Wszystkie prawa..., cz. III
Reklama
Pasazer.com: Asia kupiła bilet TANIEJ LINII LOTNICZEJ w ostatniej chwili, bo nieoczekiwanie musiała pojechać na ważną konferencję do Dublina. Nie było już lotów bezpośrednich, więc zdecydowała się na ten z przesiadką we Frankfurcie.
Przyjechała na lotnisko, ale z powodu sześciogodzinnego opóźnienia nie zdążyła na kolejny samolot wylatujący z Frankfurtu.
Piotr Stańczak: Asia nie praw do żadnego odszkodowania. Dlaczego? Tanie linie lotnicze nie oferują przelotów z przesiadkami, tylko zgodnie z regułą: z punktu X, do punktu Y. Każdy odcinek lotu traktują jako osobną podróż.
Lizbona i Ateny: Pięć godzin mgły i siedem godzin deszczu
Pasazer.com: Paweł kupił bilet do Lizbony, ale jego rejs został odwołany. W okolicach lotniska panowała gęsta mgła. Nie ustąpiła nawet po pięciu godzinach. Przewoźnik zdecydował o przewiezieniu pasażerów do innego – oddalonego o 200 kilometrów – portu.
Paweł odleciał do Lizbony dziewięć godzin później niż zaplanował.
W tym samym czasie Ryszardowi, koledze Pawła z Warszawy po siedmiu godzinach koczowania na lotnisk odwołano rejs – tym razem do Aten. Powód: lało jak z cebra.
Piotr Stańczak: Pawłowi i Ryszardowi nie przysługują żadne odszkodowania, bo opóźnienia nie wynikły z winy przewoźnika. Ten nie może odpowiadać za złą pogodę: ulewne deszcze, potężne burze z piorunami, mgły, zamiecie i wynikające stąd np. oblodzenia pasów startowych. W takich sytuacjach trzeba cierpliwie czekać.
Jeżeli oczekiwanie się przeciąga, przewoźnik powinien jednak zaproponować bezpłatne: napoje, posiłki oraz np. połączenia telefoniczne. I tak się najczęściej dzieje. To dobra praktyka linii lotniczych, a nie ich obowiązek. Nie ma mowy o żadnych roszczeniach.
... a w przygotowaniu:
Kolonia: Minuta spóźnienia to 2,1 euro
Pasażer.com: Samolot Grzegorza do Kolonii miał odlecieć o godzinie 15.15. Z powodu opóźnienia - z winy samego przewoźnika - wystartował o 17.45.
Dorota Kalinowska
Piotr Stańczak: Asia nie praw do żadnego odszkodowania. Dlaczego? Tanie linie lotnicze nie oferują przelotów z przesiadkami, tylko zgodnie z regułą: z punktu X, do punktu Y. Każdy odcinek lotu traktują jako osobną podróż.
Lizbona i Ateny: Pięć godzin mgły i siedem godzin deszczu
Pasazer.com: Paweł kupił bilet do Lizbony, ale jego rejs został odwołany. W okolicach lotniska panowała gęsta mgła. Nie ustąpiła nawet po pięciu godzinach. Przewoźnik zdecydował o przewiezieniu pasażerów do innego – oddalonego o 200 kilometrów – portu.
Paweł odleciał do Lizbony dziewięć godzin później niż zaplanował.
W tym samym czasie Ryszardowi, koledze Pawła z Warszawy po siedmiu godzinach koczowania na lotnisk odwołano rejs – tym razem do Aten. Powód: lało jak z cebra.
Piotr Stańczak: Pawłowi i Ryszardowi nie przysługują żadne odszkodowania, bo opóźnienia nie wynikły z winy przewoźnika. Ten nie może odpowiadać za złą pogodę: ulewne deszcze, potężne burze z piorunami, mgły, zamiecie i wynikające stąd np. oblodzenia pasów startowych. W takich sytuacjach trzeba cierpliwie czekać.
Jeżeli oczekiwanie się przeciąga, przewoźnik powinien jednak zaproponować bezpłatne: napoje, posiłki oraz np. połączenia telefoniczne. I tak się najczęściej dzieje. To dobra praktyka linii lotniczych, a nie ich obowiązek. Nie ma mowy o żadnych roszczeniach.
... a w przygotowaniu:
Kolonia: Minuta spóźnienia to 2,1 euro
Pasażer.com: Samolot Grzegorza do Kolonii miał odlecieć o godzinie 15.15. Z powodu opóźnienia - z winy samego przewoźnika - wystartował o 17.45.
Dorota Kalinowska