Iskry z silnika samolotu
Reklama
Podczas lądowania samolotu (HA-LPE) taniej linii lotniczej Wizz Air z z Malmo do Warszawy o godzinie 16:17 w jednym z silników pojawiły się ponad metrowej długości iskry. Przewoźnik twierdzi, że to tylko dym.
- Przy lądowaniu na lotnisku Okęcie już po przyziemieniu w silniku samolotu pojawiły się metrowe iskry. Dyżurny portu zarządził ewakuację pasażerów - powiedział portalowi Pasazer.com rzecznik portu lotniczego Artur Burak.
Nie było konieczności gaszenia pożaru, straż pożarna jedynie asystowała całej akcji.
-Dym wydobywał się z okolic silnika podczas lądowania kiedy wszystkie systemy komputerowe były w 100% sprawne - informuje w rozmowie z Pasazer.com Natasa Kazmer rzecznik prasowy Wizz Air.
Ewakuacja pasażerów z Airbusa A-320 rozpoczęła się o 16:40 i trwała trzy minuty. Nie było konieczności używania wyjść ewakuacyjnych, pasażerowie opuścili bezpiecznie samolot przy pomocy zwykłych schodów i przetransportowani zostali do hali przylotów, gdzie czekali na bagaże. Dyżurny portu nie zezwolił na rozładunek bagaży ze względów bezpieczeństwa.
Na miejsce przybył mechanik, który sprawdził uszkodzenia silnika. Nie stwierdził żadnej awarii i samolot wystartował w kolejny rejs do Londynu z ponad półtoragodzinnym opóźnieniem.
- Została wykonana inspekcja samolotu przez specjalistów, zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz, i nie znaleziono żadnych usterek. Odpalili oni ponownie silnik i nie wydobywał się z niego żaden dym. Test powiódł się w 100% a także komputer w kokpicie nie wykazywał żadnych usterek, więc samolot był gotowy do lotu - dodaje Kazmer.
Przyczyny awarii będzie ustalała Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
- Powodem zaistniałej sytuacji mogło być to, że olej z hamulców (zawsze go tam trochę jest) wywołał dym podczas zatrzymywania. Hamulce z kolei są bardzo blisko silnika, więc mogło to wyglądać tak, jakby dym wydobywał się z silnika. Coś również mogło się dostać do silnika podczas lądowania i wywołało dym, ale całkowicie znikło i nie pozostawiło żadnych śladów - mówi Kazmer.
Mateusz Lepczak, Paweł Cybulak
tłumaczenie: Sebastian Struk
- Przy lądowaniu na lotnisku Okęcie już po przyziemieniu w silniku samolotu pojawiły się metrowe iskry. Dyżurny portu zarządził ewakuację pasażerów - powiedział portalowi Pasazer.com rzecznik portu lotniczego Artur Burak.
Nie było konieczności gaszenia pożaru, straż pożarna jedynie asystowała całej akcji.
-Dym wydobywał się z okolic silnika podczas lądowania kiedy wszystkie systemy komputerowe były w 100% sprawne - informuje w rozmowie z Pasazer.com Natasa Kazmer rzecznik prasowy Wizz Air.
Ewakuacja pasażerów z Airbusa A-320 rozpoczęła się o 16:40 i trwała trzy minuty. Nie było konieczności używania wyjść ewakuacyjnych, pasażerowie opuścili bezpiecznie samolot przy pomocy zwykłych schodów i przetransportowani zostali do hali przylotów, gdzie czekali na bagaże. Dyżurny portu nie zezwolił na rozładunek bagaży ze względów bezpieczeństwa.
Na miejsce przybył mechanik, który sprawdził uszkodzenia silnika. Nie stwierdził żadnej awarii i samolot wystartował w kolejny rejs do Londynu z ponad półtoragodzinnym opóźnieniem.
- Została wykonana inspekcja samolotu przez specjalistów, zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz, i nie znaleziono żadnych usterek. Odpalili oni ponownie silnik i nie wydobywał się z niego żaden dym. Test powiódł się w 100% a także komputer w kokpicie nie wykazywał żadnych usterek, więc samolot był gotowy do lotu - dodaje Kazmer.
Przyczyny awarii będzie ustalała Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
- Powodem zaistniałej sytuacji mogło być to, że olej z hamulców (zawsze go tam trochę jest) wywołał dym podczas zatrzymywania. Hamulce z kolei są bardzo blisko silnika, więc mogło to wyglądać tak, jakby dym wydobywał się z silnika. Coś również mogło się dostać do silnika podczas lądowania i wywołało dym, ale całkowicie znikło i nie pozostawiło żadnych śladów - mówi Kazmer.
Mateusz Lepczak, Paweł Cybulak
tłumaczenie: Sebastian Struk