Piorun, kaczka czy ogon?
Reklama
- Zmieniono godzinę mojego rejsu, dzień przed wylotem. Od trzech dni samoloty Wizz Air odlatują z Katowic z dużym opóźnieniem - alarmują czytelnicy
Pasazer.com.
Mediolan - opóźnienie 9 h, Sztokholm - opóźnienie 5 h 40 min, Dortmund - opóźnienie 1 h 20 min...
Od środy (1.11) występują poważne opóźnienia w siatce Wizz Air z lotniska w Katowicach. Opóźnienia sięgają nawet 9 godzin.
- Jeden z samolotów jest niesprawny, od trzech dni występują zmiany rozkładu. Przewoźnik dzień wcześniej informuje pasażerów o zmianach - usłyszeliśmy w informacji lotniskowej katowickiego lotniska.
To już kolejny przypadek problemów Wizz Air ze swoją flotą.
- Piorun uderzył w jeden z naszych samolotów. Maszyna została wycofana z działań operacyjnych, poddana oględzinom i naprawie - informowała nas 13 października Natasa Kázmér, dyrektor Komunikacji i Public Affairs w Wizz Air.
Linia wyleasingowała maszynę zastępczą od Air Adriatic. Pisaliśmy o tym w materiale "MD-82 w Wizz Air".
Jak się jednak później okazało przyczyna była całkiem inna. 1 października jeden z samolotów Wizz Air (HA-LPB) lecący z Warszawy do Londynu (lot W6 409) zahaczył ogonem o pas startowy podczas lądowania na lotnisku w Luton. Samolot został wyłączony z działań operacjnych na okres 17 dni. Oprócz wyleasingowanego zastępczego samolotu MD-82, przewoźnik włączył także do obsługi swoich lotów samolot Boeing 737 (HA-LKB) wynajęty od węgierskiej firmy czaterowej Travel Service Hungary.
- Dochodzenie nie zostało jeszcze zamknięte, więc nie jestem w stanie podzielić się ostatecznymi wynikami. Po pierwsze, pasażerowie lotu W6 409 nie byli zagrożeni nawet w najmniejszym stopniu. Zawadzenie ogonem to typowy wypadek przy lądowaniu samolotów wąskokadłubowych tej długości ponieważ odległość od ogona do powierzchni pasa można liczyć w centrymetrach. Dlatego niektóre z nich posiadają płozy ogonowe. Takie wypadki determinowane są kilkoma czynnikami, jak to było także i w tym przypadku, a istota i waga tych czynników będzie oceniona w raporcie końcowym. Znaczący, zmienny wiatr oraz mokra nawierzchnia pasa mogą zostać uznane jako czynniki, które miały wpływ na ten incydent. Samolot jest już sprawny i gotowy do dalszych lotów - przekonuje Kazmer w nadesłanym (30.11) komunikacie.
- Zahaczenie czy też "przytarcie" fragmentem kadłuba o pas startowy jest traktowane jako incydent w ruchu powietrznym, tak samo jak na przykład pęknięcie opony w czasie ladowania. Każdy tego typu incydent stwarza pewne niebezpieczeństwo dla pasażerów. Nie możemy do końca przewidzieć, czy na skutek uszkodzenia kadłuba nie dojdzie do wycieku, zapłonu lub nie zostaną uszkodzone systemy sterowania samolotem. Tego typu przypadki zawsze wyjaśniane są przez specjalne komisje. Do czasu opublikowania takiego raportu nie jesteśmy dokładnie w stanie określić w jakim stopniu pasażerowie byli narażeni na niebezpieczeństwo. Jednak argumenty, iż pasażerowie nie byli zagrożeni nawet w najmniejszym stopniu nie są do końca prawdą - wyjaśnia z rozmowie z Pasazer.com pracownik działu operacyjnego jednego z przewoźników - pragnący zachować anonimowość.
- Ponieważ bezpieczeństwo jest naszym priorytetem, zawsze będziemy robić wszystko, aby utrzymać je na możliwie najwyższym poziomie. Proszę zauważyć, że cieszymy się dobrą sławą jeśli chodzi o bezpieczeństwo, sprawność techniczna naszych samolotów wynosi 99,7%, zaś punktualność 84%. Wszystkie te czynniki sprawiają, że należymy do czołówej ligii w Europie - zapewnia rzeczniczka Wizz Air.
Nasuwa się podstawowe pytanie dlaczego wydano różne stanowiska dotyczące tego samego zdarzenia. Rzeczniczka linii tłumaczyła, że początkowo uważano że przyczyną jest uderzenie pioruna, jednak później ustalono, że samolot zahaczył ogonem o pas startowy.
Informacje o uszkodzeniu ogona samolotu docierały do naszej redakcji już tydzień po zdarzeniu, wyjaśnienia przewoźnika o uderzeniu pioruna - dwa tygodnie po zdarzeniu. Trzy tygodnie po incydencie otrzymaliśmy informacje, iż oprócz związanej z silnym wiatrem tzw. kaczki podczas lądowania, żadne inne nieprawidłowości nie miały miejsca.
Dopiero miesiąc po feralnym lądowaniu otrzymaliśmy ostateczne stanowisko linii Wizz Air w którym przewoźnik potwierdził przytarcie fragmentem kadłuba o pas startowy podczas lądowania w Luton 1 października br.
Paweł Cybulak
tłumaczenie: Sebastian Struk
Mediolan - opóźnienie 9 h, Sztokholm - opóźnienie 5 h 40 min, Dortmund - opóźnienie 1 h 20 min...
Od środy (1.11) występują poważne opóźnienia w siatce Wizz Air z lotniska w Katowicach. Opóźnienia sięgają nawet 9 godzin.
- Jeden z samolotów jest niesprawny, od trzech dni występują zmiany rozkładu. Przewoźnik dzień wcześniej informuje pasażerów o zmianach - usłyszeliśmy w informacji lotniskowej katowickiego lotniska.
To już kolejny przypadek problemów Wizz Air ze swoją flotą.
- Piorun uderzył w jeden z naszych samolotów. Maszyna została wycofana z działań operacyjnych, poddana oględzinom i naprawie - informowała nas 13 października Natasa Kázmér, dyrektor Komunikacji i Public Affairs w Wizz Air.
Linia wyleasingowała maszynę zastępczą od Air Adriatic. Pisaliśmy o tym w materiale "MD-82 w Wizz Air".
Jak się jednak później okazało przyczyna była całkiem inna. 1 października jeden z samolotów Wizz Air (HA-LPB) lecący z Warszawy do Londynu (lot W6 409) zahaczył ogonem o pas startowy podczas lądowania na lotnisku w Luton. Samolot został wyłączony z działań operacjnych na okres 17 dni. Oprócz wyleasingowanego zastępczego samolotu MD-82, przewoźnik włączył także do obsługi swoich lotów samolot Boeing 737 (HA-LKB) wynajęty od węgierskiej firmy czaterowej Travel Service Hungary.
- Dochodzenie nie zostało jeszcze zamknięte, więc nie jestem w stanie podzielić się ostatecznymi wynikami. Po pierwsze, pasażerowie lotu W6 409 nie byli zagrożeni nawet w najmniejszym stopniu. Zawadzenie ogonem to typowy wypadek przy lądowaniu samolotów wąskokadłubowych tej długości ponieważ odległość od ogona do powierzchni pasa można liczyć w centrymetrach. Dlatego niektóre z nich posiadają płozy ogonowe. Takie wypadki determinowane są kilkoma czynnikami, jak to było także i w tym przypadku, a istota i waga tych czynników będzie oceniona w raporcie końcowym. Znaczący, zmienny wiatr oraz mokra nawierzchnia pasa mogą zostać uznane jako czynniki, które miały wpływ na ten incydent. Samolot jest już sprawny i gotowy do dalszych lotów - przekonuje Kazmer w nadesłanym (30.11) komunikacie.
- Zahaczenie czy też "przytarcie" fragmentem kadłuba o pas startowy jest traktowane jako incydent w ruchu powietrznym, tak samo jak na przykład pęknięcie opony w czasie ladowania. Każdy tego typu incydent stwarza pewne niebezpieczeństwo dla pasażerów. Nie możemy do końca przewidzieć, czy na skutek uszkodzenia kadłuba nie dojdzie do wycieku, zapłonu lub nie zostaną uszkodzone systemy sterowania samolotem. Tego typu przypadki zawsze wyjaśniane są przez specjalne komisje. Do czasu opublikowania takiego raportu nie jesteśmy dokładnie w stanie określić w jakim stopniu pasażerowie byli narażeni na niebezpieczeństwo. Jednak argumenty, iż pasażerowie nie byli zagrożeni nawet w najmniejszym stopniu nie są do końca prawdą - wyjaśnia z rozmowie z Pasazer.com pracownik działu operacyjnego jednego z przewoźników - pragnący zachować anonimowość.
- Ponieważ bezpieczeństwo jest naszym priorytetem, zawsze będziemy robić wszystko, aby utrzymać je na możliwie najwyższym poziomie. Proszę zauważyć, że cieszymy się dobrą sławą jeśli chodzi o bezpieczeństwo, sprawność techniczna naszych samolotów wynosi 99,7%, zaś punktualność 84%. Wszystkie te czynniki sprawiają, że należymy do czołówej ligii w Europie - zapewnia rzeczniczka Wizz Air.
Nasuwa się podstawowe pytanie dlaczego wydano różne stanowiska dotyczące tego samego zdarzenia. Rzeczniczka linii tłumaczyła, że początkowo uważano że przyczyną jest uderzenie pioruna, jednak później ustalono, że samolot zahaczył ogonem o pas startowy.
Informacje o uszkodzeniu ogona samolotu docierały do naszej redakcji już tydzień po zdarzeniu, wyjaśnienia przewoźnika o uderzeniu pioruna - dwa tygodnie po zdarzeniu. Trzy tygodnie po incydencie otrzymaliśmy informacje, iż oprócz związanej z silnym wiatrem tzw. kaczki podczas lądowania, żadne inne nieprawidłowości nie miały miejsca.
Dopiero miesiąc po feralnym lądowaniu otrzymaliśmy ostateczne stanowisko linii Wizz Air w którym przewoźnik potwierdził przytarcie fragmentem kadłuba o pas startowy podczas lądowania w Luton 1 października br.
Paweł Cybulak
tłumaczenie: Sebastian Struk