Nie będzie 'Wyspy Borisa' w Londynie
Nie powstanie nowe lotnisko dla Londynu ulokowane na wyspie w ujściu Tamizy. Propozycję forsowaną przez burmistrza stolicy Wielkiej Brytanii odrzuciła rządowa komisja.
Reklama
Komisja Lotniskowa, która ma wybrać rozwiązanie problemu braku przepustowości lotnisk w rejonie Londynu, uznała budowę nowego lotniska na wyspie za zbyt kosztowną. Taki pomysł wspierał Boris Johnson, konserwatywny burmistrz tego miasta. Z tego powodu koncepcję nazywano "Wyspą Borisa".
Budowa lotniska kosztowałaby 112 mld funtów - pięciokrotnie więcej niż inne możliwości.
- Uważamy, że to zbyt ryzykowne. Logistyczne wyzwania przeniesienia lotniska 70 mil na drugą stronę Londynu są po prostu ogromne - powiedział BBC sir Howard Davies, szef Komisji Lotniskowej.
Komisja dopiero w przyszłym roku zadecyduje, czy korzystniejszym rozwiązaniem jest budowa trzeciej drogi startowej na lotnisku Heathrow, czy drugiej w Gatwick.
Lotniska w Londynie potrzebują dodatkowych inwestycji w infrastrukturę, bo są bliskie wykorzystania całej dostępnej przepustowości. Heathrow wykorzystuje już 98 proc. możliwości.
Komisja sir Howarda Daviesa już wcześniej odrzuciła możliwość koncentracji na rozbudowie lotniska Stansted. Obecnie w grę wchodzą dwa warianty budowy nowych pasów startowych w Heathrow oraz budowa południowej drogi startowej w Gatwick. Przeciwko rozbudowie istniejących lotnisk, zwłaszcza Heathrow położonego blisko gęsto zamieszkanych przedmieść Londynu, protestują mieszkańcy oraz władze miasta.
Boris Johnson, który w przyszłym roku chce startować w wyborach parlamentarnych, zapowiedział, że nie zrezygnuje z walki o budowę lotniska w ujściu Tamizy. To może oznaczać wydłużenie procesu decyzyjnego. Johnson zamierza walczyć o mandat posła w okręgu w zachodnim Londynie, w rejonie najbardziej narażonym na hałas z Heathrow.