Latanie nad Polską zdrożeje o 30 proc.
Od stycznia stawka jednostkowa opłaty nawigacyjnej za przelot nad Polską wzrośnie o niemal 30 proc. z obecnych 33,22 euro do 43,03 euro. To sukces Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, która boryka się z problemem spadających przychodów.
Reklama
Po korekcie Polska nadal będzie pod względem wysokości opłat nawigacyjnych tańsza niż wynosi średnia dla krajów członkowskich Eurocontrol. Przeciętna opłata wyniesie bowiem 48,66 euro - o 4,5 proc. mniej niż obecnie.
Jednak o ile obecnie od Polski tańszych jest tylko sześć państw (Irlandia, Łotwa, Malta, Turcja, Gruzja i Bułgaria), to po zmianie ta liczba wzrośnie do 15 (w tym Estonia, która obecnie nie jest włączona do wspólnego systemu opłat Eurocontrol).
Po zmianie Polska będzie droższa niż Czechy (42,1 euro) i Węgry (35,42 euro), ale za to tańsza niż Słowacja (52,61 euro). Najdroższe stawki jednostkowe niezmiennie będą w Szwajcarii (104,39 euro), Włoszech (80,07 euro) i Wielkiej Brytanii (75,76 euro, choć to spadek aż o 10 proc. wobec tegorocznych stawek).
- Konieczność podwyższenia stawki jednostkowej za opłatę nawigacyjną trasową podyktowana jest zmianą uwarunkowań zewnętrznych wpływających na zapewnianie służb żeglugi powietrznej w polskiej przestrzeni powietrznej. W szczególności zmian wynikających z odchyleń wielkości ruchu lotniczego od wcześniejszych prognoz oraz różnicy we wskaźnikach makroekonomicznych, m.in. w poziomie inflacji, jak również z uwagi na nieaktualność niektórych założeń kosztowych, które zostały przyjęte w I połowie 2014 r. - wyjaśnia w przysłanym mailem stanowisku Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, nadzorujące Polską Agencję Żeglugi Powietrznej (sama PAŻP przekierowała nasze pytania do resortu).
"Odchylenia wielkości ruchu", o którym pisze MIB, to efekt wojny na wschodzie Ukrainy. Po zamknięciu nieba nad Donbasem samoloty latające m.in. z Europy na Daleki Wschód zmieniły trasy. W efekcie omijają nie tylko Ukrainę, ale też Polskę.
Ruch lotniczy nad Polską rośnie - od stycznia do października średnio dziennie w polskiej przestrzeni odbywało się ponad 2,1 tys. operacji, o 7,4 proc. więcej niż rok temu. Jednak ponad połowa tej liczby to loty tranzytowe, a ze względu na sytuację na Ukrainie, w tej liczbie jest coraz mniej dużych samolotów.

A ostateczne opłaty nawigacyjne są obliczane m.in. na podstawie masy samolotu. Dlatego wpływy PAŻP maleją - w tym roku są o ok. 10 proc. niższe niż rok temu. 80 proc. przychodów Agencji pochodzi właśnie z opłat trasowych.
Na to nakładają się potrzeby inwestycyjne, czyli te "nieaktualne założenia kosztowe", o których mówi resort. W połowie 2014 r. poprzedni zarząd PAŻP przewidział wydatki na poziomie 400 mln zł do 2020 r. Na początku tego roku obecna p.o. prezesa, Magdalena Jaworska, uznała, że to nierealne. Aby zapewnić odpowiednią jakość kontroli, przepustowość i bezpieczeństwo polskiej przestrzeni, PAŻP do 2020 r. chce wydać ponad miliard złotych. Dzięki temu powstaną m.in. nowe radary, kupione zostanie nowe oprogramowanie, a liczba kontrolerów wzrośnie o jedną czwartą.
- Rozumiemy, że w ocenie Polskiej Agencji Żeglugi powietrznej podwyższenie opłat będzie skutkowało większą efektywnością i sprawnością w zarządzaniu ruchem powietrznym w Polsce, a więc w sposób zdecydowanie pozytywny wpłynie na regularność i punktualność operacji wykonywanych przez LOT. Z tego powodu zdecydowanie popieramy proponowane przez PAŻP zmiany cennikowe - mówi Adrian Kubicki, dyrektor ds. komunikacji LOT-u.
- Przepisy UE dotyczące systemu skuteczności działania służb żeglugi powietrznej zakładają możliwość rewizji lokalnych celów skuteczności działania. Jest to możliwe w sytuacji przekroczenia progów alarmowych w wyniku okoliczności, których nie można było przewidzieć na etapie opracowywania pierwotnego planu. Taka sytuacja miała miejsce w Polsce w latach 2015 i 2016, czego konsekwencją jest podniesienie opłaty - tłumaczy MIB.
Rząd jest przekonany, że zmiana nie doprowadzi do tego, że przewoźnicy zaczną omijać Polskę.
- Pomimo podwyższenia stawki opłaty nawigacyjnej trasowej będzie ona wciąż bardzo konkurencyjna na europejskim rynku lotniczym i znajdować się znacznie poniżej wartości średniej stawki opłaty trasowej w Europie. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa nie widzi zagrożenia związanego ze zmianą potoków ruchu lotniczego nad Polską, które byłyby podyktowane wysokością opłat nawigacyjnych - przekonuje resort.

Jak wynika z Raportu Pasazer.com, opłaty nawigacyjne to mniej niż 10 proc. kosztów zmiennych każdego lotu europejskiego. Po doliczeniu kosztów stałych - m.in. pensji załogi, rat leasingowych za samolot i amortyzacji - wartość ta spada zapewne do mniej niż 5 proc. Nadkładanie drogi w celu ominięcia drogiego kraju jest zatem nieopłacalne, bo koszty paliwa i emisji gazów cieplarnianych są znacznie bardziej istotną pozycją w wydatkach przewoźników. Trasę mogą zmienić jedynie te loty, gdzie modyfikacja nie wiąże się z wydłużeniem lotu.
Podobny, a nawet nieco wyższy wzrost opłat nastąpi od 1 stycznia w Bułgarii - wzrosną tam one 30,8 proc. do 29,67 euro. O 20,7 proc. stawki wzrosną za to w Turcji (do 28,05 euro), a o 11,2 proc. w Norwegii (do 46,86 euro). Największe obniżki cen zaplanowały: Malta (o 27,1 proc. do 18,86 euro), Grecja (o 16,9 proc. do 30,02 euro) i Niemcy (o 16,0 proc. do 69,43 euro).
grafiki Dominik Sipinski