Krakowskie lotnisko myśli o giełdzie
W ciągu roku spółka zarządzająca w Krakowie może zadebiutować na warszawskiej giełdzie. Pozyskane z emisji nowych akcji pieniądze posłużyłyby do budowy biurowców przy porcie lotniczym.
Reklama
Jak zapowiedział w rozmowie z PAP Jan Pamuła, prezes Kraków Airport, decyzja o wejściu na giełdę zależy od zgody właścicieli. Koncepcja takiej formy pozyskania kapitału została im już przedstawiona.
Krakowskie lotnisko mogłoby wprowadzić na giełdę zupełnie nowe akcje o wartości 25-30 proc. kapitału zakładowego spółki. Wynosi on nieco ponad 100 mln zł, chociaż według raportu EY wycena spółki sięga nawet miliarda złotych. Dlatego trudno ocenić, ile lotnisko pozyskałoby z giełdy.
Debiut rozwodniłby akcjonariat, ale prawdopodobnie nie doprowadziłby do utraty większości akcji przez PPL. Państwowe przedsiębiorstwo posiada obecnie ponad 76 proc. akcji, więc po emisji miałoby nadal zapewne nieco ponad 50 proc. lub nieznacznie poniżej - zakładając, że PPL nie objąłby żadnych akcji z planowanej emisji. Jak wynika z informacji Pasazer.com, PPL traktuje lotnisko w Krakowie jako jedno z kluczowych aktywów i nie zamierza tracić w nim wpływów.
Przychód ze sprzedaży akcji na giełdzie posłużyłby do budowy Airport City, czyli miasteczka biurowców przy lotnisku. To, jak tłumaczy Pamuła, pozwoliłoby na dywersyfikację przychodów spółki.
Jeśli dojdzie do debiutu, krakowskie lotnisko byłoby pierwszym polskim częściowo sprywatyzowanym portem lotniczym i jedynym notowanym na giełdzie.
Najbardziej pilna potrzeba inwestycyjna lotniska to gruntowny remont istniejącego pasa startowego lub, co bardziej prawdopodobne, budowa nowego.