spojrzenie. Ekonomia to jedno. Jest jeszcze coś. Język. Wielu Ukraińców mówi po polsku. Więcej, niż po niemiecku. Poza tym ukraiński jest bardziej zbliżony do polskiego niż niemiecki ;)
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy