Poszukiwania MH370 mogą się wkrótce skończyć
Pomimo braku jakiegokolwiek śladu zaginionego niemal rok temu boeinga 777-200 linii Malaysia Airlines, jego poszukiwania mogą się wkrótce zakończyć. Władze krajów zaangażowanych w szukanie MH370 przyznają, że w pewnym momencie trzeba będzie zrezygnować.
Reklama
Boeing 777-200 Malaysia Airlines o znakach rejestracyjnych 9M-MRO zaginął 4 marca 2014 r. w trakcie lotu z Kuala Lumpur do Pekinu. Skąpe dane satelitarne wskazują, że samolot wykonał skręt na zachód, a następnie na południe. Sygnał urywa się nad wodami południowego Oceanu Indyjskiego.
Pomimo trwającej od niemal roku intensywnej akcji poszukiwawczej, nie udało się zlokalizować ani rejestratorów lotu, ani jakichkolwiek szczątków samolotu. Wciąż nie wiadomo, co mogło się z nim stać, choć władze Malezji w styczniu oficjalnie uznały, że nastąpiła jego katastrofa. To oświadczenie ma jednak na celu umożliwienie wypłat odszkodowań, a nie zamknięcie poszukiwań.
Obecnie wyspecjalizowana holenderska firma prowadzi poszukiwania za pomocą skanującego dno sprzętu sonarowego. Poszukiwania utrudnia dużą głębokość oceanu, odległość od stałego lądu, ale przede wszystkim brak precyzyjnej informacji, gdzie można spodziewać się wraku. Ta faza akcji poszukiwawczej zakończy się w maju.
Do tej pory wszystkie uczestniczące w poszukiwaniach kraje deklarowały, że będą one trwać do skutku.
Inną opinię przedstawił jednak niedawno Warren Truss, wicepremier Australii, która prowadzi akcję poszukiwawczą. Według niego poszukiwania nie mogą trwać w nieskończoność i trwają już rozmowy o ich zakończeniu.
Truss zaznaczył, że jeśli do maja nie uda się znaleźć jakiegokolwiek sygnału wskazującego na lokalizację wraku MH370, trzeba będzie podjąć decyzję o końcu akcji.
Tylko ostatnia faza poszukiwań kosztowała już Australię i Malezję ponad 40 mln dolarów.