Branson chce zmieniać czas
Reklama
Richard Branson, kontrowersyjny szef Virgin Group, wpadł na kolejny pomysł. Tym razem chce zmieniać strefę czasową Wielkiej Brytanii.
Bransona zainspirowały pacyficzne wyspy Samoa i Tokelau. Zmieniły one swój czas o 24 godziny, przenosząc się z zachodniej na wschodnią stronę międzynarodowej linii daty. Po 29 grudnia ubiegłego roku kalendarze na Samoa i Tokelau od razu przeskoczyły na 31 grudnia. Powodem zmiany była chęć dostosowania się do strefy czasowej głównych partnerów handlowych wysp - Australii i Nowej Zelandii.
Szef m.in. Virgin Atlantic Airways uważa, że Wielka Brytania również powinna dostosować się do reszty Europy. Londyn, podobnie jak Irlandia i Portugalia, znajdują się w strefie GMT, czyli mają godzinę wcześniej niż większość Unii Europejskiej. Od Madrytu po Warszawę, Sztokholm i Belgrad rozciąga się strefa GMT+1, a wschodnia część UE (kraje bałtyckie, Rumunia, Bułgaria, Grecja, Cypr) mają strefę GMT+2.
- Zmiana miałaby liczne zalety. I bardzo mało wad - pisze Branson w swoim blogu na stronie Virgin Atlantic Airways.
- Jeśli Szkocja chce pozostać godzinę za Europą, mogą tak wybrać, ale to nie powinno powstrzymać Anglii i Walii od zmiany - dodaje szef grupy Virgin, nawiązując do coraz bardziej prawdopodobnego referendum niepodległościowego w Szkocji.
Gdyby pomysł Richarda Bransona wszedł w życie, to słynne londyńskie obserwatorium w Greenwich, od którego pochodzi nazwa czasu uniwersalnego "Greenwich Mean Time" (GMT) miałoby przesunięty zegar o jedną godzinę do przodu.
Dominik Sipiński
Dominik Sipiński