III Zlot za nami: Tak to było w Bristolu
Na miejsce przywiozły nas samoloty różnych przewoźników, a przylatywaliśmy z Krakowa (Grupa Stenusiowej Podusi), Katowic (Grupa Hanysów), Gdańska, Hamburga, Dublina (Grupa Dublińskich Tygrysów), a nawet z Malty. Na zdjęciu ekipa krakowska, czyli (od lewej) Ania (aynis), Mirek (miras), Adam (pasazer) i Marcin (stenus). Najzabawniejsze było to, że nikt z tej grupy nie jest z Krakowa.
Na miejscu czekała na nas silna grupa organizacyjna, czyli Tomek (4tech), inicjator główny organizator III Zlotu, i jego Kasia zamieszkujący na co dzień w miejscowości o nazwie wbrew regułom języka angielskiego i zdrowego rozsądku brzmiącej Bridgwater (a nie Bridgewater, jakby się nam zdawało); w każdym razie niedaleko Bristolu,
Sebastian (trav) i jego żona Ania, którzy jako jedyni byli miejscowi,
Jacek (jsg) z Basingstoke, który zebrał wszystkich przylatujących na londyńskie Stansted, czyli Grupę Londyńskich Lądowców
oraz Michał (mimis), który przyjechał z walijskiego Cardiff. Zlatywaliśmy się praktycznie przez cały piątek. Po zrobieniu niezbędnych zakupów, nasza ekipa miejscowa zabrała nas w końcu na jedną z plaż przylegających do Kanału Bristolskiego, gdzieś niedaleko Weston-super-Mare. W zasadzie nikt nie wiedział, gdzie tak naprawdę jesteśmy. W każdym bądź razie znaleziona naprędce wiata stała się miejscem naszego barbecue (w rzędzie u góry od lewej: Jurek - cezary, Piotr - pitterek, stenus, aynis, jsg i Irek - irton; w grupie niżej po lewej: Adam - gufi_gda, Tomek - gregory i trav; w grupie niżej po prawej: pasazer, miras i żona trava).
Szybkie przygotowania sprzętu do grilla (jsg i 4tech mieli przy tym wiele zabawy),
a kucharz w osobie stenusa też już gotowy, więc na efekty nie trzeba było czekać zbyt długo. W tle aynis zajada się już owymi efektami.
Zebrani dzielnie czekali na pieczone kąski mimo otaczających ciemności, mżawki i dmącego wiatru od morza. Nie ma to jak barbecue na Wyspach Brytyjskich w listopadzie! W oczekiwaniu zwarci i gotowi aynis, żona trava, trav, pasazer i pitterek.
I tak wszyscy na ową kulminację zlotu nie zdążyli, gdyż Piotrek (gral), Marek (marqoos_pl) i Marcin (emes) z grupy Dublińskich Tygrysów zostali przywiezieni z lotniska, gdy grill już ostygł, a nasza gromada miała zdecydowanie dosyć wieczornej listopadowej aury. Wręczywszy zatem pozostałości zabawy nowo przybyłym, udaliśmy się wszyscy kolumną pięciu samochodów na lotnisko po odbiór ostatniego uczestnika, czyli Przemka z Hamburga (hamburg). Pożegnaliśmy jednak wtedy już pasazera, który o 6 rano odlatywał już z Bristolu do Polski. Po powrocie do miasta, w jednym z pokojów hotelowych do późnych godzin nocnych trwały „nocne Polaków rozmowy” o lotnictwie i nie tylko (na zdjęciu hamburg, aynis i Darek - ddarek słuchają jsg).
Dzień zakończył się miłym akcentem, gdyż gral otrzymał prezenty z okazji przypadających tego dnia swoich urodzin (na zdjęciu gregory, gral i miras).
Dzień drugi rozpoczął się zaś o 9 rano, co dla wielu było jeszcze dosyć wczesną porą. Gospodarze zabrali nas wszystkich na Clifton Suspension Bridge – wiszący most będący symbolem Bristolu. Most także o tyle ważny dla wielbicieli lotnictwa cywilnego, że 26 listopada 2003 roku w ostatnim swym locie samolot Concorde przeleciał nad mostem przed wylądowaniu na lotnisku Filton – ten symboliczny moment miał upamiętnić rolę Bristolu w brytyjskim postępie technicznym.
Po drodze oczywiście nie obyło się bez burzliwych dyskusji o … samolotach (od lewej maszerują: żona 4techa, 4tech, cezary i gufi_gda).
Po drodze troszkę się szukaliśmy nawzajem, ale mimo nadal panującej deszczowej aury byliśmy wesoło nastawieni.
Przynajmniej na tyle, aby poznać tajemnice mostu i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie grupowe. Stoją od lewej: marqoos_pl, gral, jsg, irton, hamburg, pitterek, ddarek, miras, mimis, 4tech, gufi_gda, gregory, aynis i cezary, a kucają od lewej: emes, stenus i trav.
Niektórzy, jak marqoos_pl i miras, eksplorowali pobliską jaskinię prowadzącą na taras z widokiem na most.
W ostatniej chwili wpadliśmy na pomysł odwiedzenia pobliskiej fabryki Airbusa w Filton, gdzie znajduje się jeden z egzemplarzy samolotu naddźwiękowego Concorde (na zdjęciu hamburg, emes, gregory, irton, mimis i ddarek w oczekiwaniu na wejście).
Niestety okazało się, że sie ewidentnie spóźniliśmy na ostatnią godzinę, kiedy wpuszczano zwiedzające grupy (stenus i jsg wyrażają swoje przygnębienie).
Nie zrażeni jednak porażką kontynuowaliśmy rozmowy w jesiennej aurze Bristolu (irton, trav, aynis, stenus i ddarek).
Po czym większość udała się na kontynuowanie spotkania w jednym z miejscowych pubów (na zdjęciu: aynis zadumana nad funkcjonowaniem napędu odrzutowego), podczas gdy trav z żoną, stenus i hamburg pojechali przygotować obiad z pozostałości z grillowego wieczoru (czyli jak to mówią na Wyspach: leftovers).
Tyle jedzenia nakupowaliśmy dnia poprzedniego, że w gościnie u travów wyszła prawdziwa uczta! Menu było niezwykle międzynarodowe. Na stół podano zupę będącą wariacją stenusa na temat ukraińskiej solianki, smażone plastry wołowiny, grillowanego kurczaka w ziołach oraz polską białą kiełbasę smażoną w tłuszczu. Pałaszują (od lewej) mimis, miras, gral, hamburg i fragment gufi_gda.
Najedzeni, zadowoleni i uśmiechnięci pożegnaliśmy się wszyscy po zapadnięciu zmroku nad Bristolem. W ten sposób zakończył się nasz III Zlot.
Dziękujemy serdecznie wszystkim, którzy przyczynili się do jego sukcesu! Czyli w zasadzie nam wszystkim uczestnikom, gdyż bez nas takich spotkań by nie było. Główny cel osiągnęliśmy. Przylecieli ci, którzy się już znają z poprzednich zlotów, ale pojawiła się duża grupa nowych twarzy poznanych na żywo. A było nas w sumie 20 osób. Do zobaczenia 20-22 marca 2009 roku na IV Zlocie w Porto!
Tekst: Marcin Jędrzejczak (stenus)
Foto: Piotr Gralak (gral), Jerzy Januszkiewicz (cezary), Marek Masłowiec (marqoos_pl), Michał Rokicki (mimis), Marcin Staniszewski (emes), Anna Żuchlińska (aynis)