Możliwe utrudnienia w Czechach. Strajk załóg
Załogi pokładowe Czech Airlines rozpoczęły dziś (26.8) trzydniowy strajk. Związkowcy domagają się podwyżek po cięciach płac w lutym, które sięgnęły nawet 40 proc. Linia odpowiada, że po raz pierwszy od dawna jest rentowna i nie może odwrócić restrukturyzacji.
Reklama
Strajk oznacza możliwe utrudnienia dla pasażerów. Czech Airlines obiecują jednak, że przy pełnym wsparciu udziałowców (Korean Air, Travel Service, państwa czeskiego i czeskiego państwowego ubezpieczyciela) zrobi wszystko, co w jego mocy, by zapewnić normalny rozkład lotów. Jak na razie żadne loty nie zostały odwołane z powodu strajku.
Po decyzji o ogłoszeniu trzydniowego strajku przewoźnik wydał oświadczenie, w którym tłumaczy, dlaczego nie zgadza się na przywrócenie pensji.
- Związek Zawodowy Załóg Pokładowych (OOPL) nie chce uczestniczyć w procesie zmian w Czech Airlines, mimo że pierwsze pozytywne zmiany ekonomiczne są już obserwowalne. W pierwszym półroczu, po raz pierwszy od dawna, linia zanotowała zysk (13 mln koron czeskich) - tłumaczy w oświadczeniu Daniel Sabik, rzecznik prasowy czeskiej linii.
Przewoźnik wylicza, że zwykli członkowie personelu pokładowego zarabiają miesięcznie średnio 32,3 tys. koron (ok. 5 tys. zł), a szefowie pokładów - 39,5 tys. koron. Wszystkim stewardom i stewardessom przysługuje dodatkowo 9 tys. koron diet miesięcznie. Czech Airlines są gotowe zaoferować podwyżki maksymalnie o 14 proc. dla szeregowych pracowników i 9 proc. dla szefów pokładów.
- Zarząd Czech Airlines zdaje sobie sprawę ze specyfiki i wymagającego charakteru pracy załóg pokładowych. Docenia to, ale jest ograniczony tym, że na koniec roku spółka musi wypracować zysk, bo nie może sobie pozwolić na kolejny rok straty - tłumaczy Sabik.
Przedstawiciel linii dodaje jeszcze, że w ocenie spółki strajk jest nielegalny, gdyż za jego przeprowadzeniem nie zagłosowała większość personelu. Czech Airlines zapowiedziały, że będą domagały się w sądzie odszkodowania. Przedstawiciele związku odrzucają te oskarżenia.