B. ekonomista IATA: Będzie mniej linii państwowych
Rządy na całym świecie będą wycofywać się z udziałów w liniach lotniczych. Przewoźnicy za to będą coraz częściej zatrudniać pracowników poza krajami rodzimymi - ocenił były główny ekonomista IATA Peter Morris.
Według
Morrisa, wyzwania związane z udziałem sektora publicznego w
lotnictwie to jeden z najważniejszych trendów w branży.

.jpg)
Peter
Morris podczas konferencji APG World Connect w Monako, na której
jest reporter Pasazer.com, ocenił, że zwłaszcza w gospodarkach
rozwiniętych rządy zdają sobie sprawę, że państwowa własność
lub współwłasność linii lotniczych nie jest dla nikogo
korzystna. Prywatny biznes jest bardziej efektywny, a korzysta na tym
też państwo. Z czasem podobne zmiany - według Morrisa - mają
następować także w krajach rozwijających, choć tam poza
efektywnością biznesową dużą rolę odgrywają czynniki
polityczne.

Według
ekonomisty innym wyzwaniem związanym z sektorem publicznym są
też regulacje.
- Duży
biznes nigdy nie będzie lubiany przez rządy i chyba powinien
przestać próbować dać się lubić - powiedział Morris.
Według
niego regulacje w sektorze lotniczym są potrzebne - chociażby po
to, by zadbać o bezpieczeństwo operacji lotniczych. Jednak rządy
często wykraczają poza niezbędne minimum.
- Władze
nie wiedzą, czy mają działać w interesie narodowym, cokolwiek
miałoby to znaczyć, czy w interesie obywateli, co często może się
wykluczać. Do tego nie wiadomo, w interesie jakich klientów miałoby
działać państwo - biznesowych czy turystycznych? -
zastanawiał się Morris.
Jean-Christophe
Victor z Centrum Studiów Politycznych i Analizy
Kartograficznej dodał, że kolejnym wyzwaniem jest infrastruktura.
Według jego prognoz, do 2030 r. na budowę lotnisk na całym
świecie wydanych zostanie 1,3 bln dolarów. W tym samym czasie na
budowę dróg wyda się jednak 11,4 bln, a na inwestycje
związane z elektrycznością - aż 14,7 bln.
Postępująca
liberalizacja i odpaństwowienie rynku wpłyną też na rynek pracy.
Wraz ze znikaniem barier dla przepływu pracowników linie lotnicze
będą szukały pracowników na nowych rynkach. Według Morrisa
należy spodziewać się wzrostu liczby baz, w których zatrudnione
będą lokalne załogi. Tak robi już np. Norwegian, który zatrudnia
załogi w Tajlandii. Nie chodzi jednak tylko o koszt, ale także o
dostępność pracowników.
- W
tej chwili w liniach pracuje pokolenie z wyżu demograficznego.
Jeśli spojrzymy 10 lat w przód, zobaczymy, że wiele linii
lotniczych będzie miało problem z pozyskaniem odpowiedniej liczby
załóg i pilotów - przewidywał Morris.
.jpg)
Morris wyliczył
także inne trendy, które według niego będą miały duże
znaczenie w kolejnych latach. Wspomniał o zmianie struktury branży.
Według niego w branży wciąż mogłoby dojść do dalszej
konsolidacji - ma ona biznesowy sens, ale może być trudna ze
względu na ograniczenia regulacyjne. Zmiany prowadzą do tego, że
na rynku pozostaje gracze albo bardzo duzi, albo mali i elastyczni,
natomiast znikają średniacy.
- Ci
mali, słuchający klientów i szybko reagujący na ich potrzeby mają
przed sobą dużą przyszłość, o ile pozostaną tak samo
elastyczni jak są teraz - przekonywał Morris.
Według
niego coraz większą rolę w zarządzaniu liniami lotniczymi będzie
miała też wiedza.
- Mądrzy
menedżerowie będą dominować w branży. Bycie mądrym i inwestycje
np. w big data kosztują, ale ostatecznie to będzie
kluczem do sukcesu. Równocześnie jednak klienci też są coraz
mądrzejsi. Sami sprawdzają sobie rozkłady i ceny, a potem
wykorzystują tę wiedzę podczas rozmów z agentami sprzedaży -
podkreślił Morris.
Morris
zaznaczył także, że wielka rolę odgrywa technologia. Nikt nie
jest jednak w stanie trafnie przewidzieć kierunku jej rozwoju.
Bardzo ważne będą też zasoby naturalne - nie tylko ropa, ale też
zasoby środowiskowe.
- Rozwój
turystyki powoduje, że niszczą się zasoby środowiskowe w
popularnych miejscach. Technologia musi pomóc je zachować -
ocenił Morris.
Według
niego cena ropy naftowej nie jest już aż tak dużym problem. Linie
lotnicze - podkreślił ekonomista - zrestrukturyzowały się i
zaczęły notować zyski jeszcze w czasie, gdy paliwo było znacznie
droższe. Obecny spadek cen pomógł jedynie wywindować te zyski do
poziomów niewidzianych od kilku dekad.
fot.
Heathrow Airport, Fraport