Norwegian prosi o pomoc Komisję Europejską
Norwegian Air International, oddział norweskiej linii zarejestrowany w Dublinie i odpowiedzialny za loty transatlantyckie, prosi Brukselę o pomoc w uzyskaniu zgody strony amerykańskiej.
Reklama
Utworzona przez Norwegiana specjalnie w celu obsługi lotów transatlantyckich spółka NAI boryka się z długotrwałym procesem uzyskiwania zgody na te loty od amerykańskiego regulatora. Ponieważ linia nie może sama przekonać urzędu, poprosiła o pomoc Komisję Europejską.
NAI informuje, że amerykański Departament Transportu rozważa, czy wydać zgodę już od pół roku. To wyjątkowo długi czas.
Przeciwko zgodzie dla NAI wypowiadają się amerykańscy przewoźnicy, którzy obawiają się konkurencji. Norweski przewoźnik, dzięki zarejestrowaniu spółki-córki w Dublinie, może ominąć ostre norweskie regulacje dotyczące pracowników i zatrudniać zgodnie z irlandzkim, znacznie łagodniejszym prawem. Organizacje przeciwne NAI, m.in. Air Line Pilots' Association, przekonują, że zgoda dla tej spółki ustanowi precedens i zachęci inne linie do latania pod "wygodną banderą", tak jak jest w transporcie morskim.
Również pracownicy europejskich linii nie zgadzają się na taki model działalności, jaki wdraża NAI.
NAI przekonuje jednak, że zgodnie z umową o wolnym niebie między Stanami Zjednoczonymi a Europą, warunki zatrudnienia nie mogą być podstawą do odmowy zgody na świadczenie lotów transatlantyckich.
Przewoźnik już w lipcu rozpoczął loty z Londynu-Gatwick do Stanów Zjednoczonych, jednak na razie są one świadczone przez norweski oddział spółki. Jak podkreśla ALPA, dzięki zatrudnianiu pilotów z Tajlandii poprzez agencję z Singapuru, NAI miałby znacznie niższe koszty niż główna część Norwegiana, zatrudniająca pilotów według norweskiego prawa.
Komisja Europejska już wcześniej wypowiadała się, że tak długa procedura wydawania zgody przez Departament Transportu może naruszać prawa norweskiej linii i apelowała o jej przyspieszenie. Norwegian analizował też możliwość przejęcia innej linii, by skorzystać z już wydanego zezwolenia Departamentu Transportu.
fot. Dominik Sipinski