Przemek Raniszewski: Lubię latać!

22 listopada 2008 21:05
78 komentarzy
Reklama
W Gościu Pasażera spotykaliśmy do tej pory osoby z branży lotniczej. Dziś gość nietypowy, ktoś kto lotnictwo cywilne zna od drugiej strony, czyli strony pasażera. W dodatku pasażera bardzo doświadczonego w lataniu.

Przemek Raniszewski ma zaledwie 20 lat, a już prawie 180 samodzielnych rejsów samolotem. Jest Polakiem, ale od 14 lat żyje z rodzicami w Hamburgu w Niemczech. Obecnie uczęszcza do klasy maturalnej w swoim rodzinnym mieście. I jego pasją jest lotnictwo cywilne. Od kilku lat Przemek codziennie czyta pasazer.com, a także jest bardzo aktywnym uczestnikiem forum portalu. Rozmawiamy z Przemkiem podczas III Zlotu forumowiczów portalu pasazer.com, jaki odbył się w dniach 14-16 listopada br. w Bristolu, o marzeniach sennych, które determinują przyszłość zawodową, o tym jak młody człowiek może samodzielnie wybierać się w każdy weekend w inne miejsce w Europie, a także o upodobaniach lotniczych Niemców i Polaków.

Pasazer.com: Jak się zaczęła przygoda z lataniem? Pamiętasz swój "pierwszy raz"?

Przemek Raniszewski: Wszystko zaczęło się w 1994 roku. Miałem wtedy 6 lat i leciałem z moimi rodzicami z Gdańska do Warszawy, a docelowo do Hamburga. Bardzo się cieszyłem na ten lot i już na tygodnie przed nim wyobrażałem sobie jak to jest nad chmurami. Może to troszkę zabawnie zabrzmi, ale to było tak silne dla mnie przeżycie, że w moich snach występowały fantazje na temat latania.

Pamiętam, że byłem niezwykle zdenerwowany i pobudzony, gdy ten szczególny dla mnie dzień w końcu nadszedł. Wszystko było dla mnie takie nowe i ciekawe: check-in, security, boarding. No i sam lot. Pamiętam do dziś dokładnie start. Przede wszystkim z powodu niezwykłego dla mnie wtedy hałasu, jaki zaczęły czynić śmigła na pełnych obrotach (był to ATR, czyli samolot turbośmigłowy). Siedziałem oczywiście przy oknie i wtedy tylko wyglądałem przez okno na zewnątrz. Obserwowałem, jak samolot odbił się od ziemi i wzbijał w powietrze, jak wszystkie domy i samochody stawały się maleńkie, aby w końcu zniknąć za chmurami. A później podziwiałem owe chmury i piękne słońce. I wszystko było tak, jak wyobrażałem sobie właśnie w moich snach. Ten piękny sen przerwało lądowanie, które mnie naprawdę przeraziło. Hamowaliśmy ostro i nagle. W zasadzie przyznam się szczerze, że do dziś ten moment lotu jest dla mnie najmniej przyjemny – zwyczajnie go nie lubię. Jednak po wylądowaniu wiedziałem, że złapałem już bakcyla, że to musi nastąpić jeszcze nie raz, że oderwę się od ziemi i nie mogłem doczekać się kolejnego lotu.

Fascynacja lotnictwem przyszła z czasem, ale z pewnością istotnym czynnikiem do jej rozwoju stanowił mój pierwszy samodzielny rejs, bez rodziców. Miałem wtedy już 15 lat. Pamiętam, że leciałem wtedy na Boże Narodzenie do dziadków z Hamburga do Gdańska. Nie miałem już żadnego opiekuna w podróży, gdyż moi rodzice uznali, że jestem na tyle duży, że sobie poradzę sam. I tak też było! Nie miałem żadnych problemów ze znalezieniem właściwego wejścia do samolotu, ani ze stawieniem się na czas pod bramkę. Jednak skrycie bałem się tak samemu lecieć. Powód był prosty, gdyż było to znowu dla mnie coś nowego. W końcu do tej pory latałem zawsze z rodzicami, a tu nagle samemu. Bardzo dobre doświadczenie z tej podróży zaowocowało jeszcze większym polubieniem latania i wtedy też zacząłem interesować się lotnictwem już tak na całkiem serio.

Co ciekawe, mój pierwszy samodzielny raz był w tym samym roku, w którym Polska weszła do Unii Europejskiej, a na polskim niebie zaczęły pojawiać się nowe linie lotnicze. Moim marzeniem było tanio latać do dziadków w Gdańsku, gdyż w owym czasie za bilet powrotny musiałem płacić najmniej 250 euro. Latanie było drogą przyjemnością. Na szczęście bardzo szybko potaniało, bo w Polsce rynek lotniczy zmienił się całkowicie.

Pasazer.com: To prawda. Rok 2004 to bardzo ważna data w Polsce. W tym roku powstał także portal pasazer.com. Jak na niego trafiłeś?

Przemek Raniszewski: Jak wspomniałem, zacząłem obserwować rynek lotniczy w Polsce, gdyż przekładało się to na moje własne potrzeby szybkiego kontaktu z rodziną i podróżami między Niemcami a Polską. Szukając informacji w sieci natknąłem się na portal. Spodobał mi się i stał moim codziennym źródłem informacji. Na początku przede wszystkim wyczekiwałem czegoś o tanich połączeniach lotniczych między moim regionem a Gdańskiem. Początkowo tylko czytałem to, co pojawiało się na stronie, potem także komentarze na forum, aż w końcu mnie to tak wciągnęło, że postanowiłem się zarejestrować i dzielić tę moją pasję z innymi.



Pasazer.com: Dzielić pasję, ale także swoje plany lotnicze. W twoim profilu widnieje już 178 rejsów. Jak na dwudziestolatka to całkiem sporo.

Przemek Raniszewski: Te 178 rejsów wpisanych do mojego profilu to tylko te, które odbyłem od mojego pierwszego samodzielnego rejsu. Od tego czasu bowiem prowadzę osobiste statystyki latania, zbieram bilety i karty pokładowe. W rzeczywistości leciałem już znacznie więcej jako dziecko, ale nie pamiętam ile razy to było do 2003 roku. A wracając do pytania… Tak, uważam, że to dużo. Po prostu lubię latać i odwiedzać różne zakątki świata. A samolot bardzo w tym pomaga. Z biegiem czasu stało się to takim moim hobby.

W tej chwili moim znajomi już nawet do mnie nie dzwonią na weekend, gdyż wiedzą, że będę gdzieś nad chmurami. Oczywiście nie w każdy weekend tak robię, ale po co ich tak do końca uświadamiać?

Pasazer.com: A co wynosisz osobiście z portalu pasazer.com? Sprawdziliśmy! Jesteś na forum bardzo aktywnym uczestnikiem od maja 2007 roku. Często tu wracasz. Masz już ponad 4700 wpisów na forum!

Przemek Raniszewski: Nie może być! To ja tak dużo już napisałem?! Może zabrzmi to zbyt sentymentalnie, ale portal jest dla mnie moją drugą rodziną. Tutaj mogę podyskutować o moich podróżach, dowiedzieć się co w „światku” lotniczym słychać, czy zwyczajnie dzielić moją pasję latania z mi podobnymi. Najbardziej podobają mi się zloty, na których można osobiście poznać tych wszystkich wariatów, z którymi się wcześniej tylko „widziało” poprzez sieć. A w dodatku na zlocie można z ludźmi spędzać miło czas. Ostatnio byłem już na moim trzecim zlocie i doczekać się nie mogę kolejnych.

Pasazer.com: Zanim na kolejny zlot, to pewnie jednak w planach bliższe kolejne okazje do odwiedzania owych wspomnianych wcześniej „zakątków”?

Przemek Raniszewski: Naturalnie! W grudniu lecę z koleżanką do Brukseli na całkiem luksusowy weekend. To taki mój własny prezent pod choinkę. Rok temu była Warszawa, a w tym roku właśnie Bruksela. Prezent polega na tym, że mamy tani lot i hotel pięciogwiazdkowy w bardzo promocyjnej cenie. Czyli bardzo przyjemnie z bardzo pożytecznym. A tak z innych planów, to na Boże Narodzenie lecę do dziadków na Mazury.

Pasazer.com: Jak na Mazury, to chyba własnym samolotem?

Przemek Raniszewski: Nie, nie! Aż na takie luksusy mnie nie stać. Polecę do Gdańska, skąd dalej już polskimi kolejami.

Pasazer.com: A właśnie, a na co Cię stać? Kto płaci za Twoje latanie?

Przemek Raniszewski: Ogólnie płacę sam. Po szkole pracuję i w ten sposób finansuję swoje wypady. Oczywiście nie są to jakieś wielkie zarobki, dlatego też cieszy mnie, że można kupić obecnie tak tanie bilety, o jakich jeszcze 10 lat nie śniło się nikomu. Ale od czasu do czasu dostaję jakiś bilet na urodziny lub święta. Rodzina doskonale wie, co sprawia mi największą frajdę. Pod ostatnią choinkę dostałem przykładowo bilet na wakacyjny wypad do Pekinu! Cieszyłem się wtedy jak świnka morska, której dosypano czegoś rozweselającego do jedzenia. Generalnie jednak najczęściej próbuję kupić bilet lotniczy jak najtaniej, aby mieć więcej pieniędzy na wydatki w miejscu, do którego się udaję.



Pasazer.com: Czy Twoje latanie polega tylko i wyłącznie na samym lataniu? Po co tyle latać?

Przemek Raniszewski: Jak już powiedziałem, po prostu lubię latać. Inni grają w tenisa, a ja latam. W zasadzie mam wolne tylko weekendy na realizowanie tej pasji. Samolotem mogę szybko i często tanio odkryć nowe miejsca wykorzystując tylko dwa-trzy dni. Po takim weekendowym wypadzie mam też dużo do opowiadania w gronie rodziny i przyjaciół. A gaduła ze mnie okropny! Zresztą bardzo mnie cieszy, jak ktoś mnie pyta, gdzie byłem w ostatni weekend lub ferie. Takie pytanie wyzwala we mnie tylko wielką ochotę na snucie opowieści. Ale jeszcze bardziej mnie cieszy, jak ta sama osoba zapyta mnie, czy może mi towarzyszyć podczas jednej z kolejnych wypraw!

Pasazer.com: Które miejsca zrobiły na Tobie największe wrażenie? Które miejsca lubisz najbardziej?

Przemek Raniszewski: Zdecydowanie Chiny! Pekin i X'ian, bo te miejsca udało mi się jak do tej pory zobaczyć, to zupełnie inne miejsca niż Europa; inna kultura i inna architektura. I zwyczajnie do tego fajna atmosfera. W Europe natomiast najbardziej lubię Włochy. Z miejsc, które tam widziałem, największe wrażenie zrobiło na mnie Alghero na Sardynii za ciekawą starówkę i zwyczajnie za piękno. Zresztą Sardynia jest śliczna - tyle intrygującej roślinności i pięknych plaż. Natomiast najpiękniejszym dla mnie miastem na świecie jest Rzym. Żadne nie ma tylu zabytków i cudownej atmosfery.

Pasazer.com: A jak to wygląda? Jak można teraz tanio latać?

Przemek Raniszewski: Przede wszystkim jeśli podróżuję liniami, które pobierają opłaty za nadawanie bagażu, to go nie nadaję, tylko lecę z podręcznym. Na weekend zdecydowanie dozwolone 10kg wystarcza. Jeśli linia pobiera opłatę za odprawę na lotnisku, to ja się odprawiam w domu na komputerze i drukuję sobie kartę pokładową. Innymi słowy nie daję przewoźnikom zarabiać na wszelkich fakultatywnych dodatkach. Jeśli kupuję bilet w Ryanair za 0,01 euro, to nie daję mu zarobić kolejnych 5 euro za odprawę czy 10 euro za nadawanie bagażu. Oczywiście dochodzą do tego koszty dotarcia na lotnisko. W zamian za taniutki bilet niejednokrotnie muszę nadłożyć drogi dojazdu na lotnisko, co oczywiście też ma swój koszt. Lubię jednak poznawać także mniejsze miejscowości, które mają swój urok, a niejednokrotnie wydają się ciekawsze od przewodnikowych molochów. Przykładowo często latam z Bremy lub Lubeki, zamiast z Hamburga, bo stamtąd latają tanie linie. Przy okazji zwiedzam oba miasta, które są bardzo atrakcyjne dla oka.

Podróżuję także liniami tradycyjnymi, w których za bilet płaci się już więcej, jednak zawsze próbuje uzyskać promocyjną cenę. Takie linie wybieram wtedy, gdy nie mam innego wyboru lub gdy podróż wychodzi taniej. I nie mam na myśli tylko samej ceny biletu, ale także koszty bagażu lub dojazdu na lotniska.

Pasazer.com: Z tego co mówisz to aż dziwne, że w planach masz tylko cztery rejsy w najbliższym miesiącu. Coś jeszcze przed nami zataiłeś?

Przemek Raniszewski: Masz mnie! Oprócz wspomnianej już Brukseli na luksusowo i wizyty w Polsce, lecę pod koniec listopada do Hahn odwiedzić kolegę w Moguncji. Tu znowu jestem wierny moim zasadom – bilet z Lubeki do Hahn wynosi mnie taniej niż z Hamburga do Frankfurtu, nawet jak wliczę koszty dojazdów na lotniska. A bagażu nadawanego brać przecież na taką wizytę nie muszę.



Pasazer.com: A plany na najbliższy rok? Jesteś w klasie maturalnej, zatem na miejscu jest pytanie o przyszłość.

Przemek Raniszewski: Z planów lotniczych, to już jest problem! Mam ich tak dużo, że już zaczyna brakować mi wolnego czasu, abym poleciał we wszystkie miejsca, w które bym chciał. Z pewnością lecę już do Bazylei, Zweibrücken, Rzymu, Madrytu, Lizbony, Porto, Krakowa, Wiednia, Norymbergi i Helsinek. Z pewnością, gdyż mam już kupione bilety, bądź są to cele wyznaczone na 100%. Chcę także odwiedzić ponownie Chiny i Nowy Jork – miejsca, które szczególnie polubiłem.

W lutym zaś będę pisał maturę! A po niej ważne decyzje do podjęcia dotyczące mojej przyszłości. Bardzo bym chciał studiować turystykę lub zarządzanie turystyczne, a widzę siebie pracującego w branży lotniczej jako aviation manager. Jest to moje marzenie. Kolejne, ale jak się bardzo chce, to marzenia się spełniają. Jednak do końca nie jestem pewien, czy będę chciał zacząć studia od razu w 2009 roku, czy też nie popracować choćby rok w jednej z linii lotniczych jako personel pokładowy?

Pasazer.com: Masz już na to niezłe zadatki. Ostatnio organizowałeś podróż maturalną dla swojej klasy do Barcelony.

Przemek Raniszewski: Tak, to prawda. W niemieckim systemie oświaty każdy maturzysta musi wykonać jakiś własny projekt. Ja wybrałem organizację podróży dla mojej klasy, co wiąże się z planami na przyszłość. Musiałem zatroszczyć się o wszystko: bilety lotnicze, hotel, transfery lotniskowe, itd. I wszystko dla grupy 20 osób. Realnych osób, gdyż w październiku wszyscy polecieliśmy do Katalonii i świetnie się bawiliśmy!

Pasazer.com: Z pewnością Twoja w tym zasługa. Mieszkasz w Niemczech, ale masz bardzo dobre rozeznanie w polskim rynku lotniczym. Czym różnią się te dwa kraje pod względem rynku pasażerskiego? A może niczym się już nie różnią?

Przemek Raniszewski: Moim zdaniem różnice są jeszcze bardzo duże. Niemiecki rynek liczy głównie na pasażerów, którzy latają turystycznie. Bardzo popularne w Niemczech są kierunki południowe. Niemcy raczej latają liniami sieciowymi, tradycyjnymi, do których poza oczywistą Lufthansą, zaliczam także Air Berlin ze względu na coraz bardziej zbliżony do linii sieciowej model. A latają nimi, gdyż ten kraj ma niezwykle silnie rozbudowaną sieć tego typu połączeń. Jednak rynek tanich połączeń się rozwija, a Niemcy należą do narodów oszczędnych. Pierwsze tanie loty wewnątrz kraju (mam na myśli Ryanair) cieszą się bardzo dużym powodzeniem, gdyż do tej pory było bardzo mało możliwości taniego podróżowania po Niemczech. Osobiście liczę na więcej tego typu tras.

Natomiast polski rynek zawojowany został przez pasażerów tanich linii. To oczywiście nie jest złe. Polacy uczą się dopiero latania, bowiem nie każdy wie, że można tanio polecieć na weekend w jakieś ciekawe miejsce. Obecnie Polacy głównie latają za pracą, ale już zaczyna być zauważalne, że chcą także latać turystycznie. Obserwujemy w tym roku pewien symptomatyczny odzew ze strony przewoźników operujących z Polski na tę socjologiczną zmianę. Moim zdaniem linie mogą śmiało otwierać więcej tras z Polski na południe Europy.

Pasazer.com: Rozpoczęliśmy wywiad od marzeń z dzieciństwa. Jakie jest Twoje największe marzenie człowieka wkraczającego w dorosłość? Marzenie związane oczywiście z lotnictwem…

Przemek Raniszewski: Polecieć pierwszą klasą. Już zbieram mile w programie Miles&More, aby pewnego dnia wymienić je na ten mój wymarzony rejs. Rejs na drugi kraniec Ziemi…


Rozmawiał: Marcin Jędrzejczak
Foto: Przemek Raniszewski
[wywiad autoryzowany]

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
hamburg 2008-12-07 12:52   
hamburg - Profil hamburg
mpawelec: Aha, dziekuje za rade. ;-)
mpawelec 2008-12-07 12:50   
mpawelec - Profil mpawelec
no ale musisz rezerwowac z duzym wyprzedzeniem, szczegolnie jeśli chodzi o SQ, bo oni to chyba tylko jedno miejsce w pierwszej klasie udostepniaja za mile.
hamburg 2008-12-07 12:48   
hamburg - Profil hamburg
mpawelec: Dzeiki....czyli bede mogl porownac ;-)
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy